Następnego dnia, gdy Esteria przyszła do szpitala z ojcem, sytuacja jej mamy nie wyglądała lepiej niż poprzedniego dnia. Leżała bez ruchu na łóżku, nie reagując na otoczenie. Esteria czuła ogromny smutek, widząc, że jej matka ciągle śpi. Zupełnie nie przypominała teraz tej silnej wiecznie zadziornej kobiety. Przez chwilę zauważyła, jak jej mama lekko otworzyła oczy, gdy usłyszała jej głos przez szybę, ale zaraz potem znów zapadła w sen.
Widząc ją w takim stanie, Esteria i jej ojciec zdecydowali się wrócić do domu, aby nie musieć patrzeć na cierpienie Imirdy. W ciszy opuścili szpital, oboje pogrążeni w myślach. Deszczowa pogoda wcale nie poprawiała im humoru. Kiedy dotarli do domu, jej ojciec usiadł ciężko na kanapie, a Esteria usiadła obok niego.
- Nie mogę znieść myśli, że jest tam sama - powiedział cicho jej ojciec, patrząc przed siebie i popijając ognistą whiksy ze szklanki.
- Ja też, tato - odpowiedziała Esteria, delikatnie ściskając jego dłoń.
- Myślałem o czymś - zaczął powoli, jakby ważył każde słowo. - Może powinniśmy zrobić tu, w domu, pokój szpitalny dla mamy. Moglibyśmy codziennie zapraszać uzdrowicieli, aby się nią opiekowali. W ten sposób będziemy mogli mieć ją blisko nas, a nie w tym obcym miejscu.
Esteria spojrzała na niego z nadzieją w oczach. - Myślisz, że to możliwe?
- Tak, myślę, że możemy to zrobić - odpowiedział pewnym głosem. - Znajdziemy najlepszych uzdrowicieli, którzy będą przychodzić każdego dnia. Chcę, żeby twoja mama była tutaj, w domu, gdzie będziemy mogli się nią opiekować i być przy niej.
Esteria poczuła, jak w jej sercu rozpaliło się uczucie ciepła i miłości, po tym jak usłyszała jak bardzo tata chce zadbać o mamę i nie zważa zupełnie, że mogłaby go zarazić. - Zróbmy to. Będzie miała najlepszą opiekę i będzie czuła naszą obecność każdego dnia... znaczy twoją.. ach.. tak bardzo chciałabym teraz przerwać naukę, żeby móc tutaj być.
Ojciec spojrzał na nią z wdzięcznością, uśmiechnął się lekko i odłożył szklankę na stolik obok kanapy. - Nie ma mowy, żebyś nie skończyła szkoły już jesteś tak blisko ukończenia. Dam sobie radę sam, chociaż wierze, że Bathillda od razu zaoferuje swoją pomoc. Obiecuje, że o wszystkim będę cię informował w listach.
Esteria ciężko westchnęła, ale przystanęła na propozycję ojca. Była tak blisko, chciała zostać aurorką, więc nie było mowy o przerwaniu nauki. Musiała wziąć się w garść, a przecież to Esteria Grindelwald, więc jak mogłaby nie dać rady.
***
Weekend w domu rodzinnym minął Esterii bardzo szybko chociaż przez prawie dwie noce nie zmrużyła oka myśląc o tym czy jej mama, aby na pewno dalej żyje. Co prawda była pod opieką uzdrowicieli i przecież była w szpitalu, w którym natychmiast się nią zajmą, ale... to co innego, nie móc zobaczyć czy, aby na pewno wszystko jest w porządku.
Esteria zasnęła o piątej, a godzinę później już miała wstać, aby udać się z powrotem do Hogwartu. Ojciec zorganizował dla niej teleportacje za pomocą sieci Fiu z własnego kominka w domu. Pożegnał córkę w buziakiem w czoło i z trudem patrzył jak znika za zielonymi płomieniami.
Esteria znajdywała się teraz w gabinecie profesor McGonagall, lecz nie zastała jej na miejscu. Trwały właśnie lekcje, a ona czym prędzej powinna udać się na zajęcia z astronomii. Dotarła czym prędzej do wieży chociaż nogi odmawiały jej posłuszeństwa błagając o pozostanie jeszcze w łóżku, zresztą nie tylko nogi.
Zapukała do klasy i weszła, zobaczyła jak cała klasa leży na podłodze, a na środku sali stoi centaur.
Nie no ja ewidentnie muszę się przespać - pomyślała.
CZYTASZ
W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George Weasley
FanficEsteria Grindelwald to potomkini największego czarnoksiężnika w historii całego świata. Przez swoje owiane złą sławą nazwisko dziewczyna nie ma wokół siebie nikogo oprócz rodziców. Wszyscy pałają do niej strachem i nieufnością. Po wywołaniu tragiczn...