7. Lepsza niż nie jedna dziwka

9.3K 328 16
                                    


Salvatore dopijał kawę patrząc pustym wzrokiem przed siebie, gdy telefon w jego kieszeni zasygnalizował przychodzące połączenie. Na ekranie widniało imię jego siostry.

– Tak, Sofia? –spytał znudzonym głosem

– Mam prośbę. Czy mógłbyś pożyczyć mi dziś Gemmę na kilka godzin? – jej melodyjny głos aż drażnił Marchettiego.

– Gemmę? Zapomnij, nie będzie ci sprzątać ani kurwa gotować.

– Weź się uspokój zaborczy dupku. Chodzi o tłumaczenie dokumentów. Mam trochę cyrylicy do przetłumaczenia a ona ogarnie to raz dwa. To jak będzie? Luca może ją przywieźć do firmy za jakąś godzinkę?

– Dobra, ale wieczorem ma być w domu. Przypominam ci, że ma tu swoje obowiązki. Obowiązki w moim łóżku, dopowiedział w myślach.

– Dzięki Sal – rzuciła rozłączając się.

Mężczyzna wszedł do kuchni rozglądając się za złotowłosą gosposią. Nigdzie jej nie dostrzegł, co spowodowało, że w żyłach Marchettiego zawrzał gniew. Gdzie ona się podziewa? Zastanawiając się co mogłaby robię obszedł cały apartament i znalazł Ginę dopiero w swojej łazience gdzie wymieniała ręczniki i przecierała podłogę. Przez jej ciało przeszedł ten dreszcz, który pojawiał się zawsze, gdy wyczuwała, że ktoś ją obserwuje. Uniosła oczy i jej wzrok spoczął na Salvatore opierającym się o framugę drzwi. Jego naga klatka piersiowa falowała a widok drobnych włosków biegnących do gumki spodni sprawiał, że znowu zapragnęła poczuć go w sobie. Pożądanie odbierało jej zdolność racjonalnego myślenia. Patrzyła na Marchelliego jak na ciastko z kremem, które chętnie włożyłaby do ust i oblizała. Chciała kosztować go kawałek po kawałku. Widok Giny na kolanach sprawił, że krew odpłynęła mu do fiuta. W tamtym momencie Salvatore niczego nie pragnął tak bardzo, jak tego by go ujęła tymi słodkimi ustami. Wiedział jednak, że to mogło być zbyt wiele jak dla tak niewinnej delikatnej dziewczyny. Oj jak bardzo był daleki od prawdy. Gina wyczuła co się święci, gdy czarne tęczówki diabła zabłysły pożądaniem a jego oddech przyspieszył. Uśmiechnęła się, gdy dostrzegła jego potężną erekcję napierającą na materiał spodni. Nie trzeba było namawiać jej do niczego. Uklękła, uniosła dłonie wyżej i zahaczając smukłymi palcami o gumkę spodni zsunęła je razem z bokserkami. Oblizując usta spojrzała na diabla, który będąc w szoku obserwował mrocznym pełnym pożądania wzrokiem, jak ta pozornie niewinna dziewczyna zabiera się do tego, by mu obciągnąć. Ja pierdolę, jestem w jebanym raju, pomyślał. Gina chwyciła śmiało w dłoń jego penisa i przesunęła językiem po nabrzmiałej główce, oblizała ją dokładnie po czym wsunęła do ust ssąc delikatnie. Wykonała parę kolistych ruchów a następnie wsunęła głęboko aż jego długi gruby penis obił się o ścianki jej gardła.

– Tak... właśnie tak –wymruczał zadowolony.

Salvatore wsunął palce w błyszczące włosy Giny przytrzymując jej głowę. Miał ochotę ścisnąć mocniej jej włosy i zerżnąć ostro jej usta, ale z trudem powstrzymał się. Wiedział, że gdyby to zrobił byłoby to zapewne ostatni raz, gdy miał okazję poczuć jej wilgotne wargi na swoim kutasie. Wystraszyłaby się i uciekła a wtedy byłoby już pozamiatane. Nie wiedział jednak, że nie był to pierwszy raz Giny a ona świadomie dawkowała mu przyjemność powoli rozkręcając się. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna przyspieszyła ruchy biorąc go całego do ust.

– Ja pierdolę – usłyszała niski głos Salvatore, który podparł się dłonią o framugę drzwi łazienkowych.

Jęknęła nakręcając siebie i Marchettiego jeszcze bardziej. Dziewczyna nie wiedziała jak bardzo te dźwięki na niego działają. Czuła, że jest już blisko. Przyspieszyła ruchy biorąc go coraz zachłanniej zaś drugą dłonią zaczęła pieścić jądra. To wystarczyło, by doprowadzić diabła na skraj przepaści. Wydał z siebie dzikie warknięcie dochodząc w jej ustach. Czuła jak jego kutas zaczyna pulsować a ciepła sperma zalewała jej gardło. Połknęła wszystko i oblizała obrzmiałe wargi. Salvatore spojrzał na Ginę zamglonym wzrokiem. Nie pozbierał się jeszcze po atrakcji jaką mu zaserwowała. Nie pamiętał, kiedy ostatnio doszedł tak szybko i mocno. 

Była pieprzonym ideałem, pomyślał. Po tym co się tu stało obiecał sobie, że już jej nie wypuści z rąk. Niewinna, kurwa. Jaka ona niewinna? Była w tym lepsza niż niejedna zawodowa dziwka. I te jej kurewsko seksowne jęki. Mógłbym dojść od samego słuchania. 

Gdy już odzyskał zdolność racjonalnego myślenia przypomniał sobie o telefonie siostry.

– Sofia chciałaby byś jej pomogła w tłumaczeniu kilku dokumentów. Luca zawiezie cię do jej firmy za chwilę i z tobą zostanie. Przebierz się w coś wygodniejszego – szepnął Marchetti powoli wyrywając się z seksualnej mgły.

– Dobrze. A... ty? Co planujesz robić w tym czasie?

– Muszę jechać z Lotario w kilka miejsc a później spotykam się z rodziną. Co sobotę jemy wszyscy razem kolację u mammy. To taka nasza tradycja.

– Rozumiem, że mam nie czekać z kolacją.

– Nie musisz na mnie czekać, będę późno – mruknął oschle po czym wyszedł z łazienki.

Gina sądziła, że powoli przedziera się przez grube mury, jakie dookoła siebie stworzył Salvatore, lecz to było tylko złudzenie. Korzystając z chwili samotności przetarła zaróżowione policzki, które przed momentem ochlapała zimną wodą. Poszła do siebie, gdzie wzięła szybki prysznic, przebrała się w jasne dżinsy i białą koszulę, zrobiła szybki makijaż i wyczesała włosy. W hallu minęła Salvatore, który skinął jej jedynie głową na pożegnanie. Mężczyzna przyglądał się Ginie, gdy myślała, że nie patrzy. Nie mógł oderwać wzroku od jej cudownych pośladków podkreślonych ciasno opinającym materiałem dżinsów. Udał, że kieruje się do swojej sypialni, po czym odwrócił się chowając za futryną drzwi i przyglądał bezceremonialnie, jak znika za drzwiami windy. Dopiero gdy opuściła apartament wrócił do swoich obowiązków.


Kochany czytelniku, jeśli spodobał Ci się rozdział napisz krótki komentarz lub zostaw kciuka w górę. Dzięki temu zmotywujesz mnie do dalszego pisania <3

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz