【XLV】Destrukcja w pełni

20 2 6
                                    

*POV Jack*

- Nie czuję... się za dobrze... - mruknąłem zaraz po przebudzeniu. Moje zmysły dość mocno wariowały. W większości czułem jedynie krew. Nie wiem, czy była ona z pobliskiego sklepu, innych ludzi torturowanych w pomieszczeniach obok czy moja własna. Jedynie miałem pewność, że to była krew

- Hm? Nie śpisz już? - Liam podszedł do mnie i ujął jedną dłonią moją twarz, a drugą sprawdził gorączkę - Jesteś rozpalony... To ta zbliżająca się pełnia czy mam poszukać jakieś leki?

- Chyba... - zmarszczyłem brwi i potrząsnąłem głową - Chyba pełnia... shit... - wziąłem głęboki wdech - Będzie dla ciebie lepiej jeśli wyjdziesz. Albo mnie zamknięcie w pustym pomieszczeniu. Na wypuszczenie do lasu nawet nie liczę, choć byłoby to najrozsądniejsze

- Jesteś w kajdanach więc wszystko powinno być cacy - blondyn powiedział pewnie choć na wszelki wypadek sprawdził kamery i ogólne zabezpieczenia - A nawet jeśli by ci się jakimś sposobem udało wyrwać, mamy jeszcze automatyczne zamykanie drzwi, więc z tego pomieszczenia nie wyjdziesz

- Może teraz nie wyglądam jakbym mógł roznieść cały budynek ale nie lekceważ tego - zwróciłem głowę w stronę chłopaka - Tu nie chodzi o moją ucieczkę tylko ile ludzi łącznie z wami może zginąć

- Nikt nie zginie proszę cię. Jesteśmy w wysoce poważnej agencji, która prowadzi nielegalne eksperymenty. Nie jednego trzeba było trzymać krótko na smyczy. Zresztą Su jest od zabezpieczeń, a to jego specjalność. Apropos. Nie widziałeś go gdzieś? Znaczy. Słyszałeś. W sensie no

- Nicolas był u mnie ostatni wczoraj, a dzisiaj nie planował przychodzić. Mówił, że łatwiej mu będzie pracować we własnym laboratorium. Tak to nic sobie nie przypominam.

- Dooobra..? Może zaspał. Pojadę do niego, a ty w razie czego... Nie wiem. Siedź tu spokojnie, czy coś - po tych słowach usłyszałem trzask drzwi. Zostałem sam

Nie ma tego złego. Przynajmniej nie powinno nic nikomu się stać. Cóż mam nadzieję, bo nadal nie przekonywały mnie ich środki ostrożności, a raczej ich brak

|**********|

Z każdą godziną zaczynałem czuć się coraz gorzej. Kręciło mi się w głowie i co chwila bezwiednie szarpałem za kajdany próbując się wyrwać. Aż po pewnym czasie... nagle metal puścił a ja upadłem na ziemię. Uśmiechnąłem się czując swobodę i przeciągnąłem. Pogodziłem się ze stratą panowania nad sobą więc jedynie przygotowałem się na to co się będzie dziać dalej... a działo się sporo

W moment rzuciłem się na stalowe drzwi i zacząłem uderzać w nie z całych sił. Dźwięk metalu obijał się o moje uszy i powodował większy ból głowy ale nie przestawałem dopóki nie wyważyłem ich z zawiasów. I gdzie te twoje zabezpieczenia Liam??

Od razu można było usłyszeć alarm i krzyki pracowników, które ucichły w moment, gdy rozerwałem im gardło własnymi zębami. Oblizałem usta z krwii

Pierwszy strzał. Nie trafił

Skierowałem się od razu do osoby z bronią i wbiłem jej szpony w brzuch, wyrywając dość spory kawałek ciała, który odrzuciłem na bok

Drugi strzał. Również nie trafił

Zawyłem i podniosłem trupa przede mną, którym zasłoniłem się od następnych wystrzałów, a następnie rzuciłem ciałem w kilku ludzi na drugim końcu korytarza

Coraz wieksza panika ogarniała personel, który jak muchy padał od moich ataków. Wciąż jednak nieprzerwanie narastający głód krwi ciągnął mnie po różnych pomieszczeniach, gdzie zostawiałem szkarłatną masakrę. Wpadłem w totalny szał mordowania tracąc nad sobą kontrolę zupełnie. Jedyne co pamiętam, to moment w którym dostałem strzałką usypiającą. Następnie ciemność

*Hewwo!
Ja żyje! Tym razem na dłużej jak widać!

Nawet nie wiem co tu napisać. Muszę znowu wejść w rytm co pewnie trochę zajmie. Ale będę się starać o7

Love you my shrooms!

*Deathcup~

Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz