Summer
Weszłam do domu w którym jak zwykle panowała cisza. Można by stwierdzić że po prostu jest tutaj pusto. Ale to nie budynek był pusty, tylko ludzie którzy w nim mieszkali. Miałam zamiar iść prosto do mojego pokoju ale w progu powitała mnie moja matka. Jak zwykle elegancko ubrana, z zimnym wyrazem twarzy i pustymi oczami. Jak zawsze idealna pod każdym aspektem.
-Możesz mi wyjaśnić co to jest?-zapytała pokazując mi ekran telefonu na którym była moja ostatnia ocena z historii sztuki. 4+. Dostałam cholerne 4+ i wtedy już wiedziałam co to oznacza.
-Ocena-odparłam udając że nie wiem o co jej chodzi, mimo że wiedziałam bardzo dobrze.
-Ocena? Dziecko, nie żartuj sobie ze mnie-odpowiedziała.
-Ale ja nie żartuje-brnęłam w to dalej, naiwnie licząc że to ma jakikolwiek sens.
-Znowu przyniosłaś wstyd naszej rodzinie! Znowu!-krzyknęła Chloe. Usilnie starałam się nie rozpłakać, mimo że miałam na to ochotę. Zamiast tego, wbiłam moje długie paznokcie w skórę dłoni czując ból który pomagał mi zachować niewzruszoną minę.
-Przyniosłam wstyd bo dostałam 4+?-uniosłam brwi do góry, udając że to co mówi wcale mnie nie rusza ale jednocześnie wbijałam paznokcie jeszcze bardziej, mając przy tym wrażenie że zaraz przebiją moją skórę.
-Masz być najlepsza! Idealna! A ty nawet nie potrafisz się postarać!-krzyczała z furią.
-Ale ja taka nie jestem-odparłam mocnym głosem.
-To przynajmniej udawaj do cholery!-wrzasnęła-Dajemy wam z ojcem wszystko! Wszystko czego tylko chcecie! A ty jesteś taka niewdzięczna, okropna-mówiła sprawiając mi przy tym ból mimo że ja starałam się tego nie okazywać. Nie mogła zobaczyć jak słaba byłam.
-Ale ja nie chce być idealna. Nie chce być najlepsza. Chce być po prostu zwykłą dziewczyną, tylko tyle-odparłam hardo unosząc głowę do góry.
-Myślisz że kto kolwiek będzie chciał ,,zwykłej dziewczyny"?-zaśmiała się sucho na to określenie-Naprawdę łudzisz się że to ma jakikolwiek sens? Jeśli nie masz wyglądu i pieniędzy to jesteś nikim. Tak działa świat. Naprawdę już na zawsze chcesz pozostać nikim? Nie oszukujmy się, ty nie masz przyszłości a bez tego nie ma pieniędzy. Wyglądu też nie masz. A co to znaczy? Że jesteś nikim. Nic nieznaczącym śmieciem-powiedziała po czym tak po prostu sobie poszła. A ja czułam okropny ból który promieniował na całe moje ciało. I chodź miałam cholerną ochotę rozpłakać się tu i teraz, to tego nie zrobiłam. Bo w końcu zrozumiałam, że to wszystko od zawsze nie miało żadnego sensu. Nie potrzebnie się starałam, nie potrzebnie próbowałam, bo oni i tak nigdy nie będą ze mnie dumni. I gdy w końcu to zrozumiałam, poczułam jak od razu jest mi tak jakoś lepiej, lżej. Bo przestało mi tak bardzo zależeć na tym co myśli moja matka i ojciec. Ich zadanie nagle stało się tak bardzo nieistotne. I mimo że dalej musiałam tu mieszkać, w tym pierdolonym ,,domu dla lalek" i mimo że dalej ich słowa będą bolały to świadomość tego jak bardzo są nieistotne i nie ważne, była przyjemna.
Było już późno a ja zamiast spać, siedziałam pod ścianą z telefonem w ręce i wieloma myślami które nie opuszczały mojej głowy nawet na sekundę a dodatkowo goniły z zawrotną prędkością. Ale to wcale nie było takie złe bo ja kochałam noc razem ze wszystkim co się z nią wiąże i znacznie bardziej wolałam ją od dnia. Bo noc była piękna i cicha a w mojej głowie przez cały czas panował hałas i chaos którego nie potrafiłam opanować.
Spojrzałam na moje dłonie. Widniały na nich czerwone półksiężyce które nieprzyjemnie bolały przy każdym zgięciu dłoni. Były to ślady po moich paznokciach. Z doświadczenia wiedziałam, że to nie zejdzie mi zbyt szybko. Bo to właśnie robiłam gdy było źle. Wbijałam paznokcie w skórę dłoni bo to pozwalało mi zachować kontrolę. A najbardziej w świecie bałam się ją stracić.
CZYTASZ
Sunflowers in summer
Novela JuvenilWszystko zaczęło się Roszpunki która malowała słoneczniki... Dziewczyna z dobrego domu, któremu do dobrego dużo brakowało i chłopak wyglądający niczym obraz samego Vincenta Van Gogha, który kochał sztukę ponad wszystko. Summer określano mianem...