Alastor z podnieceniem podziwiał gwałtowną zmianę ekspresji Króla Większe Ego Niż Wzrost.
Jeden kęs jambalaya zmienia Cię na zawsze.
Choć czasem zabija.
Oczy Lucyfera powiększyły się z zaskoczenia a małe ogniki zachwytu tańczyły w nich radośnie. Usta ułożyły w małe ''o'' tylko po to by następnie diametralnie zamienić je w uśmiech pięknie zdobiący lekko rumianą twarzyczkę.
Demon wbił mocno szpony w krawędź szafki gdy spostrzegł jak małym wężowym języczkiem blondyn dyskretnie oblizuje wargi, przynajmniej on sądził, że dyskretnie.
Serce na sekundę mu stanęło, a po chwili znienacka przyspieszyło bicie.
Cóż za przedziwne uczucie.
Przyłożył dłoń do piersi lekko ją dotykając, by dla pewności poczuć czy to na naprawdę, czy może ponownie ma jakieś maniakalne urojenia.
Nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Pierwszy raz w życiu, tym jak i poprzednim czuł coś takiego.
Co to jest i jak się tego pozbyć?
Czasem przyjemne, ale momentami też boli, lecz nie fizycznie, kuję gdzieś w środku chcąc się wydostać na wolność.
Co to do cholery jest? I dlaczego zawsze ma miejsce w obecności Lucyfera?
Nie może być chory, to fizycznie nie możliwe, więc co?
Dostawał paranoi od zagmatwanych niejasnych myśli pulsujących w głowie.
Chce odpowiedzi!!!
Jak mam ją znaleźć?
To małe jabłuszko oddziaływało na niego w przedziwny sposób. Niezwykle go irytuje, jak jeszcze żadna dusza w tym miejscu, na każdym kroku, codziennie wylewają na siebie hektolitry jadu zazwyczaj kończąc ze zdewastowanym pomieszczeniem.
Uwielbiał go drażnić. Z nieodgadnionych mu powodów, ekscytowało go jak jego pełna energii drobna twarz dynamicznie zmieniała swój wyraz w zależności od tego w jaki sposób się do niego zwracał.
Gdy po prostu nazywał go niskim bądź samotnym rozwodnikiem cały wrzał ze wściekłości, wyglądając jak mały wkurzony ratlerek, choć Al gardzi psami, z wiadomych powodów, to pomimo tego ten mały człowieczek wciąż był uroczy.
Uroczy!
Nie znosił wszystkiego co słodkie i urocze, ale akceptował tego aniołka.
Najbardziej nie rozumiał momentów gdy naruszał jego przestrzeń osobistą, lub gdy robił coś zwyczajnego jak gotowanie czy danie mu rzadkiego komplementu. Wtedy jego wyraz radykalnie zmieniał kierunek o sto osiemdziesiąt stopni. Jąkał się, wstrzymywał oddech, czerwone źrenice oczu wzrastały kolosalnie migocząc jasnym światłem, wzrokiem uciekał w różne kierunki, końcówki uszu oraz policzki lekko płonęły. Demon czuł też podwyższoną temperaturę jego ciała z bliższej odległości.
To doprawdy przedziwne. Spotkał już wiele licznych reakcji na swą obecność głównie strach i był dumny tej reputacji, lecz ta wyróżniała się całkowicie spośród innych.
Co jeszcze dziwniejsze piekielne uwielbiał ją wywoływać. Nasycał nią swe sadystyczne wygłodniałe oblicze pragnąc sprawdzić czy może wywołać tego więcej i gdzie jest granica, lub czy w ogóle istnieje.
Natomiast pewien był jednego. Nikt oprócz niego na ma prawa widzieć i doprowadź Lucyfera do takiego stanu. NIKT. Zabije każdego kto tylko spróbuję. Chcę zachować to dla siebie i nikogo więcej. To wyłącznie jego rozrywka.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?