Następnego dnia obudziłam się z uśmiechem i chęcią do życia. Słońce grzało. Ja się uśmiechałam. Dzień zaczynał się wręcz wspaniałe! Wstałam z uśmiechem i założyłam sukienkę. Nie sądziłam że jeden list aż tak może mi poprawić humor. Wzięłam plecak. Już miałam wychodzić z pokoju ale akurat odrzwi się otworzyły z drugiej strony a tam stał ojciec. Patrzał na mnie z powagą. Nie wyglądał jakby czuł się lepszy niż wczoraj. Więc spodziewałam się ,że coś się stało.... Coś o czym nie wiem ale się dowiem...
- Wstałaś... To dobrze. Idź na śniadanie i do szkoły. - oznajmił i pokazał na drzwi. Pokiwałam głową. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Przy stole siedzieli moi bracia i rozmawiali o czymś... Nie kłócili się lecz gadali na luzie. Jak weszłam przerwali i zmienili temat... na pogodę. Przewróciłam oczami. Wzięłam kanapkę z stołu i ugryzła. Bez słów udałam się do korytarzu. Założyłam buty. Już miałam wychodzić ale Jan spytał gdzie idę. Krótko odpowiedziałam że do szkoły. Wyszłam. Droga zleciała mi krótko. Myślałam o różnych rzeczach. Podeszłam zatrzymałam się. Nie było dużo osób. Prawie nikogo. Łącznie-e mną jakąś trójka osób. Nikogo nie znałam. Więc weszłam do budynku a następnie pod sale. Odstawiłam tornister i podeszłam do okna z którego wiedziałam wejście do szkoły. Oparłam się o parapet i zaczęłam obserwować czekając na jakiegoś znajomego. A najbardziej na Janisza Boke. Mijał czas a on nie przychodził. W pewnym monecie przyszedł Czonakosz i Nemeczek. Podchodzę do nich.
- Cześć... Czy wiecie może gdzie... - nie dokończyłam. Czonakosz zgodził mnie wzrokiem odwrócił się i odszedł mówiąc Nemeczkowi ,że ma iść z nim. Blondyn jednak zerknął na mnie a następnie na przyjaciela. Podszedł do mnie i szepnął tylko:
- Nie wiem gdzie Boka. Chyba się spóźni. - pokiwałam głową. Miałam nadzieje ,że przyjdzie spóźniony lub nie. Erno uśmiechnął się i pobiegł do tabakaża. Odwróciłam od niego wzrok I czekałam dalej na okno. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy się ustawili. Lekcje mi się nudziły. Jedna była dłuższą od drugiej. Pierwsza lekcja byla z Profesorem Racem. Przesiadl mnie do pierwszej lawki. By jak to powiedział: ,,By miec na Ciebie oko". Nastepnie zaczal pytac kto przyniesie Boce lekcje. Był las rak. Karzdy chcial. Jedyna osoba ,ktora sie nie zglaszala byla to ja. Nie ze nie chcialam. Chcialam chciała... Ale nie chcialam platek na sowj i Janosza temat wiec odpuscilam. A dotego i tak chcialam sie z nim spotkac i chcialam do niego dzis pujsc po lekcjach. Czy zaniesc lekcje czy po prostu. A wyszlo i tak na to rze nikt nie ma wszystkich notatek... oprucz mnie i Czegeja... Że chłopak nie wie gdzie mieszka Janosz... Wyszła że ją mam zanieść. Ale szczęście nie? Po lekcjach poszłam do derektora. Tam zaczął mi wszystko mówić a ja starałam się powiedzieć wiersz klekajac an podłodze z książkami w rękach. Nie wychodziło więc dostawalan linijką. Tak minęła mi wszystkie lekcje. Niektóre gorsze a niektóre lepsze. Nie no rzartuje. Wszystkie były okropne. Jedna gorsza od drugiej. A ja byłam w tego środku. Czemu? Bo przeciesz siedziłam w pierwszej ławce a wszyscy nauczyciele przywiązywali do mnie największą wage. Ale przejćmy do tego co ważniejszego. Czyli końca lekcji. Po lekcjach i mojej odsiadce wyszłam z szkoły jak najszybciej. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu chłopaka. Byłam zadowolona. Nie samym faktem ,że nie było go wskole. Ta wiadomość mnie smuciła. Chodziło mu o to ,że go zobacze. Tylko tyle. Pod jego drzwiami Otrzepała sukienkę I poprawiłam włosy. Zapukałam. Nic. Powtórzyłam czynność. Dopiero po chwili usłyszałam głos kobiety krzyczącą by Janisz otworzył. On nic nie odpowiedział. Drzwi się otworzyły. W nich stanął Boka. Nie wyglądał jak wczoraj. Miał rozczochrane włosy. Oczy całe zaczerwieniona i opuchnięte. Policzki rozpalone. Źle wyglądał. Z troską spojrzałam na niego.
- Co się dzieje...? - spytałam go z troską w głosie. Do oczu tylko mu łzy naleciały. Szybko zrobił jednak krok do mnie i przytulił mnie. Byłam zdziwiona jego reakcją. Ale to nie wszystko. Oparł swoją głowę o moje ramie i zaczął gorzko płakać. - Przepraszam... - powiedziałam niepewnie ale on kazał mi się zamknął i płakał dalej. Po chwili na korytarz przyszła jego mama. Spojrzała na mnie a następnie na syna. Podeszła do niego i szepnęła by wszedł do śrobka. Puścił mnie (chyba z trudem) i wrócił do domu. Zastałam na korytarzu sama z jego matką. Spojrzała na mnie.
- Jesteś Dominika. Zgadza się? - spytała naglę. Zdziałam się ale pokiwałam głową - Janosz dziś o tobie wspominał... - zdziwiłam się po tym ale tego nie pokazałam. - Wejdziesz? - zaproponowała. Pokiwałam niepewnie głową. Weszła do domu i szybko poszła do domu chhłopaka. Ruszyłam w stronę jego pokoju. Weszłam do niego. Zamknęłam drzwi za sobą. Janosz siedział na łóżku gapiąc się w jakieś zdjęcie. Niepewnie podeszłam do niego I usiadłam obok niego. On gwałtownie odłożył zdjęcie i spojrzał na mnie.
- Czemu tu przyszłaś? - spytał a jego głos nie brzmiał miło. Nie jak miłe pytanie lecz jakby się pytał wroga co robi na jego terytorium. Nie spuściłam z niego wzroku choć chciałam. Ale nie mogłam. Chciałam wiedzieć czemu płakał... Czemu się tak zachowywał... Czemu go nie było w szkole... - Czemu tu przyszłaś? - powtórzyła z większym niezadowoleniem chłopak.
- Przepraszam... - powiedziałam nagle i cicho. Janosz zmarszczył brwi.
- Za co ty przepraszasz? - spytał z zmieszaniem. Wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam czemu przepraszam. Tak po prostu. Miałam taki zwyczaj przepraszając za wszystko. Nawet za to ,że przepraszam. Zawsze ,każdy ma do mnie za to precesje i pyta czemu tak mam. Czemu tak mam... Sama nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym.
- Nie wiem... - powiedziałam szeptem i odwróciłam od niego wzrok. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nikt sie nie odzywał. Nie patrzalismy na sobie... Przez dłuższą chwili ją jie patrzyłam na niego a on na mnie... Lecz po niecałych kilku sekundach poczułam na sobie jego spojrzenie.
- Mój ojciec... - zaczął chloapk nagle. Spojrzałam na niego. Domyśliłam się co. - Zmarł...
CZYTASZ
Czasem chce przeżyć to co inni... czy to możliwe? (chzpl)
Fiksi SejarahŻyczę miłego czytania😊. Mam nadzieję że się spodoba. Będę chciała się postarać by rozdziały wlatywały szybko ale... rozpocząs lsie rok szkolny czyli zaczęły się kartkówki/sprawdziany/lektury i inne żeczy.