❄️12❄️

603 24 23
                                    

Karol rozmawiał z dwoma ratownikami, którzy zjawili się w recepcji pół godziny po zgłoszeniu. A że była to dosyć spora grupa ludzi, to większość rozpoczęła poszukiwania wcześniej, tak na prawdę od zaraz. Ja natomiast chodziłem tam i z powrotem po pomieszczeniu, by się nieco uspokoić. Nadal nie mogłem przyjąć do siebie tej informacji:

Faustyna zaginęła.

Sprawdziłem godzinę na zegarku - była 13:43. Po chwili zerknąłem na widok zza okna. Na zewnątrz pojawiał się jesczze jeden problem, a mianowicie - na dzisiejsze popołudnie była ogłoszona śnieżyca.

- Bartek...?

Poznałem po głosie Maję. Odwróciłem się w jej stronę bez słowa.

- Każdy z nas się martwi o Fausti - odparła łapiąc mnie za ramię. - Trzeba tylko być w przekonaniu, że znajdą ją najszybciej, jak tylko jest to możliwe.

- Do mnie nadal nie dociera to, co się właśnie dzieje - powiedziałem cicho, co chwilę patrząc w telefon. Nie minęło może jakoś dużo czasu, ale oczekiwałem chociażby najmniejszego sygnału, wiadomości, czegokolwiek. - Nie wybaczę sobie tego, jak nie zdołają jej znaleźć.

- Poszukiwania będą trwały do skutku - do naszej rozmowy wtrącił się Karol. - Jeszcze nie było takiej sytuacji w Polsce, żeby poszukiwania się nie powiodły.

- Mam nadzieję...

Poszedłem w kierunku kawiarenki, gdzie do wnętrza prowadziły małe schody. Usiadłem na nich z głową pełną różnych myśli, którą schowałem między nogami.

Tak serio, to nie wiedziałem, co myśleć. Z każdą minutą bałem się o dziewczynę. Byłem na siebie wściekły - gdyby nie ta cholerna kłótnia, to by do tego nie doszło.

To wszystko przeze mnie.

----

Wróciliśmy do hotelu po kolejnych 3 godzinach oczekiwań. Nie było żadnych nowych informacji, więc stwierdziliśmy, że będziemy po prostu w kontakcie z ratownikami. I jakby były jakieś postępy, będą dzwonić albo do szefa, albo do mnie.

Pierwsze co zrobiłem w pokoju, to gleba na łóżko i spojrzenie utkwione w sufit. Nie minęła chwila, kiedy przyszedł Oliwier. Spojrzał na mnie, po czym usiadł na swoim łóżku z westchnieniem.

- Czy przeżyłeś kiedykolwiek podobną sytuację, kiedy bliskiej ci osobie zagrażało niebezpieczeństwo i nie mogłeś nic z tym zrobić? - zapytałem nie odrywając wzroku. Chłopak zastanowił się.

- Wydaje mi się, że nie, ale znam takie przypadki u swoich znajomych.

- Tyle że to nie to samo, jakbyś to ty był na ich miejscu - popatrzyłem na młodszego. Ten nic nie odpowiedział. - Zrozum, Fausti jest dla mnie bardzo bliską osobą, znamy się doskonale, mimo, że ta relacja nie trwa jakoś niesamowicie długo. Mamy do siebie duże zaufanie...

Pod wpływem słów, które ze mnie wypływały, mój głos wbrew mojej woli zaczął drżeć. Usiadłem na krawędzi łóżka, by uspokoić oddech, a Oliwier się dosiadł obok.

- Widzę, że ci ciężko z tym zaginięciem -
Powiedział, na co ja przytaknąłem. - Wcale się nie dziwię, bo to jest sytuacja, która nie zdarza się na co dzień.

Zamknąłem oczy. To prawda, było mi strasznie ciężko. Prawdopodobieństwo, że taka akcja nastąpi akurat na naszym wyjeździe, było małe.

A jednak, los wybrał właśnie moją przyjaciółkę jako swoją ofiarę.

- Przede wszystkim, nie można się od razu załamywać, kto wie, może ją znajdą jutro - kontynuował.

- Ja się nie załamałem - przerwałem mu, jednak chłopak mi raczej nie wierzył.

❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz