CHAPTER XIX

63 4 45
                                    

Nazajutrz obudził mnie dochodzący z dołu głos ojca. Było już po dziewiątej, Tony jeszcze spał, bo nie było słychać jego pisków. Gdy po cichu ruszyłam do łazienki, zauważyłam, że drzwi do jego pokoju były zamknięte. Zeszłam na dół, spięta i zdenerwowana, ale gotowa do konfrontacji z ojcem. Byłam wściekła za wczoraj, za to, że się nie odezwał i skazał mnie i Tony'ego na trwanie w zawieszeniu. On jednak nie dał mi dojść do słowa, dopóki nie upewnił się, że cokolwiek planowałam, postanowiłam to zarzucić bezpowrotnie.

— Dobrze spałaś? Było ci wygodnie w naszym łóżku? Pamiętasz, jak byłaś mała i zawsze chciałaś z nami spać u babci? Przyniosłem pączki na śniadanie, weź sobie jednego, babcia zaraz zrobi kawę. Co chciałabyś dzisiaj robić, wziąłem wolne w pracy, więc mamy cały dzień! Pogoda taka sobie, ale może wybierzemy się na basen albo do kina?

Nie zostawiał żadnej przestrzeni, bym mogła się odezwać i, nie daj boże, przerwać mu swoimi pretensjami. Rozbroiło mnie to, bynajmniej nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Czułam, jakby wytrącił mi z dłoni miecz, którym już przecież zamierzałam zadać cios. Tymczasem nawet nie wiedziałam, w którym momencie straciłam cały zapał.

— Na basen nie mam ochoty, ale chętnie wybiorę się do kina.

Wstydziłam się tej kapitulacji, ale gdy wstał Tony i był taki szczęśliwy, że tata już na niego czekał, w dodatku z ulubionymi pączkami... Nie chciałam być sztywniarą, która psuje nastrój. Pomyślałam też, że może Marco miał rację. Może wcale nie było moją rolą, by rozwiązywać sprawy, które powinni załatwić między sobą moi rodzice. Skoro nikomu nie działa się krzywda...

***

Strasznie ślamazarnie szło nam zbieranie się do wyjścia od babci. Ja byłam zdeterminowana, bo mimo ogromnej gościnności z jej strony, chciałam mieć swoje rzeczy, przebrać się i użyć swoich kosmetyków. Skończyło się na tym, że ojciec nie sprawdził godzin seansów i nie udało nam się zdążyć na nic odpowiedniego dla Tony'ego. Nie rozpaczałam z tego powodu, następnego dnia i tak miałam wyjeżdżać i czułam się już jedną nogą w autobusie do domu.

Obejrzeliśmy film w mieszkaniu, zamówiliśmy jedzenie na dowóz, a Tony kolejny dzień z rzędu zasnął na kanapie. Byłam zła, że tata nie dopilnował, by Tony umył przed snem chociaż zęby, ale nie pisnęłam słówka. Gdy skończyliśmy oglądać, tata odniósł go do pokoju, a ja zabrałam się za szykowanie kanapy do spania. Nie spodziewałam się, że miał w planach wracać do salonu. Z początku sądziłam, że może chciał coś jeszcze zjeść, bo kręcił się w kuchni, choć  zdawało mi się, że zupełnie bez celu.

— Kinsley, mam delikatną sprawę — odezwał się wreszcie, a ja natychmiast poczułam, jak wszystkie azjatyckie pierożki cofają mi się z powrotem do gardła.

— Hm? — mruknęłam, bo na tyle było mnie stać, jednocześnie nie przerywałam układania pościeli.

— Myślę, że Tony powinien jutro wrócić z tobą.

Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Odłożyłam poduszkę, odwróciłam się i spojrzałam na niego wyczekująco.

— Widzisz, ja dużo pracuje, mam nieregularne zmiany, a babcia... ona tego nie powie, ale jest już zmęczona.

Może trzeba było przemyśleć tę kwestię, zanim wydarłeś się na mamę, że chce ci odebrać syna, a spędzenie z nim wakacji to minimum, które musi ci zapewnić, pomyślałam i ugryzłam się w język.

— Mama wie? — spytałam rzeczowo.

— Jutro do niej zadzwonię i wszystko jej wyjaśnię — zapewnił. — To jak, może z tobą jechać? Odwiozę was oczywiście na dworzec, zapłacę za bilet.

The Adults Are TalkingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz