☆9☆

98 12 10
                                    

pov. Jisung

-Wziąłem dwie paczki żelek...- hyung pokazuje jedzenie.

-WOOOOW! Moje ulubione. Ja mam chrupki, sok i jeszcze coś się znajdzie w szafce- odpowiadam z uśmiechem.

-Zjemy to wszystko?- pyta Minho unosząc jedną brew.

-Wątpię, ale najwyżej zostanie na następny raz... Minho, kucnij...- proszę, przeklinając siebie w myślach.

-Co? Po co?- mówi, ale wykonuje to.

-Zobaczysz- siadam na jego plecach. Jak na zawołanie chłopak łapie mnie za nogi i wstaje.

-Trzymaj się, Sungie- ostrzega mnie. Oplatam jego szyję swoimi rękoma. Brązowowłosy podbiega do mojego pokoju i kładzie mnie na łóżku. Sam nachyla się nade mną, trzymając dłonie po bokach mojej głowy. Patrzymy sobie w oczy, jakbyśmy widzieli w cały świat. Czuję jego dłoń na swoim, głaszcze mnie, jego ruchy są delikatne, jakby mógł mnie skrzywdzić mocniejszym dotykiem...

Kładę swoją rękę na tej jego. Lekko ją gładzę, kiedy w moim brzuchu fruwają motyle. Łaskączą mnie, ale na szczęście nie na tyle mocno, żebym miał się śmiać.

Nasze twarze są blisko, oddechy się mieszają...





















-Jutro Hyunlixy spotkają się w tej kawiarni obok sklepu- Minho odsuwa głowę od tej mojej. -Przyjdę po Ciebie o 12.45, ok?

Odpowiadam mu kiwnięciem. Nie potrafię odezwać, kiedy on jest tak blisko... Onieśmiela mnie...

-A może byśmy pofarbowali włosy na inny kolor? Nie musielibyśmy wtedy zakładać czapek ani okularów.

-A na jakie kolory?- mówię, zaskoczony propozycją wyższego.

-Nie wiem, wybierzemy w sklepie- odpowiada, wstając ze mnie. -No nie daj się prosić, chodź- wyciąga rękę w moją stronę. Chwytam ją, splatając z nim palce. Lee ciągnie mnie do przedpokoju. Zakłada swoje kapcie, a ja ubieram conversy i kurtkę jeansową.

-Załóż jakiś szalik i czapkę, Sungie. Zimno Ci będzie.

-Nie, no bez przesady, nie jest tak zimno- odpowiadam. Biorę klucze i wychodzimy. Zamykam drzwi, a Minho idzie zawołać windę. Jedziemy jeszcze do mieszkania hyunga, przecież nie pójdzie w samych kapciach.

Chłopak otwiera apartament, wchodzi do środka, a ja czekam na zewnątrz. Wraca już ubrany, z dwoma kompletami szalika i czapki. Jeden zakłada na siebie, a drugi na mnie. Nie spodziewam się tego ruchu z strony mojego obiektu westchnień, więc tylko stoję jak kołek z szeroko otwartymi oczami.

-Jeszcze mi podziękujesz, a teraz chodź- chwyta mnie za rękę.


· · · · · · · · · · · · ·


Wychodzimy z budynku mieszkalnego. Idziemy w ciszy, napajając się swoją obecnością. W pewnym momencie potykam się o chodnik. Już mam mieć bliskie spotkanie z ziemią, kiedy czuję jak czyjeś ramiona mnie łapią, chroniąc przed upadkiem.

-Ostrożnie, Sungie- mówi Minho, uśmiechając się.

-Nie śmiej się.

-Nie śmieję się- śmieje się.

Odchodzę od chłopaka z obrażoną miną. On szybko mnie dogania i zatrzymuje w miejscu.

-Oj, Sungie, nie dąsaj się...

Stoję nieruchomo, patrzę w dół, starając się utrzymać kamienną twarz, ale uśmiech ciśnie mi się na usta.

-Jisung, spójrz na mnie- słyszę poważny ton głosu Lee. W pewnym momencie po prostu unosi moją twarz palcami. Widząc jego zmartwioną twarz, przestało mi się chcieć uśmiechać.

-Nic ci się nie stało?- pyta miękkim głosem.

-Nie, przecież nawet się nie przewróciłem. Dzięki Tobie.

-Skąd niby wiesz, że pytam ciebie?- chłopak kuca i zaczyna głaskać chodnik. -Wszystko dobrze, ziemio? Jisung Cię nie skrzywdził?

Odwracam się od sąsiada i idę w kierunku z założonymi rękoma. Po chwili Minho do mnie dołącza, przytulając mnie jedną ręką.

-Sungie, ja tylko żartowałem...

-Dobra, chodźmy już po te farby, chcę już wracać...


· · · · · · · · · · · · ·


-Hyung... Nie wiem jaki kolor wybrać...

-Różowy?

-Nie...

-Zielony?

-Też nie... Zwariowałeś?

-Na twoim punkcie? Tak.

Czuję jak moje policzki robią się czerwone...

-A może niebieski? Będzie pasować do mojego fioletowego...- proponuje Minho.

-Może być... Chodźmy już...

pov. Minho

Biorę niebieską i fioletową farbę. Zauważam, że Jisung zmarkotniał... Jednak postanawiam najpierw wyjść z tego zatłoczonego miejsca.

Podchodzę do kasy. Płacę kartą, nie dając możliwości dołożenia się z pieniędzy Jisunga. Chwytam nadgarstek chłopaka, ciągnąc go na zewnątrz. Zatrzymuję na uboczu chodnika. Obejmuję Hana, czując jak jego ciało spina się z zaskoczenia, by potem rozluźnić się i wtulić we mnie. Po chwili zaczynam słyszeć ciche łkanie.

-Sungie, coś się stało? Zrobiłem coś nie tak?

-Nie, wszystko gra... Tylko nie mogę uwierzyć, że mam taką kochaną osobę jak ty- spogląda na mnie. Poprawiam mu grzywkę, która wpada mu do oczu.

-To ty jesteś kochaną osobą, Sungie- jego policzki robią się znowu czerwone. -Trzymaj- podaję farby chłopcu, a sam kucam, tyłem do niego. -Wskakuj- mówię i moment później czuję ciężar na swoich na plecach. Chwytam za uda młodszego, prostując się. Ręce, jeszcze blondyna, oplatają mnie szyi.

Droga mija nam w ciszy. Jisung kładzie głowę na moim ramieniu i, o dziwo, nie przysypia.

-Do kogo idziemy?- pytam.

-Nie do mnie, rodzice niedługo wrócą- odpowiada, sprawdzając godzinę w zegarku. -Ale wejdźmy na chwilę po żelki.

Wchodzimy do bloku mieszkalnego. Ostrożnie puszczam wiewiórkowatego przed windą. Po chwili przyjeżdża środek transportu. Wchodzimy do niego, a drzwi się zamykają.


jest rozdział...

My Neighbor ☆Minsung☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz