rozdział 2

472 0 0
                                    

                    12 lat

Po raz pierwszy w życiu Serce złamano mi w tym domu. Miałam 12 lat.

To był jeden z tych rzadkich wieczorów kiedy Chłopcy nie trzymali się wszyscy razem: Steven i jeremiach wybrali się na noc na łowienie ryb z jakimiś chłopakami których poznali przy automatach do gier. Konrad powiedział że nie ma na to ochoty a mnie oczywiście nie zaproszono więc zostaliśmy sami. Nie razem ale w tym samym domu. Czytałam romans w swoim pokoju opierając stopy o ścianę jest do środka przed Konrad. Przystanął i spytał:

- Bell Co robisz dziś wieczorem? Pospiesznie ukryłam okładkę książki.

– nic – odparłam.

Usiłowałam zachować wyrównanie ton głosu nie za bardzo podekscytowany albo chętnie. Celowo Zostawiłam drzwi w pokoju otwarte nadziei że do mnie zajrzy.

– masz ochotę przyjść się ze mną na promenadę?– spytał.

Brzmi oto swobodnie niemal zbyt swobodnie. To była chwila na którą czekałam. Nadeszła kropka wreszcie byłam wystarczająca duża. Jakaś część mnie też to wiedziała była gotowa. Zerknęłam na niego równie nonszalacko jak on.

– może. Mam straszną chatę na jabłko w karmelu.

– Kupię ci – zaproponował. – tylko się pospiesz i ubierz i możemy jeść kropkę nasze mamy idą do kina więc po drodze nas podrzucą. Usiadłam i odparłam:

- dobrze.

Gdy tylko Konrad wyszedł Zamknęłam drzwi i podbiegłam do lusterka rozpuściłam warkocze i rozczesałam włosy. Były lekko lada długie niemal do pasa. Potem zdjęłam kostium kąpielowy i włożyłam białe szorty i ulubioną szarą koszulkę. Tata mawiał że podkreśla moje oczy. Roztarłam na ustach truskawkowy błyszczyk i wsunęłam tubkę do kieszeni na później. Na wypadek gdyby Musiała poprawić.

W samochodzie susannah uśmiechnęła się do mnie we wstecznym lusterku. Posłałam Jej spojrzenie mówiące Przestań proszę ale miałam ochotę odwzajemnić ten oszustka Konrad i tak nie zwraca uwagi. Całą drogę wyglądał przez okno.

– Bawcie się dobrze kochani – powiedziała Susanna Puszczając do mnie na ookodjezdnym oko

Konrad kupił mi najpierw jabłko w karmelu.. sobie kupił napój i tyle myśli to zwykle pochłaniają przynajmniej jabłko lub dwa albo lane faworki. Wyglądał na zdenerwowanego przez co ja denerwowałam się nieco mniej. Kiedy szliśmy deptakę zostawiłam jedną rękę w wolną – na wszelki wypadek. Ale po nią nie sięgnął to był jeden z tych idealnych letnich wieczorów gdy po wielu chłodny wierszyk Bez kropli deszczu. Nazajutrz miał padać ale tego wieczoru na wietrzyku się kończyło.

– Usiądźmy żebym mogła zjeść jabłko- powiedziałam więc tak zrobiliśmy. Usiedliśmy na ławce ustawionej przodem do plaży.

Wgryzła się ostrożnie w jabłko. Martwiłam się że karmel może wejść mi między zęby i tak Konrad miałby mnie wtedy pocałować?

Łyknął głośno Colą a potem zerknął na zegarek. – jak skończysz chodźmy porzucać kółkami.

Chciał wygrać dla mnie pluszaka! Od razu wiedziałam którego: misia polarnego z drucianymi okularami i szalikiem. Miałam go na oku przez całe lato. Już widziałam jak popisuje się przed Taylor. Miś? Kontra Fisher go dla mnie wygrał. Wyciągnęłam resztę jabłka z dwóch kęsach.

– o kim myśli powiedziałam otwierając usta weszłam w dłoni. – chodźmy.

Konrad podszedł prosto do stoiska a ja musiałam nie ma truchtać żeby dotrzymać mu kroku. Jak zwykle nie biorę się odzywał więc staram się mówić  za dwoje.

– po powrocie do domu Mama chyba wreszcie założy kablówkę. Od wieków usiłowaliśmy się ją do tego przekonać ze Stevenem i tatą twierdzi że jest przeciwna telewizji ale przez cały pobyt tutaj ogląda filmy na a and e. Totalna hipokryzja – urwała bo zauważyłam że Konrad mnie nie słucha.

Obserwował dziewczyny która pracowała przy stoisku krótka wyglądała na jakieś 14 15 lat. Jako pierwszy zwróciły moją uwagę jej szorty.kanarkowo-żółte i bardzo ale to bardzo krótkie. Dokładnie takie jak te z powodu których chłopcy nabijali się ze mnie dwa dni wcześniej. Tak bardzo byłam zadowolona kiedy kupiliśmy je susanach a potem chłopcy mnie za nie wyśmiali. Na niej wyglądały o niebo lepiej.

Nogi miała chude i piegowate podobnie jak ręce. Wszystko miała chuda nawet usta. Włosy miała długie i falujące. Rude ale tak jasne że nie ma lub brzoskwiniowe. Były to chyba najładniejsze włosy Jakie w życiu widziałam kotka zgarnęła mnie na bok ale były tak długie że przy dodawaniu ludziom kółek musiała jej ciągnąć ciągle odrzucać. Konrad przyszedł na deptakl dla niej. Zabrał mnie ze sobą bo nie chciał przyjść sam ale nie chciał też żeby Stefan i jeremiak dali mu popalić. I tyle. Od cały powód. Zobaczyłam go w sposobie w jaki na nią patrzył w jakiej niemal wstrzymywał oddech.

- znasz ją- spytałam

Wzdrygnął się jakby zapomniał że tam byłam.

- ją? Nie nie znam.

Przygryzam wargę.

- a chcesz?

- co chcę? - condrat nie zrozumiał co mnie wkurzyło.

-czy chcesz ją poznać? - spytałam niecierpliwie.

-chyba tak.

Chwyciłam go za rękę w koszulki i Zaprowadziłem prosto do rady.dziewczyna uśmiechnęła się do nas a ja do niej ale tylko ona pokaz. Odgrywałam swoją rolę.

- ile kółek-powiedziałam.- fajnie szorty.

-dzieki- odparła

Condrat odchrząknął.

- są ładne.

- twierdzi łeś chyba że są zbyt krótkie kiedy dwa dni temu miałam na sobie dokładnie takie same. - odwróciłam się do dziewczyny i dodałam:- condrat jest taki nadopiekuńczy. Masz starszego brata?

Roześmiała się.

– nie kropka – a do Konrada zwróciła się: – sądzisz że są za krótkie?

Zarumienił się. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby się rumienił ani razu przez całą naszą znajomość. Podejrzewam że to pierwszy i ostatni raz. Spojrzałam teatralnie na zegarek i rzuciłam:

– con idę przyjechać się przed powrotem na diabelskim młynie. Wygraj coś dla mnie dobrze?

Konrad pokiwał szybko głową a ja pożegnałam się z dziewczyną i poszłam sobie. Maszerowałam w kierunku diabelskiego młyna tak szybko jak to możliwe żeby nie zauważyli że płacze.

Później dowiedziałam się że dziewczyna ma na imię Angie. Konrad wygrał w końcu dla mnie misia polarnego z drucianymi okularami i szalikiem. Wyznał że Angie powiedziała mu że to ich najlepsza nagroda. Dodał że sam też pomyślał że mi się spodoba. Podpalam że wolałabym żyrafę ale dzięki. Nazwałam go sobel Junior i zostawiłam tam gdzie jego miejsce w letnim domu.

Tego lata stałam się piękna. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz