Rozdział 18

70 7 101
                                    

Pov Naomi

Dotarłam pod same drzwi mojego dziadka. Nawet się nie skupiałam nad drogą, zupełnie jakby coś mnie do niego prowadziło. Jakaś niewidzialna siła magnetyczna lub coś podobnego.

Yawg otworzył mi od razu. Widząc jaka byłam rozmazana od płaczu, bez słowa wziął mnie w ramiona. Potrzebowałam go bardziej niż myślałam.

Czułam ukojenie, spokój i bezpieczeństwo. Zupełnie jak za dzieciaka. Obejmował mnie mocno, a ja wdychałam jego zapach.

Wciąż objęci, weszliśmy głębiej do środka. Dziadek wciąż mnie głaskał po plecach, nie pospieszał mnie. Czekał cierpliwie aż się wypłaczę.

- Przepraszam dziadku, ja... - wychlipiałam. Chciałam już przestać płakać, ale nie było to łatwe.

- Spokojnie, myszko. - Odsunął dla mnie krzesło. Kiedy na nim zasiadałam, staruszek w tym czasie wyjmował chusteczki. Podał mi je i usiadł na krześle obok mnie. - Co się stało? - zapytał zmartwiony.

Starałam się doprowadzić do porządku. Wydmuchałam nos, ponownie wykonałam kilka głębokich oddechów i dopiero po wszystkim uniosłam głowę, patrząc w jego kochające oczy.

- Colin wrocił... - urwałam, zastanawiając się od czego zacząć. - Myślałam, że jego obecność nie będzie mnie tak bardzo przeszkadzać, że będę na niego obojętna... - Pociągnęłam nosem. - Ale od początku... - Zaczęłam się bawić rąbkiem chusteczki. - W twoje urodziny, kiedy wychodziłam z cukierni z tortem dla ciebie, wpadłam na niego. Wtedy widziałam go po raz pierwszy od dziesięciu lat. Myślałam, że to tylko jedno spotkanie, że on już wyjechał stąd, ale nie i co jest najgorsze, jestem jego organizatorką ślubną. Wiesz, że on ma narzeczoną? I to bardzo ładną i dobrą! Naprawdę, ona jest bardzo sympatyczna i polubiłam ją - przyznałam zgodnie z prawdą. - To wszyskto z każdym kolejnym dniem jest staje się coraz trudniejsze, jest coraz gorzej ze mną i moimi emocjami, dziadku. - Opowiadać mu o tym wszystkim nie było takie trudne, ponieważ byłam z nim blisko i o wszystkim mu mówiłam. Wiedziałam, że zawsze mnie wysłucha. - A on od początku zachowywał się jak dupek! Najpierw był obojętny, udawał, że mnie nie zna, nawet jego narzeczona nie wie, że łączyła nas przeszłość. No, a dzisiaj przyszedł na nasze spotkanie z resztą przegrywów. Niespodziewanie obserwował mnie ukradkiem, a jak wyszłam, bo nie mogłam znieść wspominek z przeszłości, nagle wyszedł ze mną z lokalu i... - Czułam, iż zaraz znowu się popłaczę, przed czym się powstrzymywałam.

- Pocałował cię? - zgadywał, na co aż mimowolnie napięłam wszystkie mięśnie.

- Nie no, dziadku, nie aż tak. - Moje oczy zrobiły się wielkie niczym spodki. - Było gorzej, bo zapytał się czy wszystko ze mną dobrze, rozumiesz to?

Nic na to nie odpowiedział, tylko chwycił moje dłonie w swoje. Był moim wsparciem, nawet jeśli niczego nie rozumiał. Właśnie tak wyglądał, jakby nie wiedział dlaczego robiłam aż taki problem z jednego pytania.

- Zrezygnuj z tego zlecenia.

- Nie mogę tego zrobić. Nie potrafiłabym tego zrobić Ashley. Ona naprawdę jest dobra.

Wpatrywał się we mnie przez kilka dłuższych minut, jakby czegoś szukał. Jego twarz wyrażała troskę i zmartwienie.

- Pragnę tylko twojego szczęścia i nienawidzę, gdy się smucisz. Jesteś dorosła i zrobisz co będziesz chciała, ale ta współpraca cię rani. - Pogłaskał mnie po wierzchu dłoni. - On wrócił, a wraz z nim wróciła twoja tęsknota za nim, a to sprawiło, że przypomniałaś sobie o uczuciach do niego skrywanych gdzieś głęboko. O tych, przed którymi tak bardzo walczyłaś ostatnimi czasy, kochanie...

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz