Znów miałam ten sam sen.
Śnił mi się on, mój wymarzony chłopak...
Niestety był on tylko moim snem...
- O mój Boże... - wyszeptałam kiedy zobaczyłam że jest już 6.56.
Zajęcia zaczynają się o 8, więc spanikowana zaczęłam się szykować. Mundurek, kucyk i tost w buzi.
Wyglądałam jak stereotyp japońskiej spóźnionej uczennicy biegnącej na zajęcia. Nagle razem z tostem leżałam na ziemi potrącona przez... To niemożliwe... Przez chłopaka, który wyglądał dokładnie jak ten z moich snów. Po prostu ideał.
- P-przepraszam - wyjąkałam po tym jak mój szok przeminął.
- To moja wina - przyznał chłopak w którego głosie można było usłyszeć szczerą skruchę - to ja na ciebie wpadłem.
Podniósł się i wyciągnął do mnie rękę, bo nadal leżałam na chodniku jak skończona idiotka. Najpewniej cała czerwona, chwyciłam jego dłoń. Była ciepła i miękka. Tak idealna że zdecydowanie musiała należeć do niego.
- Dziękuję... - dopiero wtedy przypomniało mi się, że przecież zaraz zaczyna się szkoła. - Muszę już iść zaraz początek zajęć...
- Ja też muszę iść... Co powiesz na to, żeby pójść razem do szkoły?
Przez chwilę nie mogłam nic wydukać, ale w końcu udało mi się wydusić proste tak. Przez całą drogę w ogóle nie rozmawialiśmy. Próbowałam połączyć fakty. Jakim cudem on wyglądał dokładnie tak samo? Zanim się zorientowałam dotarliśmy do szkoły. Zajęcia dłużyły się w nieskończoność, ale w końcu usłyszałam dzwonek obwieszczający przerwę obiadową. Wybiegłam z klasy jako pierwsza, żeby tylko znaleźć starszego kolegę i dowiedzieć się o nim coś więcej.
Kiedy po dobrych dziesięciu minutach chodzenia po naszej ogromniej szkole, w końcu go znalazłam byłam co najmniej zdziwiona. Senpai siedział na ławce umiejscowionej na dachu, razem z dziewczyną którą tylko kojarzyłam z korytarza. Oczywiście musiała tam być jej nieodłączna przyjaciółka. Z tego co zaobserwowałam zawsze były razem. Ale tym razem zółtowłosa koleżanka siedziała na innej ławce i najwidoczniej dopingowała różowowłosej, która właśnie wręczała senpaiowi bento. Od razu odechciało mi się szukać o nim informacji. Zdenerwowana jak nigdy wcześniej wróciłam do klasy. Po drodze spotkałam Kokonę, która zapytała czy wszystko w porządku, ale ja ją zbyłam odpowiadając proste tak. Nawet nie wiem czemu tak się wściekłam. Przecież... Przecież to nic nie znaczy... P...prawda?
Resztę przerwy spędziłam w klasie. Kiedyś znów rozbrzmiał dzwonek, każdy wrócił do pomieszczenia i musiałam zamaskować moje emocje. Widziałam, że przez całą lekcję Kokona mi się przyglądała. Chyba nie uwierzyła w moje kłamstwo...
Jako że nie mogłam się skupić, to przepisywałam wszystkoz tablicy, a kiedy mieliśmy robić cokolwiek innego rysowałam coś na marginesach.
- Ayano
Usłyszałam nauczycielkę.
- T-tak? - wydukałam.
- Powiedz nam proszę, co masz w zadaniu siódmym? - odpowiedziała nauczycielka z fałszywym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Jeszcze nie skończyłam... - bo nawet nie wiem co my robimy.
- No dobrze, to niech ktoś inny odpowie
Upiekło mi się.
Parę minut później zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. W końcu - pomyślałam. Wróciłam do domu najszybciej jak to możliwe. Chyba nawet pobiłam swój rekord ośmiu minut. Przywitałam się z mamą i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Ledwo zamknęłam za sobą drzwi, w usłyszałam dźwięk powiadomienia.
CZYTASZ
one day - ten weeks [Yandere Simulator story]
Mystery / Thrillerbased on yandere simulator 😘 Ayano za wszelką cenę chce zdobyć serce swojego senpaia. Przeszkodzi jej w tym 10 rywalek. Każda będzie chciała wyznać mu swoje uczucia w piątek. Do tego czasu Ayano musi się ich pozbyć. To jaki sposób wybierze zależy w...