PROLOG

639 15 0
                                    

3 lata wcześniej...

Klubowe światła błyskały mi prosto w oczy. Szumiało mi w głowie, a do mojego nosa docierał paskudny zapach spoconych ciał.

Podniosłem szklankę whisky do ust. Nienawidziłem jej smaku, a i tak ją piłem. Gorzka ciecz rozlała się po moim przełyku powodując, że się skrzywiłem. Po chwili podniosłem tlącego się papierosa, włożyłem go między wargi i zaciągnąłem się. Jego mdły posmak zastąpił gorycz alkoholu.

Chyba miałem już dość używek na dziś.

Przed oczami mignęła mi gdzieś postać dziewczyny. Blond włosy zawirowały w powietrzu, a po chwili słodki zapach wanilii wypełnił otoczenie. Jej dłonie dotknęły moich. Wyciągnęła z mojej ręki papierosa i wcisnęła go między swoje, pomalowane na czerwono usta. Śledziłem wzrokiem jak zaciągnęła się, po czym wypuściła dym układając wargi w dziubek. Spojrzałem w jej zielone oczy, które błyszczały z upojenia.. Coś do mnie szepnęła, po czym wybuchnęła śmiechem. Perlisty dźwięk dotarł do moich uszu. Uśmiechnąłem się smutno, ale ona nie umiała odróżnić tego rodzaju uśmiechu od tego szczerego.

Nigdy nie zwracała uwagi na moje emocje, bo miała gdzieś to jak się czułem.

- Wracamy- zakomunikowała.

- Zamówię taksówkę- odpowiedziałem wyciągając telefon, ale blondynka tylko parsknęła śmiechem, po czym wyrwała mi go z ręki.

- Przecież nie wypiłeś tak dużo- mruknęła chowając komórkę do swojej torebki. Przyjechaliśmy tutaj moim autem, bo mieliśmy wyjść tylko na randkę do restauracji. Mabel była jednak uzależniona od imprez i alkoholu, a gdy pojawiała się okazja do zabawy była zawsze pierwszą chętną. Tym razem napiłem się razem z nią, ponieważ byłem pewny, że wrócimy taksówką, a samochód odbiorę następnego dnia.

- Ale jednak wypiłem, więc nie będę kierował- powiedziałem stanowczo, lecz to nie miało znaczenia, bo Mabel była uparta i manipulację miała opanowaną do perfekcji. Spojrzała na mnie z kpiną, po czym wstała i zamachała mi przed twarzą kluczykami do samochodu.

- Przecież to moje auto- uśmiechnęła się złośliwie- Jeździsz nim dlatego, że mój tatuś na to pozwolił. Chcesz je stracić?

Zacisnąłem szczękę tak mocno, że poczułem ból w mięśniach twarzy. Doskonale wiedziała, że bez samochodu nie byłbym w stanie dojeżdżać do pracy i pracować dla jej ojca.

- Mabel, proszę...

- To tylko pięć kilometrów, dasz radę.

Ruszyła do wyjścia z klubu. Pobiegłem za nią, bo co innego mogłem zrobić? Przetarłem twarz starając się uspokoić. Przed klubem stała kolejka do wejścia, nie było jakoś późno, może coś około północy. Dziewczyna podbiegła do czarnego auta i oparła się o maskę z szerokim uśmiechem na ustach. Ten uśmiech nie był dla mnie już tak piękny jak dwa lata temu.

- Pocałuj mnie- szepnęła, gdy podszedłem bliżej. Z gulą w gardle pochyliłem się i złożyłem na jej ustach szybki pocałunek. Następnie wykorzystując chwilę nie uwagi zabrałem jej kluczyki i podszedłem do drzwi od strony kierowcy, ale zanim je otworzyłem rozejrzałem się dookoła.

- Może jednak zamówimy taksówkę?- spróbowałem ponownie.

- Taksówka albo autko i praca- przechyliła głowę na bok i skrzyżowała ręce pod biustem. Patrzyła na mnie jak na największego śmiecia. Nie szanowała mnie tak bardzo, że rozrywało mi to serce.

