31.

1.1K 119 60
                                    

31.

🅓🅐🅡🅒🅨

— Dlaczego w tym domu nigdy nie ma mleka? — warknąłem pod nosem i zamknąłem z rozmachem drzwi lodówki.

W tym domu nigdy niczego nie było.

— Szlag! — syknąłem, gdy nastąpiłem na jakąś śrubkę, która boleśnie wbiła mi się w stopę. — Nie ma mleka do kawy, ale oczywiście milion śrubek jest pod dostatkiem!

Doszedłem utykając do krzesła i zacząłem rozmasowywać sobie stopę dalej na wszystko psiocząc. Cholerne śrubki, cholerny niedzielny poranek, cholerna Mackenzie Pool!

— Widzę ktoś wstał lewą nogą.

Ojciec stał oparty o framugę drzwi i uśmiechał się pogodnie. Podszedł do lodówki, a potem lekko posapując, schylił się, najwidoczniej szukając czegoś na dolnej półce.

— Kupiłem wczoraj jak wracałem z pracy. — Wręczył mi butelkę z mlekiem.

— Zawsze jest w drzwiach lodówki — burknąłem obrażony niczym dziecko.

Tata mruknął żartobliwie „ach te nastolatki", a ja wstałem z krzesła i zacząłem robić nam kawę. Czy to był tydzień „zmienimy plany Darcy'ego bez pytania go o zdanie?". Jak ktoś ma ustaloną rutynę, plany, nie zmienia się wszystkiego od tak! Mówiłem oczywiście o mleku, to bardzo ważne, by znajdowało się ono w stałym miejscu w lodówce. Bardzo ważne

— Rozumiem, że dalej nie pogodziliście się z Mac?

Tata usiadł przy stole i przyglądał się jak wyjmowałem z kredensu kubki.

— Nie pokłóciliśmy się, więc nie musimy się godzić — odparłem nalewając kawę.

— Mhm, ale przeżywasz to tak jakbyście zerwali swoją przyjaźń.

Obdarzyłem ojca chłodnym spojrzeniem, a potem postawiłem przed nim kubek. Sam usiadłem po drugiej stronie okrągłego stołu i zacząłem rozmyślać. Aż tak mnie nie ruszyła ta sytuacja z Mac, ojciec jak zwykle przesadzał. Przewróciłem oczami, a potem potarłem dłonią skroń.

No dobra, może i mnie ruszyła, ale przecież się tego spodziewałem. Wiedziałem, że wcześniej czy później Mackenzie znudzi się moim towarzystwem, bo co ja jej mogłem zaoferować? Byłem odludkiem, rzucałem ironicznymi żartami jak magik królikami z kapelusza i cały czas jej dogryzałem. Nawet korki z chemii nie równoważyły moich wad.

Ściągnąłem brwi i odstawiłem pusty kubek na blat stołu. Przecież nic się nie stało. Przez całe życie dawałem sobie świetnie radę bez przyjaźni z Pool, to i teraz dam radę. Nie potrzebowałem jej do szczęścia.

Nie potrzebowałem.

— Idę do siebie trochę się pouczyć — mruknąłem.

— Dobrze. Darcy? — Tata spojrzał na mnie uważnie, a potem pokręcił głową i powiedział: — Ugotuję dzisiaj obiad. Co ty na to?

Uśmiechnąłem się z wysiłkiem, bo wiedziałem, że ojciec i kuchnia to było bardzo, ale to bardzo złe połączenie.

— Jasne — odparłem. — Świetny pomysł.

Poczłapałem na górę do pokoju w myślach przeklinając ten tydzień. Zaczął się tragicznie i skończy się niechybnie rozstrojem żołądka.

*

O czternastej zszedłem na dół i aż przystanąłem na chwilę na schodach. Zapach, który dochodził z kuchni zwalał z nóg i to nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Westchnąłem głośno na myśl, że czekała mnie konsumpcja „arcydzieła" ojca. Stanąłem w korytarzu akurat w momencie, gdy rozległ się dzwonek.

(Nie)idealni | YA +14 ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz