23

23 2 4
                                    

Nicole Potter

- Wiesz, tak właściwie Martina nie jest taka zła. - powiedział Harry kiedy znaleźliśmy się w pokoju wspólnym Gryffindoru.

Spojrzałam na niego zdumiona.

- Co ty nie powiesz. - odpowiedziałam sarkastycznie, na co chłopak wywrócił oczy.

Usiadłam na kanapie i odetchnęłam z ulgą. Harry usiadł obok mnie.

- Fajnie, że ją polubiłeś. - odezwałam się w końcu po dłuższej chwili.

- Ale nie myśl sobie, że zaprzyjaźnię się z Malfoyem. - powiedział oburzony wspominając blondyna.

- Nawet o tym nie pomyślałam. - powiedziałam z grymasem na twarzy.

Po chwili wstałam z kanapy i zabrałam swoje bagaże idąc do dormitorium. Dawno mnie tu nie było. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Była już połowa stycznia. Nowy rok tak szybko mija. Niebawem będę w drugiej klasie. 

Po rozpakowaniu się do dormitorium zaczęły gromadzić się moje współlokatorki. W tym Ginny.

- Dlaczego tyle czasu was nie było? - zapytała.

Zignorowałam ją. Nie miałam teraz siły się z nią kłócić. Mając nadzieję, że dziewczyna zostawi mnie w spokoju wzięłam do ręki podręcznik od eliksirów i zaczęłam sobie powtarzać. Jestem pewna, że Snape zrobi mi jakiś test czy coś w tym stylu. Czemu on mnie tak nienawidzi?

- Mówię do ciebie! - krzyknęła rudowłosa i wyrwała mi podręcznik z ręki. 

Wbiłam w nią piorunujące spojrzenie i wstałam.

- Jaki ty masz znowu problem, co? - zapytałam wściekła.

Miałam już jej dość. To i tak cud, że jestem taka cierpliwa w stosunku do niej.

- Nie pasujesz tu. - powiedziała. - Nie powinnaś w ogóle istnieć.

Złapałam się za głowę, a następnie spojrzałam na nią z kpiącym uśmiechem.

- I ty mi to mówisz? - zapytałam retorycznie. - Ty? Dziewczynka bojąca się tego, że ktoś jest bardziej lubiany.

Zaczęłam się do niej zbliżać.

- Dziewczyna, która tak siebie nienawidzi, że próbuje zniszczyć komuś życie. - mówiłam.

Zatrzymałam się kilka kroków przed nią. Rudowłosa wyglądała na zdezorientowaną, co sprawiało, że czułam coraz większą satysfakcję.

- Mówisz mi to ty, osoba, która żyję w cieniu swojego rodzeństwa i nie potrafi sobie z tym poradzić.

W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, ale nie dała im wypłynąć. Zaśmiałam się. Czułam wzrok wszystkich wpatrujących się w naszą dwójkę. Nie zrobiłam tego celowo. Odruchowa moja ręka powędrowała w stronę twarzy dziewczyny, aby następnie uderzyć ją w policzek. Uderzenie nie było specjalnie silne. Usłyszałam jak kilka osób wciągnęło powietrze. Ginny złapała się za policzek i popłakana uciekła z dormitorium, a ja wiedziałam, że to nie skończy się dla mnie dobrze.

Spojrzałam na resztę dziewczyn w pomieszczeniu, wyglądały na przestraszone. Od razu odwróciły ode mnie wzrok.

- Nicole! - usłyszałam krzyk Hermiony. 

Po chwili drzwi dormitorium się otworzyły i weszła przez nie brunetka.

- Chodź! - powiedziała, a ja od razu za nią poszłam.

W pokoju wspólnym znajdowała się McGonagall i mierzyła mnie surowym wzrokiem, tuż obok niej nie stał nikt inny jak Ginny Weasley zapłakana trzymająca się za policzek. Starsza kobieta zaczęła opuszczać pomieszczenie, a ja wraz z rudowłosą poszłyśmy za nią. Nie obyło się bez szeptów pozostałych, którzy aktualnie to widzieli.

Przypadkowe spotkanie może zmienić wszystko  // HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz