Dwudziesty ósmy sierpnia. Dzisiaj obchodziłam swoje siedemnaste urodziny. Za kilka dni miałam wrócić do szkoły, więc postanowiłam dzisiejszy dzień wykorzystać w stu procentach. Swoją imprezę urodzinową postanowiłam wyprawić w naszym ogródku, korzystając z cudownej pogody. Od rana w naszym domu panowało małe zamieszanie. Każdy biegał po całym domu, przygotowując wszystko na moje przyjęcie. Kiedy wchodziłam do kuchni, aby w czymś pomóc, od razu zostawałam z niej wyrzucona. Moja mama od zawsze uważała, że solenizantka powinna tego dnia odpoczywać.
- Dzień dobry. - przywitał się z moją mamą Will
- Dobrze, że już jesteś. Możesz ją stąd zabrać? Cały czas się tutaj pelęta i przeszkadza.
- Mamo. - oburzyłam się
- Oczywiście Pani Emily.
- Na litość boską, żadna Pani. Mów mi po prostu Emily.
- W porządku. - oboje się zaśmiali
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, kiedy mama wróciła do swoich zajęć
- Obiecałem twojej mamie, że cię jakoś zajmę.
- I ty przeciwko mnie. - jęknęłam, odwracając się na pięcie
- W żadnym wypadku. Po prostu dbam, żeby dzisiejszy dzień był wyjątkowy i niezapomniany. A żeby tak się stało, muszę cię stąd zabrać.
Poczułam uścisk na nadgarstku, kiedy ponownie chciałam wejść do kuchni. Chwilę później Will przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Puszczaj mnie Will.
- Nie tym razem księżniczko.
- Wróćcie o szesnastej. - krzyknęła z kuchni moja mama
Brunet bez słowa wyszedł na zewnątrz, a następnie pomógł mi wsiąść do samochodu. Jeśli w ogóle można było tak to nazwać. On mnie po prostu do niego wrzucił. Kiedy pochylił się nade mną, wstrzymałam oddech. To jak jego bliskość na mnie działała, było niesamowite.
Will
Nasze twarze dzieliły milimetry, a nosy niemal się stykały. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy, a ja wiedziałem, że jeśli tego nie przerwiemy, nie będę mógł się dłużej powstrzymywać. Pragnąłem ją pocałować czy też dotknąć. Zrobić cokolwiek, by poczuć jej ciepło. Niechętnie odsunąłem się od dziewczyny.
- Gdzie jedziemy? - zapytała, kiedy usiadłem na miejscu kierowcy
- To będzie niespodzianka.
- Może mi jeszcze zasłonisz oczy?
- Nie ukrywam, mam to w planach.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz.
- Uwierz mi, że ci się spodoba.
Od kilku dni planowałem ten dzień. Po kilku rozmowach z Connorem postanowiłem zabrać Lee na wrotki. Dowiedziałem się, że od małego chciała nauczyć się jeździć na łyżwach. Niestety lodowisko było zamknięte, więc postawiłem na tor wrotkarski. Miałem nadzieję, że to również jej się spodoba. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Tak jak wspomniałem wcześniej, zawiązałem Lee oczy.
- Co jeśli się o coś potknę?
- Spokojnie, nie pozwolę na to. Cały czas będę cię trzymał za rękę. Nic ci się nie stanie, obiecuje.
- Niech ci będzie.
Złapałem ją za rękę, a następnie wprowadziłem do środka. Delikatnie posadziłem ją na ławce, aby pomóc ubrać jej wrotki. Kiedy wszystko było gotowe, odwiązałem jej oczy. Wyglądała na zachwyconą, co nie ukrywam, bardzo mnie ucieszyło.
CZYTASZ
Druga szansa
Teen FictionLea jest nastolatką chorującą na białaczkę. Choroba sprawia jej duże problemy w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy jej mama przeprowadza się do swojego partnera, ona musi zamieszkać z babcią. Według ustaleń po tym, jak wyzdrowieje, ma zamieszkać z nową...