Rozdział drugi - Zazdrość

288 36 6
                                    

22 czerwca 2023

Z widocznym niesmakiem na twarzy Vox obserwował Valentino, który z fascynacją w oczach dotykał jednego ze swoich pracowników. Jego dodatkowe dłonie teraz przejeżdżały po ciele mężczyzny i ewidentnie miały ochotę dobrać się do niego. Telewizyjny demon nie miał jednak ochoty oglądać dzisiejszego dnia filmów dla dorosłych na żywo. Głośno chrząknął tak, żeby jego przyjaciel zwrócił na niego uwagę i w końcu oderwał się od taniej zabawki.
Val po chwili odwrócił głowę w stronę hałasu. Na jego twarzy na początku widniała irytacja jednak widząc Vox'a od razu zmienił się jego wyraz twarzy na radosny. Teraz nie dotykał już swojego pracownika, poprawił rozpiętą koszule i odpalił długiego papierosa idąc do swojego towarzysza.

-Nie spodziewałem się Ciebie tutaj tak wcześniej - mruknął, a jego wzrok powoli powędrował po ciele demona – Zazwyczaj jeszcze o tej porze krzyczysz w pokoju wyzywając swój ołtarzyk Alastora.

Vox od razu zmrużył oczy z irytacji i złapał swojego partnera biznesowego za brodę i mocno ścisnął. Chciał już wychrypieć w jego twarz obelgi jednak ten dmuchnął mu w twarz dymem. Demon zaczął się krztusić nieprzyjemnymi oparami i puścił ćmę.

-Nie sądziłem, że to ja kiedyś będę musiał Cię pouczać Vox - westchnął bawiąc się papierosem w swojej dłoni - Ostatnio jesteś mocno zburzony antenko. Nie panujesz nad sobą, a to wcale nie jest w Twoim stylu. Martwię się o Ciebie.

-Ty się martwisz? - zaśmiał się - Nie pieprz kłamstw Val dobrze wiem, że gdyby nie podpisana umowa już dawno nasze drogi by się rozeszły.

Valentino przekręcił delikatnie głowę przyglądając się Vox'owi. Od powrotu swojego nemezis był jak tykająca bomba. Na początku nie potrafił go wyczuć co mocno irytowało go, ale z czasem zrozumiał, kiedy może nastąpić atak frustracji. Demon filmów dla dorosłych miał ochotę powiedzieć mu, że od dawna umowa, która ich wiązała była zwykłym pergaminem. Nie zamierzał jednak się do tego przyznawać, zwłaszcza od kiedy na nowo Vox zatracił się w swojej obsesji i właściwie zapominał o nim.

-Masz racje, ale na nasze szczęście jesteśmy związani na bardzo długo - mruknął wdychając nikotynę do swoich płuc - Mam nadzieję, że nie będziesz dzisiaj za dużo mówił o Panu A i będziemy mogli miło spędzić w trójkę kolacje.

-Velvett nie odpuściłaby nam gdybyśmy się na niej nie pojawili - westchnął - Przyszedłem tu właściwie tylko po to, żeby się upewnić, że chociaż na chwile odejdziesz od kamery i swoich suk.

Val przewrócił oczami z rozbawieniem. On nie był tak wielkim pracoholikiem jak on i Velvett. Wręcz przeciwnie wolał swój dzień spędzić w klubie lub u boku kogoś atrakcyjnego.
Wolną dłonią zabrał swój kaszmirowy płaszcz i udał się za Vox'em pstrykając dwa razy w stronę ochroniarzy, którzy szli tusz za nimi.

-Jak Ci się podobają nasze nowe zabawki? - zapytał gasząc papierosa o jedną z eleganckich rzeźb w holu ich apartamentu.

-Mówiłem Ci Val, że to absurdalny pomysł z nimi - mruknął - W jakim świetle to nas pokazuje? W oczach innych demonów wyglądamy na włodarzy, którzy są słabi, nie mają tego czegoś co wcześniej.

-Marudzisz antenko. Wszystko jest dobrze. Nasza sława przybywa, a ja ostatnio zdobyłem kilka nowych dziwek.

-Naprawdę myślisz, że zdobycie nowych podwładnych pomoże nam w utrzymaniu naszej pozycji? - warknął Vox - Oczywiście, że nie. Alastor będzie próbował...

Val nie pozwolił mu dokończyć słów, ponieważ wyciągnął odpowiedni kabel z tyłu jego głowy, który odpowiadał za dźwięk. Prawie nigdy nie posuwał się do takich rzeczy, nie z Vox'em. Za bardzo mu zależało na tym demonie i nie chciał go stracić z powodu swojej głupoty, ale tym razem chociaż chciał spróbować przemówić do niego, a to była jedyna możliwość, żeby go uciszyć.

-Dobrze wiem co chcesz powiedzieć Vox. Zrobiłeś nam o tym już dwa zebrania i razem z Velvett robicie ranking reputacji nas w okręgach piekielnych, jednak antenko musisz przystopować. Ostatnio mocno się zaniedbujesz, nie panujesz nad sobą, słabo sypiasz i nic nie jesz. Doskonale wiem, że on zniszczył Twoje życie jednak to czas zignorować jego osobę. Jesteśmy lepsi zapamiętaj to. Musisz odpocząć - po chwili Val na nowo przymocował mu kabel do odpowiedniego wejścia.

Dopiero po chwili Valentino zauważył, że Vox się w niego wpatruje. Nie zbeształ go za swoje zachowanie. Milczał. Podrapał się po szyi jakby rozmyślał nad słowami, które powinien powiedzieć, ale ewidentnie się powstrzymał. Mruknął jedynie pod nosem, żeby w końcu ruszyli w stronę restauracji.

***

Kolacja minęła w owocnej atmosferze. Valentino był aż zdruzgotany, że przy wymawianiu imienia radiowego demona Vox nie unosił głosu, ani nie wyzywał go. Nigdy nie sądził, że jego słowa pomogą w jakikolwiek sposób, zwłaszcza że wiedział, że z całej trójki to on był najmniej pomocą osobą, wręcz na każdym kroku sprowadzał na nich kłopoty.
Po omówieniu planu na najbliższe tygodnie telewizyjny demon pozwolił się wyciągnąć na kameralną imprezę, na której były same szychy piekła. To była idealna okazja, żeby dowiedzieć się samych pikantnych plotek jak i tajemnic, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne.
Klub był średnich rozmiarów. Na parkiecie tańczyło sporo istot, które były pochłonięte rozpustą. Przy barze siedziała mała grupka demonów, która prowadziła mafijne interesy. Val jednak nie zamierzał kierować się w stronę barmana jedynie przekazał szybkim ruchem dłoni wiadomość i zaprowadził swojego towarzysza do specjalnej loży.
Długo nie musieli czekać na dostanie sporej dawki alkoholu. Tym razem żaden z nich sobie nie żałował.


***

Vox zazwyczaj nie przepadał za tak wielką ilością trunków. Tym razem jednak chciał posłuchać rady Valentino co wydawało mu się absurdalne. Nigdy nie uważał, że ten demon będzie miał coś interesującego do powiedzenia.
Czuł jak jego głowa wiruje. Miał delikatnie zamglony widok jednak, kiedy jego oczy się skoncentrowały zauważył, że ponownie do Val'a dobiera się ktoś obcy. Próbował coś wymamrotać jednak jego język plątał się za każdym razem, kiedy próbował coś powiedzieć. Widząc dłoń kobiety, która powoli próbuje wejść pod opiętą sukienkę Valentino wziął ją za włosy. Ten ruch był niespodziewany dla niego samego jak i dla jego partnera i dziewczyny.

-Co jest kurwa?! - syknęła demonica - Czyżby sam Vox chciałby dołączyć do trójkąciku?

-Spierdalaj! - warknął puszczając kitkę dziewczyny.

Nie do końca był pewny czy jego słowo było zrozumiałe, ale ruch ręki Valentino sprawił, że odeszła mrucząc z niezadowoleniem. Telewizyjny demon poczuł na swojej ramie dłonie i powoli uniósł oczy, żeby spojrzeć na zaniepokojonego Valentino.

-Chyba za dużo wypiłeś. Wracajmy do domu antenko.

Po tych słowach Vox delikatnie wtulił się w Val'a przymykając oczy. 

Od miłości do nienawiści || STATICRADIO Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz