- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli wszyscy równo, kiedy Will ściągnął mi z oczu opaskę
Potrzebowałam chwili, aby mój wzrok się wyostrzył. Kiedy to nastąpiło, rozejrzałam się dookoła. Nakryty stół, na którym były ułożone już przekąski oraz dekoracje zawieszone na zewnątrz od razu przykuły moją uwagę. Wszystko wyglądało niesamowicie. Bardzo doceniałam to, co dla mnie przygotowali.
- Pora wypowiedzieć życzenie i zdmuchnąć świeczki.
Oznajmiła moja mama, podchodząc do mnie z tortem czekoladowo orzechowym, na którym widniał napis Lea oraz wbite były świeczki. W tym momencie miałam tylko jedno marzenie. Chciałam wyzdrowieć. Miałam wszystko oprócz zdrowia. Otaczała mnie rodzina, przyjaciele oraz chłopak. Chciałam wyzdrowieć dla nich.
Nachyliłam się nad tortem, a następnie zdmuchnęłam świeczki. Momentalnie w moich oczach zebrały się łzy. Łzy wzruszenia. Dzisiaj wszyscy zebrali się tutaj, aby świętować ze mną moje siedemnaste urodziny. Uczucie, które mi towarzyszyło było nie do opisania.
- Wszystkiego najlepszego córeczko.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, ścierając pojedynczą łzę
- Najlepszego siostra. - podszedł do mnie Connor - Mam coś dla ciebie. Sam wybierałem, więc nie wiem, czy ci się spodoba.
Spojrzałam na niego, następnie otwierając pięknie zapakowane pudełko. Po zobaczeniu zawartości łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Spojrzałam pytająco na brata.
- Kiedyś ktoś powiedział mi, że zmarłe osoby zamieniają się w gwiazdy, dlatego co noc je ogląda.
Doskonale wiedziałam, o kim mówił. Słowa, które właśnie wypowiedział, należały do mnie. Ostatnim razem, kiedy opowiadałam mu o moim tacie i babci wspomniałam o gwiazdach.
- Może zabrzmi to głupio, ale uważam, że zmarłe osoby są ciągle przy nas. Spoglądają na nas z góry. Widzisz te dwie gwiazdy? - wskazałam na gwiazdy świecące najjaśniej - Myślę, że to właśnie mój tata i babcia. Co noc patrzę w niebo, szukając tych gwiazd, które świecą najjaśniej. Czuje wtedy, że jestem bliżej nich.
Samo wspomnienie tego dnia wywoływało uśmiech na mojej twarzy. To właśnie tego dnia całkowicie się otworzyłam przed Connorem. Na zmianę wysłuchiwaliśmy swoich historii z przeszłości. Kiedy jedno mówiło, drugie bez słowa go słuchało. Tego dnia wiele dowiedziałam się o Connorze i jego życiu.
- Ta osoba powiedział mi, że wtedy czuję się jakby była bliżej nich. Długo myślałem nad tym, co mógłbym ci podarować. Ostatecznie zdecydowałem, że najlepszym prezentem jest rodzina, dlatego postanowiłem dać ci gwiazdy. Dzięki temu już zawsze będziesz blisko tych, których kochasz.
Słowa, które właśnie wypowiedział, mocno mną wstrząsnęły. Wyciągając dwie świecące gwiazdy, rozpłakałam się na dobre. Ten prezent był zdecydowanie najlepszym, jaki w życiu dostałam.
- Dziękuję.
Tylko tyle udało mi się powiedzieć. Byłam ogromnie wdzięczna za te wszystkie słowa i czas, który na to poświęcił. Odłożyłam delikatnie gwiazdki do pudełka, tak jakby miały się zaraz rozpaść, a następnie wtuliłam się w brata.
- To najpiękniejszy prezent, jaki dostałam w moim życiu.
- W takim razie bardzo się cieszę. - poczochrał mnie po włosach - Dobra dość tego mazgajenia, dzisiaj są twoje urodziny. Trzeba rozkręcić imprezę. - zaśmiał się
- Connor ma rację Lee. Teraz nie jest czas na smutki, a na zabawę. - wtrąciła Madison - Kochana wszystkiego najlepszego. - rzuciła się mi na szyję - Życzę ci dużo, ale to dużo zdrówka, zdanych egzaminów, sporo siana, a co najważniejsze zajebistego chłopaka.
No tak. Madison jeszcze o niczym nie wiedziała. Planowałam ją o tym poinformować, ale nie teraz. Niestety Will nie miał takich samych planów.
- Lea już ma zajebistego chłopaka, więc nie potrzebuje żadnego innego. - powiedział, przez co oberwał ode mnie w głowę
- Momencik. Co to wszystko ma znaczyć Lee. Dlaczego nie zostałam o niczym poinformowana. Masz mi to wyjaśnić w tej chwili.
- Nie miałam, kiedy ci o tym powiedzieć. Wszystko wydarzyło się tak szybko. - broniłam się
- Nie chciałbym wam przerywać, ale muszę porwać na chwilę solenizantkę.
- Tym razem ci się upiekło, ale czekam na wyjaśnienia. - pogroziła mi palcem
Will złapał mnie za rękę, prowadząc do małej altanki z tyłu domu.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - złożył mi życzenia jednocześnie podając mi małe pudełeczko
- Co to takiego? - zapytałam ciekawa
- Otwórz i zobacz.
Tak też zrobiłam. Delikatnie uchyliłam wieczko, odkrywając zawartość pudełeczka. W środku znajdowała się bransoletka z wygrawerowanym imieniem mojego chłopaka.
- Jest cudowna Will.
- Connor podarował ci gwiazdy, abyś była bliżej swojej rodziny, więc ja postanowiłem dać ci cząstkę siebie, żebyś i mnie mogła zawsze mieć blisko. Zobacz, mam taką samą.
Chłopak podniósł rękę, na której zapięta była dokładnie taka sama bransoletka z moim imieniem. Poraz kolejny tego dnia łzy napłynęły mi do oczu. Od zawsze nawet najmniejsze drobiazgi miały dla mnie ogromne znaczenie. Nie potrzebowałam drogich prezentów czy też obszernych życzeń. Cieszyło mnie wspólne spędzanie czasu oraz bezcenne małe gęsty.
- Jesteś niemożliwy Will. - zaśmiałam się, wtulając w tors chłopaka
- Zrobię wszystko, aby cię uszczęśliwić. Nie ważne czy byłoby to oglądanie Shreka, czy obdarowywanie prezentami. Kocham cię Lee i chce ci to pokazywać na każdym kroku.
- Ja ciebie też kocham głupku.
Ten wieczór był niesamowity. Spędziłam swoje urodziny z osobami, które są dla mnie najważniejsze. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że były to jedne z najlepszych urodzin w moim całym siedemnastoletnim życiu. Do najlepszych urodzin zaliczałam dzień, w którym mój tata zabrał mnie do kina na moją ulubioną bajkę o księżniczkach. Z samego ranka wybraliśmy się w trójkę do kawiarni. Nie była ona zwykłą kawiarnią. Kolorystyka w niej zawarta była dość nietypowa, ponieważ cały lokal był w różnych odcieniach różu. Widok ubranego w garnitur mężczyzny na różowym tle kawiarni był komiczny. Jednak doceniałam jego poświęcenie. Zamówiliśmy dużo różnych słodkości, następnie poszliśmy do kina. Pierwszy raz oglądałam coś na tak wielkim ekranie.
Po skończonym seansie wróciliśmy do domu gdzie czekała mnie ogromna niespodzianka. Moja babcia przygotowała moje ulubione danie oraz różne smakołyki. Resztę dnia spędziliśmy na świętowaniu. Tamten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci.
Zastanawiałam się, czy mój tata zaakceptowałby Willa. Od małego powtarzał mi, że nie odda mnie nigdy żadnemu mężczyźnie. Porównując Willa i mojego taty mieli oni bardzo podobne charaktery i cele. Oboje chcieli się rozwijać w swoim wymarzonym zawodzie oraz pragnęli mojego szczęścia i zrobiliby wszystko, żeby nigdy mi go nie zabrakło. Często spotykam się z twierdzeniem, że kobiety szukają sobie chłopaka na wzór swojego taty. Kiedyś wydawało mi się to dość nieprawdopodobne, natomiast teraz myślę, że może jest w tym coś prawdy. Nasi ojcowie są pierwszym wzorem do naśladowania. Dążą do tego, aby nigdy nam niczego nie brakowało. Chcą uchronić nas przed rozczarowaniem się światem rzeczywistym. Dla mnie mój tata był osobą najmądrzejszą na świecie, której ramiona były moim bezpiecznym miejscem. Zaczęłam się zastanawiać czy to możliwe, że to tata zesłał mi Willa, aby ten opiekował się mną dla niego.
___________
Hejka! Ten rozdział może być nietypowy, ale chciałam ukazać w nim jak bardzo ważna jest rodzina. Dopiero gdy stracimy kogoś bliskiego, doceniamy to co mieliśmy. Można powiedzieć, że w pewnym stopniu utożsamiam się z Leą. Mam nadzieję, że mimo wszystko ten rozdział wam się spodobał. Do następnego!!
CZYTASZ
Druga szansa
Teen FictionLea jest nastolatką chorującą na białaczkę. Choroba sprawia jej duże problemy w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy jej mama przeprowadza się do swojego partnera, ona musi zamieszkać z babcią. Według ustaleń po tym, jak wyzdrowieje, ma zamieszkać z nową...