BECK
Skoczyłem na głęboką wodę i w ogóle tego nie żałuję.
Coś mi się nie podobało w tym Van Goghu, w jego bardzo defensywnej postawie, niemal jakby chciał zatrzymać napastnika na lodowisku, a przecież przed nim stała tylko Elis.
Nie usłyszałem wiele. Jedyne, co zrozumiałem, to to, że ona chce go spławić, a on nie chce odpuścić. Nie dziwię mu się. Elis to dobra dziewczyna. Wydawało mi się jednak, że oni wcześniej chyba dobrze się dogadywali, więc zastanawiające jest, dlaczego dzieje się między nimi takie napięcie.
W każdym razie zobaczyłem tę scenę i ruszyłem na pomoc. Brawo ja, Beck, rycerz na białym koniu.
To musi być głupie zrządzenie losu, że znów jestem akurat tam, gdzie Elis. To bar Royal Glass – elegancka miejscówka, do której często przychodzą bananowe bogate studenciaki. Ja też lubię tu bywać, bo nie przepadam za śmierdzącymi spelunami. Jak mam się czegoś napić, to najlepiej ekskluzywnego alkoholu. Z tych tanich to tylko zwykłe piwa wchodzą w grę. Powiedziałem chłopakom, że idę, by odzyskać starego siebie, a właściwie zacząłem coś zupełnie nowego i to przez przypadek.
Wciąż trzymam rękę na ramionach Elis i muszę przyznać, że tak jakby się… stresuję. Nie wiem do końca, czym. Chociaż potrafię z nią rozmawiać i przebywać wokół mnie, ten szybki i mało przemyślany gest mnie onieśmiela, a sam fakt, że Elis zgodziła się to pociągnąć, staje się dla mnie nie do ogarnięcia. Właśnie zmierzamy w kierunku stolika jej koleżanek i, o zgrozo, wszystkie trzy gapią się na mnie jak na sztabkę lśniącego złota, a oczy błyszczą im w podziwie, podczas gdy usta mają rozchylone w zdziwieniu.
– Co ty… – zaczyna jedna z nich do Elis.
– Wiecie, przez przypadek spotkałam Becka i jednak chyba nie dotrzymam wam towarzystwa dziś wieczorem – oznajmia.
– Ale myślałam… czekaj… co? – duka brunetka. – To ty masz… ty masz…
Elis uśmiecha się do niej krzywo.
– Beck, poznaj Abby – mówi, łapiąc za moją dłoń, która luźno zwisa z jej ramienia. – I Kelsey i Ritę. Dziewczyny, poznajcie Becka.
– Cześć. – Unoszę do nich wolną dłoń.
Wyglądają, jakby ktoś właśnie wyprał im mózgi i wywrócił na lewą stronę. Pierwsza budzi się ta cała Abby, mrugając gwałtownie.
I nagle zaczyna się śmiać.
– Wkręcasz nas? – rzuca wesoło do Elis.
– Hmm. Nie – mamrocze Elis.
Abby przestaje się śmiać.
– Pieprzysz.
– Na osobności w łóżku może i owszem – potwierdza Elis.
Muszę kaszlnąć, tak bardzo jestem zaskoczony jej odzywkami. Uwielbiam je. A ja jestem idealną osobą do tego, żeby pociągnąć re nasze niby żarty o krok dalej.
– Żeby to tylko w łóżku.
Elis uderza mnie lekko w klatkę piersiową.
Aż muszę odetchnąć głęboko. To takie odświeżające i przerażające jednocześnie. To, jak swobodnie się przy niej czuję, jak każdy jej dotyk mnie rozbraja. Nie wiem, o co chodzi, ale nawet nie przeszkadzało mi to szturchnięcie i cieszę się jak głupek z każdego kontaktu skóra do skóry. Myślę, że zaczynam mieć na jej punkcie lekką obsesję. Obserwuję jej profil, gdy odszczekuje coś swoim koleżankom i zastanawiam się, dlaczego one wygadują o niej takie rzeczy.
CZYTASZ
For The Cheer (Thin Ice Games #2)
RomanceStereotypowy playboy? Checked! Drogie sportowe auta i zegarki? Checked! Ta jedna dziewczyna, o której myśli cały... czekajcie, co? Elis nie ma szczęścia w różnych dziedzinach życia. Studiuje, ale nie jest prymuską. Pracuje, ale nie z pasji, tylko p...