Rozdział 1

852 17 3
                                    


Właśnie jestem w szkole. Chodzę do czwartej klasy technikum-Technik Kryminalistyki. Od zawsze mnie do tego ciągnęło, może dlatego że mój Ojciec pracuje w policji i jest głównym komendantem. Nie za bardzo podoba mi się to że jestem córką policjanta.

Jestem na lekcji matematyki. Jest to moja ostatnia lekcja wiec mega się cieszę że nie będę musiała jeszcze tu siedzieć. W szkole nie ma dzisiaj mojej przyjaciółki Mii. Napisała że „nie chce mi się iść do szkoły więc mnie nie będzie" zdrajczyni.

Właśnie rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący że lekcje sie skończyły. Szybko spakowałam zeszyt do torby i wyszłam z klasy. Gdy wyszłam ze szkoły od razu wyjęłam swojego e-papierosa i zaczęłam palić. Ukrywałam to ze paliłam mimo mojej pełnoletniości. Bo przecież „jak córka głównego komendanta policji może palić".

Mam już tego dość.

Przewróciłam oczami i zaczęłam dalej palić. Dzisiaj wtorek, mam jutro sprawdzian z Kryminologi. Zajebiście. Zaczęłam szybciej iść do domu wiedząc że już i tak robi sie ciemno a jeszcze do tego musze się uczyć na to gówno. Byłam ubrana w rozszerzane spodnie i bluze. Na nogach miałam zwykłe nike air force.

Do domu miałam jeszcze jakieś dziesięć minut. Zaczęło mi się robić zimno więc założyłam kaptur. Stało się totalnie ciemno więc troszkę strach mnie obleciał.

Nagle poczułam mocne szarpnięcie za bark a po chwili moje plecy stykają sie z jakąś ścianą. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam ze jakiś typ mnie trzyma pomiędzy swoimi ramionami. Jestem w klatce.

-No No, ładna ta córka komendanta-powiedział oblizując usta

Niedobrze mi.

-Prawda? Też tak sądzę a teraz możesz mnie puścić-powiedziałam i próbowałam sie wyrwać.

-Nie tak szybko kochanie-powiedział

Zaraz sie zrzygam.

-Puść dziewczyne-nagle usłyszałam kolejny głos.

O nie. Poradzę sobie sama.

Zrzuciłam torebke z ramienia i wycelowałam kopniaka prosto w krocze mężczyzny. Zgiął sie w pół i syknął z bólu od zadanego ciosu. Odkręciłam się zaginając rękę w łokciu i sprzedając facetowi  w twarz z łokcia. Jego głowa odrzuciła sie w bok. Kopnęłam go jeszcze w brzuch i wtedy upadł na ziemie. Wyprostowałam sie i podniosłam swoją torebkę odgarniając włosy do tyłu.

Schyliłam sie jeszcze w stronę mężczyzny i powiedziałam.

-I co teraz, kochanie?-powiedziałam z ironią

Podszedł do mnie jakiś chłopak. Wydaje mi się że to ten sam co krzyczał do faceta żeby mnie puścił. Spojrzałam na niego.

-No widzisz. Poradziłam sobie sama-powiedziałam

-Właśnie widzę.-odpowiedział z kpina-Za trzy... dwa...-odliczał a ja ściągnęłam brwi-Jeden...

Ride for Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz