Dwadzieścia dziewięć

6.7K 519 227
                                    

Tempo jest konkretne, więc upewnijcie się, że nadążacie i nie pomineliscie żadnego rozdziału 😇

__________________

ELIS

Mogłabym być naprawdę zażenowana tym, jak zareagowałam na dotyk Becka, na jego czułość, ale nie mam nawet na to czasu, bo tyle się dzieje.

Naprawdę to powiedziałam. “Możesz pieprzyć moje usta”. Należy mi się wybielacz prosto na język. Gdyby moja matka to usłyszała, chyba dostałaby palpitacji i być może mnie wydziedziczyła. Gdyby usłyszał to ojciec, mógłby umrzeć wewnętrznie, a potem udawać, że jednak jest głuchy i nic do niego nie dociera. Ja sama jestem w lekkim szoku, jak płynnie Beck potrafi mnie otworzyć. Z nikim nie nawiązałam takiej więzi intymnej. W życiu nie pokazałam nikomu w tak bezpośredni sposób, że ma mnie ścisnąć za szyję, to zbyt wyuzdane. Czułabym się oceniana. Ale z Beckiem jest inaczej. Mogę powiedzieć mu więcej i widzę, że takie rzeczy go nie odrzucają – akceptuje je. 

I być może żyłabym tym, co odwalilam, gdyby nie fakt, że Beck właśnie pakuje się, a obok nas w pokoju, przed chwilą pachnącym podnieceniem, kłębią się ludzie – trener, rozmawiający przez telefon, Rory i Brayden. 

Beck jest wkurzony. Wciska ubrania do walizki, a oczy ma pochmurne, zrezygnowane. 

– Nie przejmuj się tym – zapewnia Rory. – Zostały tylko trzy dni wyjazdu. Jak pojedziesz trochę wcześniej, nic się nie stanie. Wszystkim się zajmiemy. 

– Mój agent załatwia ci właśnie bilety – dodaje Brayden. – Wyślę ci je na maila, jak już będziesz w drodze na lotnisko. 

– Weźmie cię bus – oznajmia trener. – Za dziesięć minut ma czekać pod hotelem. Od strony północnej przed parkingiem. 

– To będzie lot za dwie godziny – mówi jeszcze Brayden. 

Wszyscy są bardzo zaangażowani. Każdy angażuje się jednak chyba bardziej niż sam Beck. Ten nawet nic nie mówi, po prostu pakuje swoje rzeczy. 

Ja jestem trochę zagubiona. Z ich rozmów dowiedziałam się, o co chodzi – mama Becka nie żyje i właśnie został tylko poinformowany, że za dwa dni jest pogrzeb, co oznacza, że musi szybko przedostać się do domu, a to całkiem długa podróż. Nie rozumiem tylko, dlaczego zmierza do Chicago... byłam niemal pewna, że on pochodzi z Kanady.

– Czego od nas potrzebujesz, Beck? – pyta Brayden. 

Beck wciąż pakuje swoje rzeczy, milcząc. 

Więc zaczynam pakować też swoją walizkę. Rozkładam ją i idę do łazienki, by zabrać kosmetyki. Wracam z pierwszą partią, trzymam ją w rękach, a wszyscy mężczyźni gapią się na mnie zdumieni. 

– Co robisz? – pyta Beck. 

– Jak to co? – bąkam. – Pakuję się, skoro mamy lot za trzy godziny. 

Jego piwne oczy przeszywają mnie na wylot. 

– Ale ty zostajesz, skarbie – odpowiada spokojnie, choć trochę ponuro. – Dokończysz wakacje, jeszcze trochę odpoczniesz, a potem spotkamy się już w Minneapolis. 

Unoszę brew. 

– Myślisz, że pozwolę ci w takim momencie życia jechać samemu do Chicago? – pytam jakby to było oczywiste. – Carter, jadę z tobą. 

– Zostajesz – naciska. 

Zerka na kumpli. 

– Zajmiemy się nią – zapewnia Brayden. 

For The Cheer (Thin Ice Games #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz