Gdzie jesteś jak Cię najbardziej potrzebuję?

36 1 0
                                    


-Tylko się nie spóźnij!

-Dobrze Harry.-odparła z uśmiechem pewna mądra Gryfonka.

Szła korytarzem uśmiechnięta. Dzisiaj była kolejna impreza u ślizgonów. Tym razem nie miała zamiaru zawracać sobie głowy tlenionym idiotą, który nawet nie wie jak zważyć eliksir wielosokowy.-ostatnie dziesięć słów powiedziała mrucząc.

-A właśnie, że wiem jak go zrobić.

Potknęła się o własne nogi gdy usłyszała ten głos. Upadła na posadzkę sycząc z bólu.

-Oj Granger kłóciłbym się z tym, że jesteś najmądrzejsza czarownicą od czasu Roveny Revenclaw.-zaśmiał się lekko tleniony idiota.

-Malfoy zostaw mnie.-odpowiedziała próbując wstać.

Podał jej swoją anielską dłoń, ujęła ją lekko i poczuła jak pomaga jej wstać korzystając z okazji pociągnęła rękę w swoją stronę przez co arystokrata upadł na nią. Hermiona miała inny plan. Chciała żeby upadł, ale nie na nią. Zarumieniła się na tyle mocno, że nie obeszło się bez komentarza z Dracona strony.

-Boże święty ty naprawdę mnie kochasz Granger-zaśmiał się, nie schodząc z Gryfonki.

-Zamknij się ty biała pało.-mruknęła rumieniąc się bardziej.

-Biała dopiero będzie dzisiaj wieczorem.-puścił jej perskie oko.

-Idiota.

-Może tak, ale jaki przystojny, mądry, wspaniały-gdy chciał dodać coś dziewczyna przerwała mu szybko.

-Nie zapominaj, że jesteś jeszcze zadufanym w sobie dupkiem-uśmiechnęła się po czym odeszła idąc w stronę drzwi.

-Czyli zgadasz się z poprzednimi rzeczami, które powiedziałem?

-Ja, znaczy się, cholera-mruknęła.

-Ty?

-To nie tak miało zabrzmieć-chciała jak najszybciej uciec z tam tond, lecz gdy napierała na klamkę nie otwierała się. 

-Granger zapomniałaś o haśle do lochów.

-A no tak-mruknęła zaczerwieniona.-Złoty znicz.

Drzwi otworzyły się powoli ukazując zielone szklane pomieszczenie, był to korytarz pokazujący przejście do salonu, który znajdował się po prawej stronie. Hermiona udała się tam najszybciej, skręciła i wręcz pobiegła do Harrego stojącego przy "barze" z ognistą i innym alkoholem. Brunet  spojrzał na nią z uśmiechem po czym zobaczył lęk w jego przyjaciółki oczach i zapytał się co się stało.

-Hermiona wszystko ok, jesteś jakaś zgrzana.

-Wszystko w porządku tylko idąc miałam małą interwencję z Malfoyem.

-A to wszystko jasne-odpowiedział uśmiechając się po kryjomu.

-Co Cię tak śmieszy?

-Myślisz, że tego nie widać?

-Czego?!

-Lecisz na niego Hermiona.

-CO?!-krzyknęła, lecz z byt głośno bo każdy usłyszał i odwrócił się w jej stronę, ale po chwili ponownie wrócili do swoich czynności.

-Wracając Hermionko to tak widać to-uśmiechnął się tym razem pokazując jej to w całości.

-Ty dupku prędzej pocałowałabym żabę niż tego drania.

-Już się tak nie unoś-zaśmiał się bliznowaty popijając ognistą.

Gdy tak rozmawiali nagle usłyszała krzyk docierający za nimi. Nie był to zwykły krzyk, dobiegał on od chłopaka, od którego wolałaby pocałować żabę. Odwróciła się i ujrzała jego szaro niebieskie oczy. Oczy wypełnione pustką, bólem, bezradnością a obok nich zielone pełne wściekłości. Wstała podbiegła do właściciela zielonych oczu. Był to Alexander pomogła mu wstać. Pobili się oboje, ale nikt nie wiedział dlaczego. Zaprowadziła go do łazienki i nałożyła opatrunek, za to Draco sam udał się do swojego dormitorium z krwawymi oczami. Walnął w drzwi zamykając je w ten sposób. Walił pięściami w ścianę. Był zły, cholernie zły. Powód był jeden. Nie podeszła do niego, tylko do tego idioty. 

-Gdzie jesteś jak najbardziej Cię potrzebuję?-westchnął przez łzy, które były koloru czerwonego.

-Jesteś taki piękny gdy płaczesz.

Znowu.

Ciemność.

Ból.


                                                                     .............................                                           


-TY, TY NĘDZNY MAŁY KARALUCHU!-krzyknęła celując różdżką w arystokratę.

-O chodźcie podziwiać show!-nagle poczuł różdżkę przy swojej szyi.

-HERMIONA NIE, NIE JEST TEGO WART!

Celowała w niego tak jakby miała zrobić mu dziurę w gardle. Była zdenerwowana i to bardzo patrzyła na niego z mordem czerpała satysfakcje że ma nad nim przewagę. Jego koledzy byli również zdezorientowani całą sytuacją. Stali wszyscy tak przez jakiś czas, Malfoy jęczał z strachu gdy nagle Hermiona opuściła magiczny przedmiot i cofnęła się w tym samy  czasie odwracając się i ponowne wykonując obrót by walnąć Draco w nos na tyle mocno, że upadł na kamienie z płaczem krzycząc, że jego ojciec się o tym dowie.

GRANGER

GRANGER

GRANGER

Nagle poczuła jak coś ją popycha do tyłu, zaczęła dygotać się, ale nie z zimna i nagle otworzyła oczy. Wielkie lampy przeszkadzały jej w widzeniu więc zamknęła je czując jakby miała zemdleć, lecz coś jej nie pozwalało ale raczej ktoś.

-Granger nie możesz zasnąć rozumiesz nie możesz!

Słyszała ten anielski głos wydobywający się z tych zimnych ust. Otworzyła ponownie powieki z wielkim trudem bo światło, które było w pomieszczeniu nie sprzyjało jej umysłowi. 

-Niech Pani zmieni światło.

Gdyby nie ty Granger.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz