4

70 6 1
                                    

[Noeul]

Kiedy usłyszałem dzwonek od razu spakowałem się i wybiegłem z klasy. Sprintem pobiegłem do dyrektora. Nawet Peat nie zdążył mnie złapać przed tym. Dyrektora jeszcze nie było więc usiadłem na krześle obok drzwi. Wyjąłem telefon gdy zadzwonił mi w kieszeni. -Hej tato, co tam?- Pytam. -Jak tam w szkole? Odnalazłeś się?- Pyta. -A tak. Bardzo mi się podoba szkoła klasa też jest w porządku.- Mruknąłem. -A co teraz robisz? Jesteś z kolegami?- Pyta ponownie. -Nie. Aktualnie załatwiam sobie korepetycje z matematyki rozszerzonej. Postanowiłem pisać z niej maturę.- Mówię. -A nie chciałeś pisać z rozszerzonej biologii, chemii i angielskiego czy tam fizyki?- Mówi zdziwiony. -Umowie się tak by napisać ze wszystkiego.- Dodaję. -Jestem z Ciebie bardzo dumny.- Odparł a ja uśmiechnąłem się. -Dziękuję tato.- Mruknąłem i zauważyłem dyrektora. -Muszę kończyć. Kocham cię.- Dodałem i rozłączyłem się. Podszedłem do dyrektora który wystawił do mnie kartkę. Wziąłem ją i przeczytałem.

Ogólna zgoda, pieczątka szkoły i podpis dyrektora. Wszystko idealne. Podziękowałem. -Pozdrów ode mnie tatę.- Dodaję mężczyzna znikając w gabinecie. -Oczywiście...- Mówię i uśmiecham się pod nosem cwanie. Bułka z masłem teraz tylko przekonać profesora....Ruszyłem do swojej klasy. Zapukałem i wszedłem do środka. Na głos mężczyzny "Proszę." -Oh Noeul.- Mrukną i obrócił się na krześle w moją stronę. -Cieszy mnie, że zapamiętał pan moje imię.- Odparłem uśmiechając się powoli podszedłem do biurka. -Jak mógłbym zapomnieć imię jednego ze zdolniejszych uczniów?  Właśnie sprawdzałem twoje świadectwa. Miałeś najwyższą średnią z całej szkoły i to przez 6 lat. Zadziwiające naprawdę.- Mruknął.

-To nic nadzwyczajnego tata zadbał mi o edukację nie pozwala mi spaść poniżej 5 bo potem się wścieka i mówi, że jest zawiedziony.- Dodałem. -Wiesz, że masz prawo popełniać błędy? Jak każdy z nas.- Mówi a ja się uśmiecham. -To miłe, że pan tak uważa niestety mój tato jest innego zdania. Odnośnie nauki... To może weźmie pan pod swoją uwagę indywidualne korepetycję dla mnie..? Naprawdę mi na tym zależy.- Mruknąłem a on spojrzał na mnie. -Noeul ja naprawdę nie mogę. Z chęcią bym Ci pomógł ale to wbrew zasadom...- Mówi a ja kładę na biurku papier ze zgodą. Mężczyzna wziął kartkę i zaczął czytać. Po chwili spojrzał na mnie. -Ale jak ty to...- Mruknął zdziwiony.

-Kiedy na czymś mi zależy, nie poddaję się.- Mruknąłem i oparłem się na rękach o biurko spoglądając na niego. -Więc jak?- Pytam a on uśmiecha się lekko pod nosem i podnosi na mnie wzrok. -Pójdę jeszcze do dyrektora upewnić się, że to w porządku jeśli potwierdzi mi to zrobię Ci plan korepetycji i podrzucę na lekcji albo w tracie. Ta sala Ci pasuję w razie czego?- Pyta. -Mnie owszem.. Ale mój tato woli jak po lekcjach jestem w domu...- Odparłem. -Twój ojciec pozwoli na korepetycje w twoim domu?- Pyta a ja najchętniej już bym się uśmiechnął pod nosem jednak zachowuję neutralny wyraz twarzy. -Tak, mój tata jest spokojniejszy wtedy. -Dodaję. -W porządku wezmę to pod uwagę.- Mówi a ja uśmiecham się bardzo delikatnie. -Dziękuję. Jest pan naprawdę wspaniały i tak bardzo wyrozumiały..- Komentuję. 

Patrzymy na siebie i nagle dzwoni dzwonek a ze mnie właśnie uchodzi wszystko co żywe. Teraz akurat? Naprawdę? -Zmykaj na lekcje już bo się spóźnisz. Załatwię co mam i poszukam cię potem. - Mruknął niechętnie skinąłem głową i wyszedłem z sali. Udając się do swojej klasy gdzie przywitał mnie pan z angielskiego. Przywitałem się grzecznie i usiadłem obok Peata. Wypakowałem książki gdy nagle poczułem rękę na swoim ramieniu. To nauczyciel. -W razie gdybyś czegoś nie wiedział lub miałbyś z czymś problem zawsze możesz przyjść do mnie na spokojnie wytłumaczę.- Dodaję i posyła mi uśmiech. Niby uśmiech? Nie wiem jak to nazwać wyczuwam tu fałszywość albo drugie dno.- Dziękuję, zapamiętam.- Mówię, chwilę jeszcze tak stoi trzymając swoją dłoń na moim ramieniu jednak po chwili odchodzi na początek sali. -Co to kurwa było...?- Pyta Peat. -Nie wiem...- Dodał. -On nie jest miły.. To czwarty rok kiedy nas uczy... -Dodał chłopak. -Dziwne...- Mruknąłem. 

-Mniejsza może ma lepszy dzień. I jak ci idą podrywy naszego wychowawcę.- Szepnął. -To się okaże niedługo jaki tego efekt będzie. Peat jestem na dobrym torze..- Sam szepnąłem i uśmiechnąłem się. Siedziałem znudzony i rysowałem na kartce jakieś bazgroły. Patrzałem co jakiś czas na drzwi.  Czekałem aż przyjdzie profesor ale lekcja się skończyła a ja się nie doczekałem. Kiedy zadzwonił dzwonek spakowałem się. -Noeul zostań na chwilę proszę chcę z tobą porozmawiać.- Mruknął nauczyciel a Peat spojrzał na mnie. -Idź przodem dogonię cię.- Mówię a on potakuję podszedłem do biurka. -Stało się coś?- Pytam. -Nie absolutnie. Chciałem tylko powiedzieć..- Zaczął mówić i wstał z krzesła stając obok mnie i opierając się o biurko. -Że nie wiem jak tam twój angielski więc gdybyś miał jakieś pytania moje drzwi są zawsze dla Ciebie otwarte.- Mruknął. -Em.. Dziękuję, pragnę zwrócić uwagę, że już to pan mówił na początku lekcji. A jeśli chodzi o mój angielski to proszę się nie martwić. -Odpowiadam. 

-Jest zaawansowany.- Dodałem. -Czy mogę już iść? Czekam na bardzo ważną rzecz..- Odparłem. -Eh tak oczywiście.- Dodał mężczyzna.. -Dziękuję, do widzenia.- Mruknąłem i wyszedłem. Poszedłem do sali lekcje mijały a mój wychowawca się nie pojawił. Jeśli dyrektor dał mu jakieś obiekcję, że nie powinien się zgadzać.. To przysięgam, że przestanie być dyrektorem....  Ahhh coś mi się w głowę chyba dzieję.. Za dużo myślę. Był wf a ja biegałem obok Peata i Santy. Nagle cała nasza trójka zauważyła jak nasz wychowawca rozmawia z naszą panią z wf-u. -Noeul proszę podejdź do nas na chwilę!- Podniosła głos nauczycielka. Opuściłem chłopaków podbiegając do nauczycieli. -Tak?- Pytam grzecznie. -Mam dla Ciebie ten plan.- Dodał. -Oo, super. Proszę pani mógłbym go iść schować do plecaka?- Pytam. -Jasne tylko pośpiesz się.- Dodaję kobieta z uśmiechem. Ruszam do szkoły wraz z wychowawcą. 

Peat i Santa zatrzymali się odprowadzając nas wzrokiem do środka. Stanąłem przed drzwiami z szatni i spojrzałem na plan. -Jeśli coś chcesz zmienić daj mi znać. Starałem się jednak dopasować tak by oboje nam pasowało wszystko. -Poniedziałek od 18 do 19:30. Wtorek od 19 do 20:30. Środa od 19 do 20:30. Piątek od 18 do 19:30.- Przeczytałem. -Pasuję Ci?- Mruknąłem. -Hm tak tak oczywiście. A w czwartek?- Pytam i spoglądam na niego. -W czwartek niestety nie mogę. Ale to tylko do końca miesiąca potem już normalnie przez cały tydzień od 19 do 20:30 będą te korepetycje, dobrze?- Mówi a ja kiwam lekko głową.- Spokojnie oczywiście, że może być. Spodziewałem się, że tylko w jeden dzień będzie pan chciał mi dawać korepetycję. Więc jestem mile zaskoczony.- Odparłem. -Na początku tak chciałem ale matura już za rogiem jeśli chcesz pisać ją musisz nad tym trochę posiedzieć. -Mówi a ja uśmiecham się. Lekko się przytuliłem do niego. -Dziękuję naprawdę jest pan wspaniały.- Dodaję i uśmiecham się. Mężczyzna był zaskoczony na moim czynem ale nie odepchnął mnie chamsko w żaden sposób co cieszyło mnie najbardziej. -Cenie sobie ambicję uczniów. A widzę, że twoje są naprawdę duże. Jeśli mogę chętnie pomogę Ci się rozwinąć.- Mówi a ja się uśmiecham cudowne słowa. Czekałem na nie. Chłopaki weszli do szkoły idąc do szatni Peat i Santa zatrzymali się patrząc na nas chwilę gdy jednak było słychać kroki reszty odsunąłem się szybko. Nie chcę mu robić kłopotów broń boże. 

Profesor.  - BossNoeul.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz