Pablo's POV
Następne dni mijały dość szybko i spokojnie jak na to, że moje i Pedri'ego życie nie było takie jak się wydawało. Skupialiśmy się głównie na treningach, a ja miałem wrażenie, że Gonzalez coraz bardziej się ode mnie odsuwa.
Nie miałem pojęcia co moglo być tego przyczyną, tym bardziej, że przez sen powiedział tak cudowne słowa.
Więc dlaczego był niby blisko, a tak daleko?
Wielokrotnie starałem się poruszać jego ulubione tematy, aby rozmowa rozkręcała się, ale on bardzo szybko kończył nasze dyskusje próbując tłumaczyć się nadmiarem obowiązków i pracy.
Odczuwałem, że myślami jest gdzieś daleko i zaplątał się w czymś o czym nie chce lub nie może mi powiedzieć. Tyle, że ja cholernie chciałem wiedzieć jak mógłbym pomóc komuś na kim tak bardzo mi zależało. Nawet bardziej niż na samym sobie.
—Masz ochotę dziś gdzieś wyjść? Moglibyśmy skoczyć z Coco na plażę.—zaproponowałem licząc na to, że chłopak się zgodzi.
—Dzisiaj nie mam niestety jak Gav. Mam do ogarnięcia dość sporo rzeczy.—odparł. Spodziewałem się, lecz byłem zawiedziony.
—Mogę Ci pomóc jeśli chcesz. Zależy mi żebyśmy choć chwilę spędzili razem.—powiedziałem chcąc jakoś go namówić.
—Nie mam czasu, jasne?—powiedział twardszym tonem na co automatycznie zrezygnowałem. Nie miałem ochoty dłużej prosić o coś, co powinien dawać mi z własnej woli.
—Tak, przepraszam.—odparłem krótko.
W takim razie będę musiał wymyślić inną rozrywkę na dzisiejszy dzień.
Pedri's POV
Nie umiałem spędzać czasu z Gavim, ponieważ zbyt mocno dręczyły mnie wyrzuty sumienia spowodowane propozycją z Manchesteru, z którą jednak postanowiłem się głębiej zapoznać.
Dostałem na maila najważniejsze informacje, które były mi potrzebne aby stwierdzić jaka będzie moja decyzja.
Cholernie mocno chciałem dzisiejszy dzień poświęcić Pablo, lecz gdy tylko wpatrywałem się w jego zakochane we mnie oczy i ogromne źrenice, traciłem zmysły, a w środku czułem odruch wymiotny ze stresu, że go stracę po tym jak bardzo chłopaka okłamałem.
Nie odzywał się do mnie przez resztę dnia. Wieczorem ja siedziałem przy stole i czytałem na komputerze to co dostałem od Xavi'ego, a Gavi oglądał coś w telewizji. Co jakiś czas łapaliśmy kontakt wzrokowy, lecz żadne z nas nie miało na tyle odwagi, żeby się odezwać.
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Nie przypomniałem sobie, żebym kogoś zapraszał, więc zerwałem się i podszedłem to wejścia, aby je otworzyć.
—Cześć, jestem Peter Jonson. Jest może Pab?—zapytał zmiękczając imię chłopaka w taki sposób jak robiłem to tylko ja. Z automatu zrobiło mi się gorąco i gdyby nie to, że Gavi podszedł do chłopaka to już dawno zamknąłbym mu drzwi przed nosem.
—Nie spodziewałem się Ciebie. Coś się stało?—zapytał przytulając się do blondyna.
Pocałujcie się jeszcze.
—Postanowiłem, że Cię odwiedzę. Aurora dała mi znać gdzie teraz mieszkasz. Oczywiście jeśli twój kolega pozwoli.—spojrzał na mnie.
—A tak, właśnie. To jest Pedri, mój..—zaczął, ale postanowiłem dokończyć za niego.
—Przyjaciel.—dodałem po czym spojrzałem wprost na Gavi'ego, którego twarz zrobiła się, az biała.

CZYTASZ
Bad idea, good story || Gonzalez x Gavira
FanfictionDwójka najbardziej rozchwytywanych piłkarzy Fc Barcelony wraca z mundialu po wyjątkowo ciężkich zmaganiach, które ostatecznie kończą się porażką. Tuż po przekroczeniu granicy Hiszpanii w ich głowach rozgrywają się już przygotowania do kontynuowania...