9.

1.4K 116 153
                                    


Lucyfera zalała dziwna fala gorąca.

Ten nagły ruch ze strony Alastora był czymś niespodziewanym, drań jest zbyt nieprzewidywalny.

Kciuk delikatnie przejechał po policzku blondyna ścierając odrobinę białego pyłu. Nie zdążywszy jednak się nim nacieszyć, ten ciepły dotyk jak szybko się pojawił tak też i znikł pozostawiając po sobie jedynie niezrozumiale chłodną pustkę.

Demon wyprostował swą sylwetkę, a w następnej chwili w jego ręce zagościła soczyście czerwona chusteczka.

Anioł jeszcze nie powrócił do siebie po poprzednim doświadczeniu gdy materiał spotkał bladą twarzą Króla Kucyków Ponny zmywając nadmiar mąki.

- Co... co ty kurwa robisz? - zapytał po otrzeźwieniu natychmiastowo odtrącając dłoń jeleniego dupka.

- Jak uprzednio powiedziałeś mam posprzątać ten...bałagan - powiedział z lekkim uśmiechem przechylając głowę w prawą stronę jak zagubiony szczeniak, dla lepszego efektu poruszył lekko uszami.

- Jaa...- zająknął

- Ty? Co, Wasza Wysokość? - schylił się idealnie zrównując wzrostem z niższym i spoglądając zadziornie w czerwone źrenice.

- Nie... nie to... miałem na... myśli - zagubiony błądził wzrokiem w różne zakamarki kuchni byleby nie spotkać tych przerażających krwisto czerwonych oczu.

Ta sytuacja jest niebezpieczna. Bardzo niebezpieczna.

- Ach tak? Cóż więc takiego miałeś? - uniósł brew.

Czuł jego ciepły oddech, który palił niemiłosiernie blade policzki blondyna. Serce łomotało mu w piersi.

Dlaczego?

Co się dzieje?

To tylko irytujący radiowiec, ogarnij się kurwa!!!!

Całkowicie zapomniał o ważnym fakcie, mianowicie jest Panem Piekła, co za tym idzie, mógł zniknąć lub zmiażdżyć go jak karalucha, jednak ta dziwnie intymna bliskość niezwykle go przytłoczyła. Stał teraz jak głupek szukając desperacko odpowiedzi.

Alastor obserwował każdy najmniejszy detal i grymas małego aniołka z dokładnością, miał doskonały widok, wszak znajdowała się dosłownie kilka centymetrów od jego twarzy. Zabawa była przednia.

Panika w oczach, przyspieszony oddech, rozbiegany wzrok, nadmierne pocenie, rumieńce na policzkach.

Nigdy w całym życiu ziemskim i pozagrobowym nie spotkał się z tak skrajnie intrygującą reakcją na jego bliską obecność. Zwykł dostrzegać strach, ale to jest nowe.

Król zapomniał jak oddychać, a Alastor nie chcąc łaskawie zabijać blondyna, co przeczyło całkowicie jego naturze, postanowił zwiększyć dystans między nimi prostują się, lecz ciągle patrząc z wyższością, bo jakże by inaczej, na niższego od siebie mężczyznę. Usłyszał z jego strony ciche westchnienie ulgi.

- Sądzę iż lepiej będzie gdy ja posprzątam. Niestety ale ty nigdy do tego nie dorośniesz, dziecino - wskazał na wysoką półkę gdzie powinien odstawić mąkę.

Rozumiejąc obraźliwy komentarz Lucyfer poczerwieniał ze złości natychmiastowo, całkowicie ignorując mającą jeszcze kilka minut temu krępującą sytuację.

- Pierdol się wyrośnięta gnido!!!

- Ha ha jakże ciekawym językiem operujesz mój drogi - odpowiedział rozbawionym nieco kpiącym tonem, dając mu lekkiego kuksańca w bok.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz