20

10 2 0
                                    

Martina Malfoy

Stałam przed ogromnym zwierzęciem, które oblizywało zęby i wyglądało na spragnione. Nie bałam się. Już nie. Trzymałam w ręku różdżkę, a moja pewność siebie była przytłaczająca, nawet dla mnie. Czekałam na odpowiedni moment, aby rzucić zaklęcie. Czas jakby na moment zwolnił. Liczył się tylko tygrys i ja. Mogłam zginąć, co przyprawiało o dreszcze, ale znałam swoje umiejętności na tyle, że wiedziałam, że go pokonam. 

Zwierzę przyspieszyło kroku, a ja w tym momencie wypowiedziałam kluczowe słowo.

- Servitus! - krzyknęłam a z mojej różdżki wypłynęło szmaragdowe światło.

Sekundę później tygrys stał spokojnie w miejscu, a ja w myślach kazałam mu wrócić na miejsce i wtedy do piwnicy wszedł Lucjusz. Schowałam różdżkę. Zwierzę nadal było pod wypływem zaklęcia.

- Gratulację. - powiedział dumnie. - Wierzyłem, że ci się uda.

Nic nie odpowiedziałam. Stałam w miejscu z obojętną miną i czekałam na to co powie dalej. Ale nic nie powiedział. Wyszedł z pomieszczenia a ja ostatni raz spojrzałam na tygrysa i również wyszłam. Za dwa dni wracamy do Hogwartu. Nie mogę się doczekać, aż wszystkich zobaczę. Stęskniłam się nawet za tymi kłótniami Dracona i Harry'ego.

- Idziesz ze mną? - usłyszałam głos brata za mną, więc zainteresowana się odwróciłam.

- Gdzie? - zapytałam.

- Na spacer. - powiedział wzruszając ramionami.

Zgodziłam się. Spacer na świeżym powietrzu to coś co teraz potrzebuję.

***

- Czyli się nauczyłaś? - zapytał Draco.

- Mhm. - przytaknęłam. - Myślałam, że będzie trudniej.

Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Wiedziałam, że coś ukrywał. Zawsze gdy tak jest zaciska usta.

- Coś nie tak? - zapytałam licząc, że mi odpowie.

Blondyn westchnął i spojrzał w niebo natychmiast przymrużając oczy.

- Zazdroszczę ci, wiesz. - powiedział nadal patrząc w górę.

Zmarszczyłam brwi. Zazdrościł mi? Ale czego?

- Nie rozumiem. - powiedziałam zmieszana.

Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem, a ja zaczęłam się coraz bardziej martwić. Chciałam coś powiedzieć, ale nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów.

- Wszystko przychodzi ci z łatwością. - powiedział w końcu. - Potrafisz te pieprzone zaklęcia. Już rozumiem dlaczego rodzice wolą cię bardziej.

W moich oczach stanęły łzy. Patrzyłam na swojego brata wstrzymując oddech. Dlaczego tak myśli? Przecież to nie prawda. Spuściłam głowę i spojrzałam na biały, błyszczący śnieg, który powoli się topił. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Nie musisz się obwiniać. - zaczął. - Ja też uważam, że jesteś lepsza ode mnie.

- Draco.. - wyszeptałam.

Nic nie powiedziałam. Brat spojrzał na mnie ostatni raz i poszedł przed siebie, a ja zostałam w tyle. Momentalnie zacisnęłam pięści. To wszystko przez niego. To wszystko przez Lucjusza. Starłam łzy, które spłynęły mi po twarzy i szybkim krokiem wróciłam do domu.

Otworzyłam drzwi i od razu skierowałam się do jego gabinetu. Nie zapukałam, po prostu weszłam.

- Co ty wyprawiasz? - zapytał zimnym głosem. - Wyjdź stąd.

Przypadkowe spotkanie może zmienić wszystko  // HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz