8. Kotek I Myszka

777 52 6
                                    

Polscy siatkarze wreszcie awansowali do półfinału Igrzysk Olimpijskich🥹 Ostatni raz udało się to 44 lata temu, dlatego wielkie gratulacje dla nich! 🤍❤️
A dla Was z tej okazji mam kolejny rozdział 🤍

Kimberly

Gdy tylko zobaczyłam znajome auto na podjeździe, zamarłam. Miał wrócić dopiero nazajutrz, a jednak był tego wieczora. W sekundę mój humor wyparował, a wygodny fotel zamienił się w taki wypełniony ostrymi szpilkami, które wbijały mi się w tyłek.

— Wszystko okej? Kim?

Zapytał zaniepokojony Luke, kiedy milczałam przez dłuższy czas. Uderzyła we mnie fala gorąca, a serce niebezpiecznie przyspieszyło. Co miałam mu powiedzieć?

— Mogę się stąd zawijać z prędkością światła, ale powiedz tylko słowo, a zostanę z tobą.

Tak bardzo chciałam uśmiechnąć się na te słowa, lecz narastające nerwy skutecznie mnie powstrzymały. Równie mocno pragnęłam, by został ze mną, tak samo jak chciałam, by czym prędzej się stąd zawijał. Wciąż tkwiłam w twierdzeniu, że nie powinien pchać się do tej sfery mojego życia.

— Dam sobie radę. — Mój głos brzmiał nienaturalnie cicho. Byłam pewna, że to przez coraz większą gulę w gardle. — Jedź już, proszę.

Otworzyłam drzwi, następnie wyciągając nogę i opierając ją na kostce brukowej. Już miałam wysunąć drugą i zatrzasnąć drzwi za sobą, kiedy zatrzymał mnie jego głos.

— Zaczekaj!

Spojrzałam na niego przez ramię i zauważyłam, że w pośpiechu zaczyna wygrzebywać coś ze schowka. Wpatrywałam się, z jaką prędkością wypisuje coś na kartce, by następnie oderwać jej zapisany skrawek i podać go mnie.

— Masz mój numer i dzwoń, kiedy tylko będziesz tego potrzebować. Niezależnie od pory dnia.

Byłam mu wdzięczna. Potrzebowałam tego numeru już od pierwszego spotkania. Niemniej jednak mój czas kurczył się nieubłaganie, a szansa, że Ross nas zobaczy, rosła z każdą kolejną sekundą.

Posłałam mu błagalne spojrzenie, co zrozumiał natychmiast i odjechał w mgnieniu oka po zamknięciu przeze mnie drzwi.

Odetchnęłam głęboko, ponownie wbijając wzrok w auto. Może nie będzie tak źle?

Kogo ja próbowałam oszukać?

Zmrużyłam powieki, starając się skupić. Musiałam mieć jakąś sensowną wersję wydarzeń.

Po szybkich przemyśleniach, zmusiłam swoje nogi do ruchu, choć rozum i serce krzyczały, bym tego nie robiła. Nie miałam innego wyjścia. Sama pisałam się na takie życie, więc musiałam mierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Nawet jeśli miało to być bolesne.

Stając przed drzwiami, zerknęłam na posąg ulokowany po mojej lewej stronie. Półnaga kobieta wpatrywała się we mnie, a przynajmniej dokładnie takie odnosiłam wrażenie. Po mojej prawej z kolei umieszczony był posąg mężczyzny, który zdecydowanie grzeszył swoimi mięśniami.

Oba te posągi wzorowane były na greckich bogach. Ross uparł się, aby postawić je przed wejściem. Chciał, by każdy z naszych gości czuł, że wkracza do pełnego luksusów domu.

Prychnęłam pod nosem, następnie łapiąc za klamkę i popychając lekko drzwi. Zrzuciłam buty ze stóp, po czym włożyłam je ostrożnie do szafki na nie przeznaczonej. Grałam na czas.

W końcu jednak usłyszałam znaczące chrząknięcie, co znaczyło tyle, że Ross się niecierpliwił. Świetnie.

Powolnym krokiem przeszłam do salonu, z którego wcześniej dobiegał jego głos. Stanęłam, jak wryta widząc w jego dłoni szklankę wypełnioną alkoholem. Rozgniewany Ross i alkohol nigdy nie wróżyły niczego dobrego.

Our losing game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz