Epilog

6 1 0
                                    

Epilog

Od kilku godzin siedziałam na kanapie w salonie i skakałam po programach telewizyjnych wpatrując się w telewizor wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać social media. To był zdziwiające, jak social media wpływały na życie ludzi w dwudziestym pierwszym wieku. Wydawało mi się, że z każdym rokiem coraz bardziej. I coraz bardziej ludzie zaczynali ich używać nigdy nie byłam typem osoby, która rzuczałaby tekstami ,,kiedyś to było lepiej, a internet psuje nam życie. Wręcz przeciwnie uwielbiałam moment kiedy umierałam z nudów i sięgałam po telefon, żeby na kilka godzin odpłynąć w świat internetu oglądając niekiedy zabawne filmiki, które były wstawiane do internetu. Przeglądałam filmiki na internecie gdy przerwał mi dzwonek do drzwi nie spodziewałam się nikogo matki i brata nie było w domu z jękiem wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi spojrzałam w lustro przeczesując ręką poplątane włosy otworzyłam drzwi a w nich pojawiła się osoba, którą najmniej w tym czasie bym się spodziewała Asher stał a obok jego boku stał.. Liam?

Ashera spojrzenie wyrażało irytacje przeniosłam spojrzenie na brata, który mruczył coś pod nosem przewróciłam oczami na jego stan, który wyrażał, że był totanie zlany

-Witaj siostrzyczko najdroższaa- wybełkotał na co przewróciłam oczami otwierając szerzej drzwi, żeby Asher i Liam mogli wejść do środka w tym przypadku to jednak Asher bo Liam nie był w stanie o własnych nogach wejść do pomieszczenia

-Co się stało?- zapytałam zaszokowana zamykając drzwi gdy weszli już do środka.

-Czy tu nikt nie odbiera telefonu?- warknął niemiło na co przewróciłam oczami krzyżując ręce na klatce piersiowej- Mam w dupie czy ktoś u ciebie jest czy nie zostawiam go- dodał z irytacją

Bez słowa wyminęłam go wchodząc do salonu czując, że Asher idzie za mną położył nieumiejętnie mojego brata na kanapę na co nawet pies, który na niej leżał zeszedł z niej i położył się na dywanie nie było by nic w tym dziwnego gdyby nie, że Liam przytulił się do jednej z zabawek psa Kota na co zapiszczała mu nad uchem, ale on się tym nie przejął przeniosłam spojrzenie na Ashera, który stał oparty o jedną z ścian przyglądając mi się.

-Co się się stało?- ponowiłam pytanie na co Asher weschnął patrząc na mnie intensywnie swoimi niebieskimi oczami

-Zabalował w jednym z klubów mojego znajomego nie wiem skąd znał to miejsce- wytłumaczył spokojnie patrząc mi w oczy- Z tego co zrozumiałem w samochodzie dziewczyna go rzuciła

-On nie ma dziewczyny- mruknęłam pod nosem na co przewrócił oczami

-To kurwa chłopak chuj wie kto ktoś z nim zerwał- powiedział lodowato Asher odwrócił się w stronę wyjścia może te słowa w jego stronę nie padły nigdy w moich usta, ale w tym momencie coś mnie ciągneło, żeby to powiedzieć

-Dziękuje- powiedziała cicho na co zatrzymałam Ashera, który już prawie wychodził z mieszkania odwrócił się w moją stronbę i wbił we mnie spojrzenie

-ta pilnuj następnym razem bliskich bo nie bawię się w niańkę- rzucił sucho na co przewróciłam oczami, bo znowu zachowywał się jak chuj z humorem gorszym niż baba w ciąży

-Ta wiem- mruknęłam tak samo sucho jak on- wszystko moja wina. Jestem tą najgorszą, oczywiście zawsze musisz wyrzucić swoje żale rozumiem- spojrzałam na niego z irytacją i wskazałam ręką na drzwi- Podziękowałam ci już, więc możesz sobie iść.

-O Boże naprawę nie musiałaś dziękować poinformuj, każdego, że jakby co mogę wszystkich podwozić do domu- powiedział rozgniewany- Nie musisz z siebie robić ofiary losu- powiedział robiąc dwa kroki w moją stronę

-Niby w,którym momencie robię z siebie?- zapytałam na pozór spokojnie mimo tego, że w środku cała się gotowałam z złości-Nikt cię nie prosił nie rozumiem twojego problemu- mruknęłam patrząc na niego- nie możemy chociaż raz porozmawiać jak normlani znajomi?

-znajomi?- zakpił patrząc na mnie- Davis nie myśl sobie, że miedzy nami tworzą się jakieś nienormalne więźnie

Oparłam się plecami o ścianę gdy zbliżył się na tyle blisko zabierając mi wolną przestrzeń patrząc mi w oczy

-Wolałabym sobie strzelić w głowę niż nazwać kogoś z twojego pokroju swoim przyjacielem- syknęłam patrząc na niego jego oczy był lodowate Asher zaśmiał się pod nosem kręcąc głową z rozbawienia-Bardzo dziękuje, że wilki pan władca zaszczycił mnie swoją obecnością i dostarczył mi brata jednak możesz już sobie iść i zostawić mnie w spokoju

Asher patrzał na mnie ilustrując mnie wzrokiem mogłam się założyć, że wie o mnie najmniejszą rzecz, której na nawet o sobie nie wiem

-I tak zrobię- mruknął cicho patrząc na mnie- A ty nie zapomnij pozbierać swoich zabawek- syknął odwracając się i zaczął iść w stronę wyjścia

-Spierdalaj dupku- mruknęłam cicho

Mogłam dać sobie w tym momencie rękę dać uciąć, że z jego ust usłyszałam słowo suka.

Zacisnęłam zęby nie wiele myśląc chwyciłam za szklankę, która leżała na jednym z stoliku na szczęście szklanka nie trafiła w głowę chłopka, który zdążył się schylić omijając szklankę, która roztrzaskała się na milion kawałeczków szkła Asher odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie a jego wzrok był tak lodowaty jak jeszcze, każdy włos na moim ciele zaczął się jeżyć a mi zrobiło się zimno w szybkim kroku znalazł się obok mnie przęknęłam slinę gdy zbliżył się niebezpiecznie blisko mnie jednak nie dałam po sobie poznac, że go się boję

-Wyjdź zostaw mnie w spokoju i nie odzywaj się kilka tygodni przecież najlepiej ci to wychodzi zostawiając wszystkich i wszystko, ale jeśli w tym momencie wyjdziesz to koniec

-Co to ma znaczyć?- zapytał patrząc na mnie

-Jeśli teraz wyjdziesz to koniec naszego całego kontaktu całej naszej relacji wszystkiego- powiedziałam patrząc na niego w tym momencie może i zachowałam się jak najgorsza osoba stawiając mu iluminatum.

W środku mnie tliła się nadzieja, że jednak zostanie ta nadzieja umarła gdy Asher po dłuższym zastanowieniu odwrócił się w stronę drzwi a następni głośno nimi trzasnął.

Próbowałam naprawić to co już tak naprawdę już dawno było zepsute próbując go naprawić nie zauważałam, że tak naprawdę w głębi duszy niszczyłam siebie nie tylko od środka, ale tak i odzewnątrz mimo tego, że nasza relacja była inna nie raz pasowało określenie toksyczna bo tak naprawę jak coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy niszczyliśmy siebie nawzajem z podwójną siłą bo nie da się naprawić czegoś co już dawno jest zepsute

KONIEC 1 CZEŚĆ

Między Płomieniami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz