Rozdział 3. Kwiatuszku

8 1 0
                                    

Pov. Lavender.

-Powaliło cię?!- krzyknęłam.

Idiota. Kolejny do kolekcji kurwa.

-Lav- powiedziała Ava.

-Idź do Emmy, proszę- szepnęłam.

Westchnęła i kiwnęła głową.

-Lavender...

-Nie odzywaj się!- przerwałam Alex'owi

-Dav, wracamy- warknęłam.

Posłał groźne spojrzenie Alex'owi i poszedł ze mną do auta.

-Lav? Kiedy będą rodzice?- spytała cicho Emma.

-Jutro po południu- powiedziałam.

Westchnęła cicho.

-A coś się stało?

-Nie... to znaczy tak...

-Emka? - spojrzałam się na siostrę.

-Tata wczoraj dzwonił. Powiedział, że zapłacę za to, że mam 4 na koniec z matematyki- powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

-Emma, tata cię kiedyś uderzył?- spytałam groźnie.

David spojrzał się na nas przez lusterko.

-Mhm- wyjąkała.

-Czemu do mnie nie przyszłaś? Albo przynajmniej do Alexa? I za co?- spytałam.

-Nie było was wtedy- wyszeptała.

-Emma, popatrz na mnie. To jest ważne. Za co ojciec cię uderzył?

-Powiedział, że to przez to, że ciebie nie ma i nie może się wyżyć- szepnęła bardzo cicho.

Ja pierdole.

-Uderzył cię, za to, że nie mógł uderzyć Lav?- spytał David.

Kiwnęła głową.

-Zmiana planów dziewczyny. Jedziemy po wasze rzeczy, a potem do mnie- powiedział brunet.

-Nie!- powiedziałam głośno.

-Alexa też kiedyś uderzył?- spytała cicho Ava.

-Z tego co wiem, to nie- powiedziałam.

-Czyli go faworyzuje- zauważył chłopak.

-Mhm- odpowiedziałam równocześnie z siostrą, która przetarła łzy.

Objęłam ją ramieniem. Siedziałam obok niej z tyłu.

Po chwili dojechaliśmy do naszego domu. Wzięłam kilka ciuchów i inne ważne rzeczy i pomogłam roztrzęsionej siostrze.

Potem odwieźliśmy Ave i pojechaliśmy do Davida.

-Pokój gościnny korytarzem do końca- poinstruował nas. Kiwnęłam głową i poszłam tam z siostrą.

-Lav? Co zrobił Alex?- spytała Emma.

-W skrócie, zrezygnował z naszej rodziny i rzucił we mnie butelką- powiedziałam.

-Ojciec też Ci kiedyś tak zrobił- powiedziała cicho. Kiwnęłam głową.

-Emma, obiecuję, że wyciągnę cię z tego domu okej? Pojadę do sądu, zrobię wszystko, żeby odebrać im prawa rodzicielskie i zamieszkamy razem w porządku?- spytałam.

-A obiecujesz, że Alex nic już Ci nie zrobi?

-Obiecuje, że nie zrobi nic tobie- uśmiechnęłam się.

-I przepraszam. Wiem jak się cieszyłaś na sylwestra z koleżankami- wyszeptałam

-W sumie to one i tak na telefonach cały czas siedziały więc jest okej- uśmiechnęła się. Kiwnęłam głową.

Po chwili się położyliśmy. Emma zasnęła szybko, a ja za to nie potrafiłam. Nie chciałam jej obudzić więc cicho wyszłam z pokoju i chciałam pójść do kuchni zrobić jakąś herbatę czy coś, ale w tym samym momencie co ja, ze swojego pokoju wyszedł Dav.

-Nie śpisz?- spytał zaskoczony.

Kiwnęłam negatywnie głową.

-A ty?

-Ja z reguły nie śpię do drugiej- wzruszył ramionami.

Uśmiechnęłam się lekko.

-Chodź, pogadamy- powiedział i otworzył szerzej drzwi.

Poszliśmy na balkon.

-Chcesz?- wyjął paczkę papierosów. Wzięłam jednego.

Zapalił mi go po czym sobie.

-Czemu nie śpisz?- spytał.

-Nie wiem. Nie umiem zasnąć. A Emmy nie chciałam obudzić, bo ma bardzo płytki sen więc chciałam iść do kuchni- powiedziałam.

-Dużo razy ojciec cię uderzył?- spytał łagodnie.

Nic nie powiedziałam, a odsłoniłam swoje plecy i mu pokazałam. Pełno, naprawdę pełno blizn.

-Na brzuchu też jest tego dużo, ale nie chcę pokazywać- wyjąkałam.

Spojrzał się na mnie pytająco.

Przetarłam z policzka pojedynczą łzę.

Może to jednak nie taki dupek?

-Matka nabawia mnie milionów kompleksów- wyjąkałam.

-Jesteś śliczna

-Hm?

-Jesteś bardzo ładna Lav. Nie musisz się siebie wstydzić. Jesteś naprawdę ładna.

O mój boże.

-Dziękuję...- otuliłam się ramionami.

Było po północy, na niebie były jeszcze jakieś pojedyncze fajerwerki a ja byłam w cienkiej piżamie.

-Poczekaj- powiedział cicho i wszedł do pokoju.

Po chwili przyszedł ze swoją bluzą.

-Dziękuję- wyszeptałam.

-Nigdy nie słyszałem od ciebie tylu "dziękuję"- zaśmiał się. Uśmiechnęłam się lekko.

-Pomożesz mi odebrać od nich Emme?- spytałam cicho.

-Jasne. Mogę Ci Lav obiecać, że z wszystkim Ci pomogę- uśmiechnął się.

-Możecie zostać tutaj na kilka dni. Wasi rodzice pewnie się nie domyślają, że tu jesteście.

-Mhm.

Nagle z moich oczu poleciały niekontrolowane łzy, których nie udało mi się przegonić.

-Lav?

-Alex będzie chciał nas skrzywdzić przez bóg wie co- wyjąkałam.

-Pakuje cię w kłopoty, prawda? Może powinnam zostawić tu Emme i się z nimi zmierzyć?

-Ej, Lav. Nie mów tak. Nikogo tu nie zostawisz, a na pewno nie Emki. Nie będziesz też ryzykowała swoim zdrowiem na tych idiotów- powiedział stanowczo.

-Ale...

-Lav, nie ma żadnego "ale",  jesteśmy już w tym razem.

Dostałam ataku histerii, którego dawno nie miałam.

I to przy chłopaku, który mi się od dawna podoba. Bez wzajemności.

-Ale ty nie musisz. Masz swoje życie, masz swoje problemy, masz swoje wszystko. Nie musisz się nami opiekować. Ja na to nie zasługuje. Ja zniszczyłam życie Emmie ja...

-Młoda. Ej. Nikomu nie zniszczyłaś życia. Jak już to naprawiłaś.

-Niby komu?- spytałam nie przestając płakać.

Chłopak mnie objął.

-Emmie i...- zaczął  -Mi Kwiatuszku

____________

Taki trochę rozdział krótszy, ale nie chcę mieszać dwóch perspektyw ((:

Lepszy koniec początku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz