Pov. Edgar
Był już wieczór, a praktycznie noc. Uwielbiam siedzieć do późna w nocy, wszystko wtem traci swe kolory i staje się szarobure. Ale to nie tylko dlatego, bardziej chodzi o to, że mam problemy z zasypianiem, czasem po prostu nie jestem w stanie zasnąć. Dobija mnie to.
Otworzyłem okno na oścież i wszedłem na duży, betonowy parapet wystawiając przy tym nogi za okno. Był niebiański klimat, było zimno, a deszcz kapał na moje odsłonięte nogi.
Bardzo kocham deszcz, pozwalał mi on zawsze się uspokoić, kiedy ten padał na moją szybę. Za zimnem nie przepadam, ale teraz to nie był dla mnie największy problem.Po dłuższej chwili patrzenia się w głąb drzew rosnących na przeciwko okna od mojego pokoju, postanowiłem sprawdzić godzinę. Była prawie 24. Za kilka minut są moje urodziny. Kończę 16 lat. Przerażajace.
Dopadł mnie przez to nieprzyjemny klimat. Zamknąłem okno nadal siedząc na zimnym parapecie. Chwile rozmyślałem, przecież jeszcze kilka lat i będę pełnoletni. Będę musiał iść do pracy i.. po prostu żyć. Boję się przyszłości.
Siedziałem tak jeszcze chwilę po czym ugiąłem swoje kolana i zeskoczyłem na łóżko, które było blisko okna. Opatuliłem się cały kołdrą i położyłem na lewym boku trzymając w jednej ręce telefon.
Włączyłem bezsensownie instagrama, aby przez chwilę się totalnie odmóżdżyć. Wyświetlił mi się post jakiegoś chłopaka, byl dosyć ładny i bardzo umięśniony. Uznałem, że wejdę na jego konto poprzeglądać więcej jego zdjęć. Przeglądając nadal jego posty, niefortunnie polubiłem jeden z jego postów. Niby nic, ale było to jedno ze starszych zdjęć.
-KURWAAA - wrzasnąłem na cały dom z przerażenia.
No debil. Chyba najgorsze co może się komuś przytrafić. Szybko usunąłem polubienie i zablokowałem jego konto z myślą, że przez to nie zobaczy tego.
- Żegnaj panie ładny, ale to dla naszego dobra. - zachichotałem.
Wtem usłyszałem stawiane powoli kroki na schodach obok mojego pokoju. Szybko walnąłem telefon na szafkę i zamknąłem oczy. Słyszałem, że postać ta, kieruje się do moich drzwi, nic dziwnego, jakbym sam usłyszał cos takiego był bym ciekaw. Drzwi otworzyła dana osoba i zapaliła światło w pomieszczeniu.
-Słońce, czemu nie śpisz? - Powiedziała moja mama z lekko zaspanym glosem.
Nic nie odpowiedziałem. Bo przecież spałem. Kiedy nic nie odpowiadałem ta zgasiła światło i zamknęła drzwi. Westchnąłem z ulgą. Spróbuje iść spać. Pomyślałem. A po kilku godzinach męczarni w końcu zasnąłem.
< ranek >
Obudziły mnie krzyki mojej siostry, Colette. Ta stała nade mną drąc mi się do ucha.
-Sto lat sto lat! - śpiewała moja siostra.
Patrzyłem na nią z morderczym wzrokiem,
chciałem tylko spać. Siostra widząc, że jej nie słucham, wręczyła mi pięknie zapakowane pudełko w czarnobiałe paski. Położyłem pudełko obok szafki, narazie nie chcę go otwierać.Chciałem położyć sie ponownie spać, ale wtem do mojego pokoju wtargnęła jeszcze moja mama. Wkurzyła sie z racji, iż chciałem kontynuować swój sen.
-Synku wstawaj. Masz dziś szkołę! - Wykrzyczała trochę podirytowana mama.
Racja, był nadal środek tygodnia, zdawałem sobie z tego przykra prawdę.
-Mamo ja nie chcę, nie czuję się najlepiej - odpowiedziałem jej, co było oczywiście prawdą.
Nienawidzę tam chodzić, chciałem chociaż odpocząć w swoje urodziny, co się oczywiście nie udało.
-Edgar musisz iść do szkoły, masz za dużo nieobecności! - Podirytowanie bylo idelanie wyczuwalne w jej głosie.
Wiedziałem, że jest juz wystarczająco zła i uległem.
Tak więc wstałem, niechętnie. Rozglądałem się jeszcze po pokoju myśląc, czy na pewno tak szybko się dam. Moja mama zapukała do drzwi i znowu weszła. Tym razem z prezentem, równie pięknie owiniętym jak poprzedni. Ten natomiast był kolorowy. Nie przepadam za takimi jaskrawymi kolorami, ale przyznam, że ten jednak miał coś w sobie. Wręczyła mi go do rąk, a ja kładąc go obok poprzedniego jej podziękowałem.Ubrałem się w czarne spodnie jak i tak samo bluzę. Dołożyłem kilka akcesorii biorąc plecak na jedno ramię i wyszedłem z pokoju. Schodząc po schodach poczułem piękny zapach wydobywający się z kuchni. Było to ciasto. Moje urodzinowe ciasto. Lekko się uśmiechnąłem, by pokazać uznanie. Siora rzuciła się na mnie z uśmiechem po czym odskoczyła z tragiczną miną.
-BOZE EDGAR CO SIĘ STAŁO, WYGLĄDASZ JAK TRUP!!! - wykrzyczała moja durna siostra.
Nic nowego, za każdym razem mi to mówi.
-Spierdalaj, nie pomalowałem się tylko. - odpowiedziałem jej ze znudzeniem.
Ale racja, bez makijażu wyglądałem jakbym umarł, potwornie. Nie chciałem se psuć jeszcze bardziej dnia patrząc na siebie w lustrze, robiąc ten jebany makijaż. Odpuściłem sobie. Gdy wpatrywałem się w podłogę i chciałem coś powiedzieć, a wtem nagle dostałem z buta od Colette.
-BOŻE BRATKU NASZ AUTOBUS ZARAZ ODJEDZIE - zaczęła krzyczeć Colette, która rzuciła we mnie drugim butem.
Szybko nałożyliśmy buty i wybiegliśmy z domu, aby zdążyć na autobus. Na szczęście zdążyliśmy, albo raczej na nieszczęście. Założyłem słuchawki i zagnałem do swojej krainy.
_________________________________
Pierwszy raz pisze takie cos wiec dzieki za wyrozumialosc
boze ale to jest straszne pomocy ja myslalam ze to lepiej wyjdzie😓😓
CZYTASZ
Widzę kolory w twych oczach (fadgar)
Fanfictionsorki za bledy ortograficzne interpunkcyjne i wystskie inne nie umiem pisac