13

331 18 156
                                    

Podczas maratonu zalecam włączać piosenki z mediów, zapewnia silniejsze wrażenia :)

***

Zerwałam się do pozycji siedzącej i zdezorientowana rozejrzałam dookoła. Leżałam na łóżku w pokoju, którego nie znałam. Był mały, oprócz łóżka była tu tylko komoda. Byłam okryta ciemnozieloną kołdrą.

Szybko skontrolowałam stan swoich ubrań i na szczęście wydał mi się on nienaruszony.

Wstałam i podeszłam do okna na tylnej ścianie, tuż za łóżkiem. Nie rozpoznawałam widoku, ale wyglądał on na tyły jakiegoś... baru, knajpy? Miałam naprawdę złe przeczucia.

Wyszłam z pokoju i poszłam w prawo wąskim korytarzykiem. Na jego końcu, moim oczom ukazało się coś na kształt salonu, był stolik i kanapa. Na rzeczonej kanapie, przykryty kocem, spał Phil.

Nie.

Nie, nie, nie, nie.

Podbiegłam do okna. Wychylając się mocno w prawo, mogłam dostrzec parking baru Aurora.

Kurwa.

Podeszłam do stolika kawowego, dostrzegłam na nim karteczki samoprzylepne i długopis. Zostawiłam Philowi wiadomość z podziękowaniem i ewakuowałam się jak najszybciej, zanim mężczyzna się obudził.

Wsiadłam na skuter, dygocząc ze stresu. Wciągnęłam kask na głowę. Jak na złość maszyna postanowiła nie odpalić.

— Cholera, dawaj! — Uderzyłam płaską dłonią obok stacyjki i usłyszałam zbawienny warkot silnika. Odjechałam, nie oglądając się za siebie.

***

Na palcach weszłam do klatki, nie chcąc zwracać niczyjej uwagi. Nie miałam pojęcia, która była godzina, ale wiedziałam, że mam na sobie wczorajsze ubrania i wyglądam jak dziewczyna wracająca od kochanka.

Fantastycznie.

Przekonana, że już gorzej nie będzie, pokonałam szybko ostatni odcinek i moim oczom ukazały się drzwi do mieszkania. Miałam już westchnąć z ulgą, gdy dostrzegłam dziewczynę siedzącą na progu. Gdy tylko mnie zobaczyła, wstała.

— Hope, jak ty wyglądasz? Gdzie byłaś? — zasypała mnie pytaniami Iwona. Jej blond loki wysypały się spod czapki, gdy ściągnęła ją gwałtownym ruchem. — Martwiłam się o ciebie.

— Nie byłaś w Katowicach? — spytałam, wkładając klucz do zamka.

— Byłam, ale moja najlepsza przyjaciółka napisała do mnie po pijanemu, a potem nie odbierała żadnego telefonu. Martwiłam się! Mogłaś być w jakimś rowie albo gorzej!

Co wszyscy mają z tym rowem?

— Ale nie jestem, więc możesz wracać — odparłam, wchodząc do mieszkania.

— O nie, nie po to tłukłam się tutaj pięćdziesiąt kilometrów, żeby zostać spławioną na progu. — Wepchnęła się do środka, zanim zamknęłam drzwi. — Hope, nie odzywałaś się do mnie przez cały urlop, potem poszłaś na L4... a potem piszesz po pijaku. Ty się nigdy nie upijasz. — Ściągnęła buty i weszła dalej.

Westchnęłam, ściągnęłam kurtkę i zaprowadziłam ją do salonu. Po drodze sprawdziłam godzinę i przerażona zorientowałam się, że jest już jedenasta. Dopiero teraz, kiedy adrenalina po brawurowej ucieczce z Duskwood opadła, poczułam ból głowy, a światło zakuło mnie w oczy. Zanim więc usiadłam obok Iwony, poszłam po paracetamol.

— Tak więc — zaczęła dziewczyna, a jej zielone oczy wwierciły się we mnie. — Mów.

Zrelacjonowałam jej ostatnie wydarzenie, począwszy od karteczki w lesie, na pobudce w mieszkaniu Phila kończąc.

Duskwood. When game turns real // Jake x MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz