16

325 18 97
                                    

— Ostatnia! — ściągnęłam zdjęcie znaku kruka z tablicy i odłożyłam do pudła.

— Sporo tego masz — skomentował Jake. Siedział na moim fotelu i przyglądał się, jak ściągam dokumentację śledztwa z Duskwood. Próbował pomóc, ale posadziłam go na fotelu i kazałam tam zostać, żeby nie rozerwał sobie szwów.

Spojrzałam krytycznie na pełne pudło.

— Może rzeczywiście. — Zakleiłam karton taśmą i podpisałam „Zaginięcie Hannah Donfort". Odwiesiłam tablicę na ścianę obok fotela.

Biała tablica w korkowej ramie była moim atrybutem. Rozwieszałam tu wszystkie swoje śledztwa, a stare trzymałam w piwnicy.

— To było twoje pierwsze śledztwo?

— Nie. — Zdmuchnęłam zbłąkany, ciemnobrązowy kosmyk z twarzy.

— Jesteś detektywem? — spytał. Usłyszałam ciekawość w jego głosie.

— Nie. Jestem dziennikarką śledczą.

Odkorkowałam marker i na górze tablicy w lewym górnym rogu zapisałam „Próba morderstwa Jake'a" i zawahałam się.

— Masz jakieś nazwisko? — spytałam, po czym uświadomiłam sobie idiotyzm swojego pytania.

Świetnie, jeszcze sobie pomyśli, że jestem głupia. Przecież musiał mieć jakieś nazwisko.

— Mam.

— Mogę...? — spytałam, trzymając marker nad tablicą.

Wzruszył ramionami.

— Chauveau.

— Francuskie? — dopytałam, głowiąc się nad pisownią.

— Moja mama jest Francuzką — usłyszałam ruch i po chwili nieśmiało wyjął pisak z mojej ręki i napisał swoje nazwisko sam.

Przez chwilę wpatrywałam się w jego pismo, wąskie i ładne. A potem zerknęłam na swoje, trochę szersze i bardziej niechlujne. Poczułam wstyd rodzący się gdzieś w środku i zrobiłam wszystko, by zdusić go w zarodku.

— Rumienisz się? — Jego słowa uświadomiły mi, że zawiodłam. To, że stał tak blisko, nie ułatwiało sprawy.

— Ja... nieważne — zbagatelizowałam temat i zasłoniłam policzek włosami, zanim zaczerwienił się bardziej. Ostrożnie, starając się nie dotknąć jego dłoni, wzięłam marker i zaczęłam rozpisywać na tablicy plan działania. Jake nieznacznie się odsunął, a moje plecy połaskotał zimny wiatr pustki po nim, mimo że nie odszedł daleko.

Hope, przestań się zachowywać jak nastolatka upomniałam się w myślach. Jesteś dorosła.

— Wszystko tak planujesz?

— Śledztwa tak. To pomaga nie pogubić się w faktach. — Dokończyłam pierwszy punkt. — Na pewno musimy się skontaktować z grupą z Duskwood i powiedzieć im, że wszystko z tobą okej. Nie chcę ich niepotrzebnie skazywać na infolinię.

— Infolinię? — zdziwił się.

— Tak. Dzwoniliśmy po szpitalach, założyliśmy, że jeżeli ucierpiałeś w pożarze, możesz szukać pomocy. Ale na razie w żadnym cię nie znaleźli.

— Byłem w jednym — przyznał. Rzuciłam okiem na jego zabandażowaną dłoń. — Opatrzyli mnie i wyszedłem.

Przez chwilę patrzyłam na bandaż, brudny z krwi i dopisałam zmianę opatrunku do listy.

— Okej. Przydałoby się też...

Walls przerwało mój wywód. Zerknęłam na przychodzące połączenie i przeraziłam się.

Duskwood. When game turns real // Jake x MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz