- Jednak łaskawie raczyliście przyjść- Carmilla zmrużyła groźnie oczy.
- Taa.. uznaliśmy, że wpadniemy - powiedziała Velvette nie odrywając wzroku od telefonu pisząc jakiś kolejny post, który nikogo w gruncie rzeczy nie obchodził.
- Chyba ostatnio mówiłam dosyć jasno i klarownie w kwestii szacunku - mówi białowłosa ciągle opanowanym głosem.
- W dupie mamy szacunek, przyszliśmy tylko zobaczyć jak odbywacie to kolejne żałosne spotkanie zamiast myśleć nad tym jak przejąć władze w Piekle, bo po ostatniej akcji już wiemy, że to możliwe - wyszydził Vox.
W tym czasie Valentino rozsiadł się wygodnie w jednym z krzeseł zarzucając nogi na stół, a kobieta w przesadnie dużych kucykach spoczęła niedaleko niego.
- A wiec możesz sobie już pójść skoro zobaczyłeś - odparł Zestial spokojnie sącząc herbatę.
Vox dostał lekkiego zwarcia przez ten komentarz, lecz nie chcąc dać im satysfakcji udawał ignorancje wciąż patrząc na grupę protekcjonalnie, jakby co najmniej widział przed sobą bandę nic nie znaczących mrówek, co w gruncie rzeczy było nie prawdą gdyż te małe owady wiele wnosiły do ekosystemu, czego definitywnie powinna nauczyć się ta trójka zidiociałych degeneratów.
- Ha ciekawe czy będziesz taki wygadany gdy twój status spadnie do roli mojego psa - wskazał na niego palcem.
- Jasne, a teraz jeśli możesz, zakłócasz nam nasze spotkanie - skinął głową w stronę drzwi nie wysilając swego ciała na więcej, ponieważ w ich przypadku nie warto, zdecydowanie bardziej absorbował go gorący napar w filiżance.
- Sukinsyn - prychnął ekran.
W czasie gdy Vox nieudolnie robił ''rozróbę'', Lucyfer z wyraźnym niesmakiem obserwował poczynania tej grupy.
I to mają być ci groźni Władcy, postrach Grzeszników???
Wyglądają jak jakaś tania banda z niskobudżetowego reality-show, których swoja drogą nie znosił.
Nie oglądał zbyt wiele telewizji, szczerze to wcale jej nie oglądał. Patrzenie na idealnie wykreowane szczęście innych, psychicznie dobijało go jeszcze bardziej niż samotność, wiec zatracał się obsesyjnie na punkcie kaczek, jedynej odskoczni od marności nędznego życia, lecz teraz nie o tym.
Właśnie jest świadkiem gównianej próby przejęcia władzy, naprawdę gównianej, gdyby gadzie ciało posiadało rękę walnąłby nią w czoło nie swoje, lecz tego płaskoekranowca i może nie w czoło, a ogólnie w niego.
W sumie... chociaż coś się działo.
Kurwa, nawet nie był w stanie określić co oni odpierdalają.
Trzymający go demon natomiast czerpał wyborną wręcz rozrywkę podziwiając spektakl, a raczej dramat w kwestii reżyserskiej nie gatunkowej. Doprawdy ten reżyser był chyba nietrzeźwy wybierając obsadę.
Pozostał biernym obserwatorem dopóki nie zauważył go Voxa i siłą rzeczy wywołał do tablicy.
- No proszę, proszę kogo my tu mamy - ekran szyderczym tonem przemówił do Alastora, który oglądał przedstawienie wciąż uśmiechnięty niewiele sobie robiąc z tej marnej prowokacji - Nie sądziłem, że jeszcze będziesz chciał pokazywać swoją paskudną twarz gdziekolwiek po swojej żałosnej ucieczce. Chyba nie jesteś tak potężny jak twierdziłeś, że jesteś - wskazał na niego palcem i wyśmiał szyderczo z wielką satysfakcją widoczną gołym okiem dla obserwatorów.
Chyba naprawdę lubi wskazywać w przypadkowe miejsca.
- Przepraszam - czerwonooki skierował pytanie do pozostałych ignorując Voxa - Czy wy też słyszycie jakiś irytujący dźwięk przypominający pisk małej myszki, czy tylko ja?
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
ФанфикDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?