Trzydzieści jeden

6.9K 520 155
                                    


Chciałam przetrzymać jeszcze ten rozdział do jutra, bo dzisiaj chyba raczej radosne Święta, ale byliśmy umówieni, więc jednak jestem 🌞

________________

ELIS


Beck przysunął specjalnie dla mnie krzesło – takie składane, które wyciągnął z jakiejś szafy. Jest ono względnie bezpieczne. Sam usiadł na kanapie i Alma siadła tuż obok niego. Patrzy na niego szklanymi oczami, upija wielkie łyki alkoholu i krzywi się przy tym mocno. 

Ciężko uwierzyć, że ten uśmiechnięty i wiecznie energiczny Beck pochodzi właśnie stąd i kiedyś spał na kanapie albo na podłodze i pewnie płakał po nocach, bo chciał stąd uciec. 

– Powiedz mi coś o sobie – prosi Alma. 

Spełniam jej życzenie, bo atmosfera jest bardzo niezręczna. Opowiadam o tym, że studiuję i pracuję, że mieszkam w Minneapolis. Mówię jej zdawkowe szczegóły ze swojego życia, żeby podtrzymać rozmowę. 

Alma co jakiś czas zerka w dół na moje ciało i żałuję, że mam na sobie szarą spódnicę z rozcięciem i bluzkę na ramiączkach, bo przez to widzi dokładnie, jak wyglądam. Wolałabym się przed nią schować. 

– Śliczna jest – mówi Alma do Becka. – Słodziutka. 

Szturcha go łokciem. 

Nie podoba mi się bardzo to, jak blisko niego siedzi, jak ciągle go zaczepia, jak nie posiada żadnej strefy komfortu, bo jest pod wpływem alkoholu. Nie podoba mi się to. Bardzo mi się to nie podoba i mam wrażenie, że ta cała otoczka brudu, niechlujstwa i używek to tylko preludium do całej historii. 

– Gdzie jest Adela? – W końcu to Beck  się odzywa. Milczał prawie cały czas. 

– Spotkała w sklepie swojego znajomego i wróciła do niego. 

Znów przechodzi mnie dreszcz. Dlaczego wcale nie brzmi to dla mnie przyjacielsko i luźno? I to bardzo smutne, że prawdopodobnie obie siostry są takie, a ta starsza nie zadbała odpowiednio o młodszą. I w ogóle że rodzeństwo dopuściło do czegoś takiego. 

Nienawidzę tego. Nienawidzę tego wszystkiego. Z każdym kolejnym słowem Almy, z każdym kolejnym jej łykiem alkoholu, z każdym pytaniem wystosowanym w kierunku Becka, mdli mnie coraz bardziej. Ona zachowuje się tak, jakby on chciał obok niej siedzieć, jakby miał ochotę przebywać w jej towarzystwie. To dla mnie zbyt wiele. 

Jestem już niemal gotowa, by wstać i usiąść między nimi, bo włącza mi się instynkt opiekuńczy. Chcę go bronić. 

A on chce tylko wiedzieć, gdzie odbędzie się pogrzeb. To już pojutrze. 

– Co u ciebie, braciszku? – pyta niewyraźnie Adela. – Jak kariera? 

– Dobrze – cedzi Beck.

– Przywiozłeś ze sobą jeszcze jakieś panienki oprócz tej? 

Beck wstaje z sofy gwałtownie. 

– Mam tego dość – mówi wyraźnie. – Przepraszam, ale mam tego dość. Dłużej już tu nie wysiedzę. Elis, idziemy. 

Czeka, aż się podniosę, a potem łapie moją dłoń i ciągnie w kierunku wyjścia. 

– Czekajcie! – chrypi za nami Alma. 

Pijacko potyka się o stolik. Dopada Becka, łapie go za ramię i ciągnie z powrotem do domu. Beck się opiera. Drugą dłonią trzyma się mnie jak kotwicy. 

For The Cheer (Thin Ice Games #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz