[<10 Rozdział>]

1K 54 201
                                    

Per. Lucyfer

Jego brzuch..ta rana...rana..wyglądała przerażająco. Wyglądała znacznie gorzej niż kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz.

Siedział na ziemi oparty o swoje łóżko. Nawet na mnie nie spojrzał. To on wydawał te dźwięki, z bólu.

Podbiegłem do niego.
-Mówiłeś że z raną jest już okej! Czemu kłamałeś? - zapytałem udając spokojnego chociaż w rzeczywistości cholerne się martwiłem.

Nic nie odpowiedział. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł. No przecież zawsze sam mogę mu pomóc. Przysunąłem rękę bliżej niego na co on ją odepchnął.

-Nie potrzebuję pomocy- powiedział Alastor.

Japierdole. Co za głupek.
Czy on naprawdę nie rozumie że ta rana może zagrażać jego zdrowiu...a nawet '' życiu''?

-Potrzebujesz- Powiedziałem zimno na co on się dosyć wyraźnie wkurwił.

-Możesz się łaskawie odczepić kaczkozjebie?!- Powiedział z wyrzutem w głosie. Zabolało.

-Ja chcę ci tylko pomóc!- odpowiedziałem mu. Co ja mam teraz zrobić?

-Chcesz mi pomóc? To się odpierdol odemnie!- powiedział odwracając odemnie wzrok. Wspaniale, poprostu zajebiecie.

-Wiesz co ci powiem?- zapytał wrogo znów odwracając wzrok w moją stronę.

-Jesteś kurwą, dupkiem , przygłupem, debilem, idiotą, sukisynem, popierdoleńcem, hujem, przypadkiem, zjebem, pizdą, pozerem, szują i ogólnie wszystkim co kurwa najgorsze. Wypierdalaj.- mówił Alastor. Wybiegłem z jego pokoju trzaskając drzwiami.

Łzy mi wpłynęły do oczu. Mógłbym przecież go zabić, zamordować, za to że mi to powiedział, w końcu jestem najsilniejszy w piekle...nawet nie wiem czemu tego nie zrobiłem.

Poszłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Od kiedy pierwszy raz od 7 lat zobaczyłem moją córkę do tej pory nie czułem się tak cholernie źle.

Jestem żałosny..

Nawet nie próbowałem się postawić czy coś, tylko się poryczałem. Jestem jebaną miękką fają.

Mój płacz ani na trochę nie ustawiał. Czułem się jak śmieć, przegryw, szmata.

Moje złe myśli przerwało uczucie głodu i chociaż z początku chciałem to zignorować to przecież to i tak lepsze niż użalanie się nad sobą nie?
Otarłem łzy chociaż mimo tego nadal leciały.

Wszedłem do kuchni i zrobiłem pankejki. Co prawda jest jakaś pierwsza w nocy, ale huj.

Jak na złość Charlie się obudziła i widząc światło w kuchni wpieprzyła się tu. Japierdole, teraz zobaczy mnie w takim stanie. Kurwa mać..

-Tato? Co się stało?!- Podbiegła do mnie odrazu się do mnie przytulając. Zacząłem głaskać ją po plecach.
-Nic się nie stało Charlie- odpowiedziałem ponuro.

-Przecież widzę że coś się dzieje- Odpowiedziała moja córka. No wow.
Nie chciałem z nią rozmawiać. Nie chciałem żeby teraz mnie widziała.
-Tato, zaufaj mi, możesz mi powiedzieć, co się stało- mruknęła Charlie z widocznym współczuciem.

-Nie chcę o tym gadać.- Odpowiedziałem ozięble.
-No błagam, tatooooooo...-

Nie no ona nie odpuści.

-Alastor mnie zwyzywał- Powiedziałem krótko. Trochę zachowuje się dziecinnie, no ale cil z tym.
Charlie wydawała się zaskoczona.
-Zaczekaj tu- Szepnęła i wybiegła z kuchni.

Mega. Ciekawe co wymyśliła.

^***^***^***^Skip time***^***^***^

Nie upłynęło dożo czau a moja córka wróciła.

-Choć ze mną- powiedziała ciągnąć mnie za rękę. Wyszliśmy z kuchni i niedaleko salonu Charlie się zatrzymała.

Japierdole. Kurwa. Zajebiecie. Przyprowadziła go tu. Kurwa mać.

Alastor spojrzawszy na mnie wydawał się trochę zmieszany, zaskoczony.

-Ale co ja mam powiedzieć? - Alastor zapytał Charlie, na co ona spojrzała na niego zabujczym wzrokiem.
-No nie wiem,przeproś go, powiedz jakieś miłe słowo czy coś- Powiedziała Charlie wkurzona na niego, ale to mu widocznie nie bardzo przeszkadzało.

Podszedł do mnie po czym rzekł:
-Miłe słowo-
Wow, kreatywnie.
Charlie spojrzała na niego jak na debila i wzdechnęła.

-Mógłbyś powiedzieć coś bardziej...miłego? - Powiedziała księżniczka.
-Nie- Powiedział szczerzac te swoje zębiska na co Charlie wyglądała jakby chciała go zabić.

Było mi już lepiej. Co prawda nie przeprosił mnie, ale to było teraz nieważne. Byłem zdziwiony że chociaż przyszedł. Nawet z przymusu. To dożo znaczy.

Wtedy mi się przypomniała może trochę mniej ważna rzecz, ale no...

-JAPIERDOLE ZNÓW?! MOJE PANKEJKI!!!!!- Wrzasnąłem i pobiegłem do kuchni. Miałem wrażenie, że przez przypadek chyba obudziłem wszystkich w hotelu.

*****

Japierdole jaki hujowy Rozdział.

Mogłam się bardziej postarać TvT

Następny rozdział będzie lepszy, obiecuję.

''It's Not Your Time''[RADIOAPPLE] [HAZBIN HOTEL] [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz