rozdział 3

258 2 0
                                    

Rozpakowałam się i zeszłam prosto na basen bo wiedziałam że tam znajdą chłopców. Leżeli na brzegu na leżakach z których zostały ich brudne gołe stopy. Na mój widok jeremiach się poderwał.

– panie i panowie myślnikowie-wie- zaczął z namaszczeniem kłaniając się niczym konferansjer w cyrku. – nadeszłapora... na pierwszy rzut do wody tego lata.

Odsunęłam się od nich zażenowaniem. Zbyt gwałtowny ruch i byłoby po mnie – zaczęliby mnie gonić.

– Nie ma mowy – odparłam.

Konrad i Steven podnieśli się i zaczęli mnie okrążać.

– nie można walczyć z tradycją – powiedział Steven Konrad uśmiechnął się złowieszczo.

– jestem na to za stara – powiedziałam że zpaczem. Ruszyłam tyłem i właśnie wtedy mnie złapali. Steven i jeremiak chwycili mnie za nadgarstki.

– Dajcie spokój – rzuciłam usiłując wyrwać się z ich uścisku.

Zaparłam się stopami ale mnie pociągnę i. Wiedziałam że na nic da się mój opór ale zawsze próbowałam choć zdzierałam sobie Tym sposobem pięty na betonie.

– gotowa znak zapytania – Spytaj jeremiach unosząc mnie chwytem pod pachy Konrad złapał nieznaną Stefan pod prawe ramię a jeremiach pod lewa.  rozkołyszali mnie jakbym była workiem mąki.

– nienawidzę was! – krzyknęłam pośród ich uśmiechu.

- raz- zaczął jeremiach

- dwa- podjął Steven

-i trzy- dokończył Kondrat

Następnie wrzucili mnie do basenu w ubraniu i w ogóle. Uderzyłam o taflę z głośnym pluskim. Nawet pod wodą słyszałam jak wyją.

Rzut do wody wymyślili miliony wakacji temu krótka pewnie zaczął Stephen. Nie znosiłam tego. Mimo że był to rzadki wypadek kiedy włączali mnie do zabawy nie cierpiałam być na celowniku. Czułam się wtedy całkowicie bezbronna co przypominało mi że nie jestem jedną z nich zbyt słaba z nimi walczyć a wszystko dlatego że byłam dziewczyną. Czyjąś młodszą siostrą.

Dawniej wybuchłam płaczem leciałam do susanych albo mamy ale to nie pomagało. Chłopcy nazywali mnie Skarżypyta. Jednak nie tym razem. Tym razem zamierzałam chować pokój. Może to mogło odebrać im część radochy. Wypłynął się na powierzchnię Uśmiechnęłam się i powiedziałam:

- zachowywujecie się jak dziesięciolatki.

- zawsze- powiedział Steven z dumą.

Na widok tej zadowolenie miny zapragnęłam go ochrapać zamoczyć jego i jego drogocenne okulary Hugo Bossa na które pracował 3 tygodnie.

Potem dodałam:

- chyba skręciłeś mi kostkę Kondrat

Udałam że z trudnością do nich podpływam. Podszedł nad brzeg basenu.

–  Jestem pewien że przeżyjesz Misiek powiedział skwiarskim uśmieszkiem.

– przynajmniej Pomóż mi się wydostać – Poprosiłam.

Kucną i wyciągnął do mnie rękę którą chwyciłam.

– Dzięki – powiedziałam radośnie.

A potem wzmocniłam uścisk i pociągnęłam z taką siłą na jaką nie było stać. Zachwiał się i poleciał do przodu lądując w basenem z pluskiem w większym od małego. Chyba nigdy w życiu tak bardzo się nie śmiałam jak w tamtej chwili. Podobnie jak jeremiach i Stefan. Nasz śmiech usłyszeli chyba wszyscy w Cousic Beach.

Głowa Konrada szybko się wynurzyła podpłynął do mnie dwoma ruchami rąk. Obawiałam się że może być zły ale nie był nie całkiem.
Uśmiechnął się lecz niegroźnie. Kucnęłam mu

– nie złapiesz mi nie myśli wrzuciłam ze śmiechem. – jesteś za wolny!

Za każdym razem kiedy się zbliżył odpływałam.

– marco- zawołałam chichocząc.

Jeremiach i Steven którzy ruszyli w stronę domu zawołali:

– polo!

Roześmiałam się co mnie spowolniło i Konrad Złapał mnie za nogę.

– puszczaj – wydyszałam wciąż się śmiejąc. Konrad pokręcił głową.

– sądziłem że jestem zbyt wolny – powiedział i zbliżył się do mnie.

Byliśmy w głębokiej części basenu. Koszulka przemokła mu do suchej nitki widziałam więc jego różowo-złotą skórę.

Nagle oboje zamarzliśmy w dziwnym bezruchu. Konrad wciąż trzymał nie za nogę a ja usiłowałam utrzymać się na powierzchni. Przez moment żałowałam że nie ma tu Jeremiasza i Stevena. Nie wiedziałam czemu.

– puszczaj – powtórzyłam.

Pociągnął mnie za nogę przesuwając do siebie. Tak aby bliskość przyprawiała mnie o zawroty głowy i zdenerwowanie. Znów powtórzyłam po raz ostatni choć wcale tego nie chciałam.

– Konradzie Puść mnie.

Puścił. A potem wciągnął mnie pod wodą nie miało to znaczenia. I tak wstrzymywałam oddech.

Tego lata stałam się piękna. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz