Byłam już w drodze do posiadłości Malfoyów, gdy zadzwonił do mnie telefon.
- Hej - powiedziała Hermiona gdy odebrałam.
- Hej, nie bardzo mogę teraz rozmawiać jadę do Malfoya
- Dobrze się składa, podobno w Voldemort planuje przejąć ministerstwo
- Jasne - powiedziałam i rozliczyłam się. Zatrzymałam moje porshe pod posiadłością. Na spotkanie wyszła Astoria.
- Nowa pani domu? - zapytałam patrząc na jej fartuch.
- można tak powiedzieć - powiedziała i przytuliła mnie - tęskniłam za tobą
- ja za tobą też, Draco jest w domu?
- Tak, zaraz przyjdzie
Astoria zaprowadziła mnie do salonu, po chwili przyszedł Draco. Kiwnął mi głową na powitanie, po czym usiadł na fotelu obok mojego.
- Co cię tu sprowadza? - zapytał.
- Nie mogę odwiedzić przyjaciół?
- Zapytaj
- A powiesz prawdę?
- Być może
- Voldemort chcę przejąć ministerstwo? -
- To prawda
Astoria przyszła z ciastkami i herbatami. Temat rozmowy zmienił się o 180°.
- Niestety, ale muszę już lecieć - powiedział Draco patrząc na zegarek - do zobaczenia
- Do zobaczenia - powiedziała Astoria i pocałowała go w policzek.
- Nie obrazisz się jeżeli pójdę go odprowadzić?
- idź - powiedziałam i uśmiechnęłam sie zachęcająco. Gdy drzwi wejściowe się zamknęły, pobiegłam po schodach do pokoju Draco. Zaczęłam szukać po szafkach czegokolwiek co mogłoby dać jakieś informacje, jednak niczego nie znalazłam.
Przypomniała mi się rozmowa z Blaisem-Malfoy ukrywa różne rzeczy - powiedział Blaise
- Co masz na myśli? - zapytałam
- nie wiem, ale wszystko jest w jego pamiętniku, pod łóżkiem.Włożyłam rękę pod materac i wyjęłam skórzany zeszyt.
- Bingo - powiedziałam. Wzięłam jedna z kartek na biurku i zapisywałam informacje. Gdy skończyłam odłożyłam wszystko na swoje miejsce, a kartkę włożyłam do stanika. Wyszłam z jego pokoju i zaczęłam schodzić ze schodów, Astoria stała jeszcze na podjeździe i rozmawiała z Draco. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam aż przyjdzie. Po kilku minutach przyszła.
- szczęśliwi czasu nie liczą - powiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Draco nie jest szczęśliwy
- coś go trapi?
- dostał zadanie do wykonania
- jakie zadanie?
- Sama wiesz kto, wyznaczył go do zabicia Dumbledora - powiedziała niemal szeptem. Wtedy wszystko zaczęło nabierać sensu.
- wiesz kiedy to ma nastąpić?
- po przejęciu ministerstwa, może jeszcze dziś.
Później siedziałam jak na szpilkach, chciałam iść, ale to byłoby podejrzane. W końcu zadzwonił mój telefon
- To Ced, muszę już wracać - powiedziałam i zaczęłam się zbierać.
- odwiedź nas jeszcze - powiedziała i pożegnała się że mną. Jechałam 150km/h prosto do domu, gdzie będę się teleportowała do kwatery zakonu. W końcu dotarłam do domu. Ced czekał na mnie na podjeździe.
- Hej - powiedział, a ja wymieniam go i wbiegłam do domu - co się dzieje?
- teleportujemy się do Weasleyów, już!
Weszłam do kominka i po kilku sekundach byłam w domu Artura i Moly.
- to wszystko prawda, ale to jest nic w porównaniu z tym co nadchodzi - zaczęłam mówić - Malfoy dostał zadanie
- Jakie zadanie? - zapytał Kingsley Shacklebolt
- ma zabić Dumbledora, po przejęciu ministerstwa, mam wszystko spisane na kartce - powiedziałam i dałam im ją.
- Zrobimy tak - powiedział Kingsley - ja jadę do ministerstwa i przygotuje je na to co nadchodzi.
Ja i Ced mieliśmy teleportować się do Hogwartu i powiadomić o wszystkim Dumbledora. Reszta pojechała do ministerstwa. W Hogwarcie biegliśmy przez kręte korytarze, dyrektor wyszedł nam na spotkanie.
- Pani i Pan Diggorym jak miło was widzieć - powiedział Dumbledor
- Dzień dobry, chodzi o ministerstwo - powiedział Ced
- A no tak, ruszajmy - powiedział i gestem zaprosił nas do swojego gabinetu. Wyszliśmy do kominka i teleportowaliśmy się do ministerstwa w którym już zaczęła się walka. Wyciągnęłam różdżkę i zaczęłam rozpalić śmierciożerców. Jeden z nich był bardzo utalentowany, ledwo dawałam sobie radę. W końcu musiałam uciec przed zaklęciem. Schowałam się za posąg, wykorzystałam chwilę nieuwagi przeciwnika i zrzuciłam zaklęciem jego maskę.
- Tato - powiedziałam i opuściłam różdżkę tak samo jak on, ale po chwili uniósł ją z powrotem, moja różdżka wypadła mi z ręki, szykowałam się na oberwanie zaklęciem, które nie nastąpiło. Cedric zakrył mnie swoim ciałem przyjmując na siebie zaklęcie crucio. Syriusz rozbroił mojego ojca, który uciekł, a ja że łzami w oczach popatrzyłam na ledwo przytomnego Cedrica.
- zabierz go stąd - powiedział Syriusz i ruszył w wir walki. Zrobiłam jak mówił teleportowałam się z Cedrickiem do szpitala.
CZYTASZ
Pomóc ślizgonce
RomansaCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...