Nacisnąłem klamkę i wsiadłem do auta. Dziewczyna zrobiła to samo, a by następnie utkwić wzrok w swojej komórce. Odpaliłem silnik i przełknąłem ślinę. Serce biło mi jak szalone, nie mogłem uspokoić trzęsących się rąk. Powtarzałem sobie w głowie, że to tylko pięć kilometrów, bez korków, w nocy, niecałe kilka minut jazdy. Nie czułem się bardzo pijany, mogłem to zrobić.

Mogłem też z tego wszystkiego zrezygnować zanim było za późno.

Wyjechałem ostrożnie z parkingu, nie chcąc potrącić żadnego z pijanych przechodniów. Starałem się patrzeć na wszystko i wszystkich. Kątem oka zauważyłem dwie dziewczyny idące chodnikiem. Trzymały się siebie wzajemnie i chwiały się na boki. Nagle jedna z nich odwróciła się twarzą w moją stronę. Miała długie brązowe włosy, szeroki i piękny uśmiech, który rozświetlał jej twarz. Wygłupiała się. Stanęła na jednej nodze, ale nie złapała równowagi i poleciała jak kłoda w stronę ulicy. Byłem zbyt blisko niej, więc wcisnąłem z całej siły hamulec. Mabel poleciała do przodu i uderzyła twarzą o tapicerkę. Samochód zatrzymał się całkowicie. Oddychałem głośno przez usta, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w zawrotnie szybkim tempie. W sekundę odpiąłem pas i wysiadłem z auta podbiegając do brunetki, która leżała na chodniku. Zdziwiłem się, gdy usłyszałem jak zanosiła się śmiechem. Druga dziewczyna kucała przy niej i również się śmiała.

- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest?- uklęknąłem przy dziewczynie. Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem jedynie przetarte kolano.

Ona jednak nie odpowiedziała na pytanie- jej jedyną reakcją było roześmianie tylko jeszcze bardziej.

- Mabel, Pan się Ciebie o coś pyta- powiedziała przez śmiech jej koleżanka.

Mabel. Dlaczego musiała mieć na imię Mabel?

Wycofałem się powoli, aż w końcu z powrotem wsiadłem do auta. Zacisnąłem palce na kierownicy, a potem powoli odwróciłem głowę w stronę siedzącej koło mnie dziewczyny. Zabrakło mi tchu, gdy ujrzałem krew wokół jej nosa i na brodzie. Patrzyła na mnie wściekła wycierając ją dłonią.

- Chciałeś mnie zabić?!

Miałem ochotę przewrócić oczami.

- Przepraszam kochanie, nie chciałem...- mruknąłem zestresowany konsekwencjami, które miały mnie czekać, gdy jej ojciec dowie się o niefortunnym wypadku.

- Nie chciałeś?!- krzyknęła.

Przymknąłem powieki i policzyłem w myślach do dziesięciu, ale to nic nie dało. Nadal byłem wkurzony i zestresowany jednocześnie.

- Nie chciałem. Te dziewczyny prawie wpadły pod nasze auto, a ja nie mogłem którejś z nich potrącić, przecież nie jestem trzeźwy.

Prychnęła pod nosem podirytowana, więc przeniosłem na nią wzrok.

- Oczywiście, że oglądałeś się za innymi dziewczynami.

- Ja... nie...- uciąłem zrezygnowany. Nie miałem szans na wygraną w tym starciu. Z doświadczenia wiedziałem, że lepiej będzie jeśli to przemilczę.

- Po prostu już jedź- fuknęła obrażona. Odwróciła głowę w stronę szyby wciąż pocierając dłonią nos. Dała mi tym samym do zrozumienia, że jeszcze wrócimy do tej sytuacji i będzie tylko gorzej, gdy poskarży się swojemu ojcu.

Jak chore było to, że tkwiłem w tak popieprzonej relacji?

Prawie Północ- DOSTĘPNE W KSIĘGARNIACH Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz