Rozdział 30 - Kim jesteśmy?

83 7 0
                                    

- Myślisz, że Pan Morris serio mógł się zabić?- Zapytałem zanim jeszcze wsiedliśmy na motor żeby pojechać do domu.

- Szczerze nie chce mi się w to wierzyć i po prostu nie sądzę żeby mógł to zrobić mimo wszystko. Bardziej podejrzany teraz wydaje mi się faktycznie Pan Collins. To by wyjaśniało dlaczego szukał naszej skrzynki. Clay, tam może być coś ważnego dla naszego śledztwa,

- Może powinniśmy spróbować jakiś kombinacji w któryś dzień.

- Możemy nawet teraz. Zostań u mnie.

- Jasne, dziękuję.

Wyjąłem telefon żeby chociaż napisać mojej mamie. Czasem mi się robiło jej szkoda. Może za bardzo ją olewałem? Chociaż to ona raczej nigdy mi nie pomagała z ojcem. Zapewne obaj trochę odwaliliśmy.

Dopiero po napisaniu wiadomości, popatrzyłem na moje powiadomienia z dzisiejszego dnia. Dziś rano mówiono w telewizji o Panu Morrisie, a teraz był z tego artykuł w internecie. Może to coś ważnego co może trochę nam pomoże?

- Oglądałeś dzisiejsze wiadomości?- Zapytałem George'a wskazując na ekran mojego telefonu.

- Nie. Wróciliśmy bardzo późno, w końcu to były 21 urodziny. Później do ciebie napisałem, kilka razy i poszedłem spać. Nie myślałem o tym, żeby coś oglądać.

- Spokojnie. Ja też nie oglądałem. Po prostu przeczytajmy artykuł.

- Tak w ogóle to dlaczego poszedłeś na ten wyścig i skąd wiedziałeś, że jest i gdzie?

Zawahałem się nad odpowiedzią.

- To trochę długa historia. Może opowiem ci kiedyś tylko się przypomnij, a teraz chodź w końcu poczytać o czym mówili w TV.

Przesunąłem telefon tak, aby George też mógł widzieć na ekran. Podczas czytania trochę stykaliśmy się głowami, ale nawet o tym nie pomyślałem za bardzo, bo to co przeczytałem było dla mnie zbyt szokujące. Nie byłem w stanie nic z siebie wykrztusić, ale na szczęście brunet również tu był i mu łatwiej przyszło skomentować całą sprawę.

- Jak to policja wstrzymała sprawę Pana Morrisa ?! - wykrzyczał tak, że kilks osób które odziwo nadal tutaj zostały, odwróciły się w naszą stronę i spojrzały na nas trochę przekręcając głowy.

- Nie mogę w to uwierzyć - dodał już trochę ciszej, może nawet trochę już to podchodziło pod szept.

- Ja też, ale... Nic nie możemy zrobić. W sensie możemy. Mamy swoje śledztwo i damy sobie radę jasne? I tak ci cali policjanci pewnie nic nie robili. Nawet nie przesłuchali Kate, Tom'a i Eric'a co jest chyba dość kluczowe. W senise no nie wiem czy nie przesłuchali, ale jak coś to zrobili to i tak po nas więc byli w tyle.

- No wiem, ale jednak świadomość, że policja gdzieś tam będzie z nami, nawet jeśli z tyłu była jakaś lepsza. Piszą w ogóle dlaczego wstrzymali śledztwo?

- Brak dowodów. Nie znaleziono narzędzia zbrodni ani żadnych odcisków palców na miejscu.

- No i co z tego? Mogli i tak się trochę postarać.

- Wiem to George, ale nic nie zrobimy. Tak już jest.

Poczułem potrzebę przytulenia go, więc to zrobiłem. Przecież on jest moim przyjacielem, to normalne, tylko jakoś bardziej mnie do niego ciągnęło niż do innych moich przyjaciół. Brunet wtulił swoją głowę w moją klatkę piersiową, a mi się zrobiło przykro. Ta jedna informacja nieźle go zmartwiła lub może przestraszyła? Nie wiem, ale chyba będzie mu teraz ciężko powrócić do śledztwa.

Kiedy ciebie już nie ma [dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz