Abby, przeciągnęła się i ziewneła donośnie. Jak się jej dobrze spało. Spoglądając, swymi zaspanymi oczkami, zorientowała się, że nie jest w swym domu. Szybko stanęła na równe nogi. Co się stało poprzedniego dnia? Wtem, do jej pokoju, weszła Dj-ka, która przyniosła kubek herbaty. Widząc wybudzona Abby, uśmiechnęła się.
- Widać, że nie jesteś rannym ptaszkiem. Co?- i podała jej kubek herbaty.
- Ta-tak. Która jest godzina?- spytała się.
- No, gdziesik około, godziny 10??? Sama nie wiem. - można by rzeknąć, że Abby stała się biała ,jak ściana.
- Cholera! Chwila, a dlaczego ty nie poszłaś do szkoły. Twoi rodzice, na pewno, będą wbijać do ciebie zęby!
- Nie do końca, albowiem, mam lekcje prywatne online. A rodzice, są w pracy. Więc, cały dom mam dla siebie!- powiedziała przełykając wielką gulę w gardle. - a tak po za tym Sascha.
- Już słyszałem je, od barmana. - stwierdziła - Abby.
- Ech..no to nasz ...- wtem dzwonek telefonu zabrzmiał Saschy .
- Hej, czy koty potrzebują żwirku?
Pfff, nosz cholera, jaki pajac z barmana! On po prostu się nie nadaje do opieki zwierząt. Och, przepraszam ciebie, ale już tak mam w nawyku, że na głos komentuje.- Nie, no. Wszytko gra. - podrapała się po swym nosie i poczuła, że ma na nim plaster.
Nagle, telefon, Abby, zaczął brzęczy na prawo i lewo. Dziewczyna go odebrała.
- Gdzie ty jesteś?! Od wczesnego rana próbuje się do ciebie dodzwonić!- rzekł surowy głos wujka.
- Em...wyjaśnię ci to na miejscu, dobra? Będę pod galerią za niecałe..20 min! Obiecuję całuski! Hehe.- po tym się rozłączyła.
Jej serce biło jak zwariowane. Odłożyła kubek. Odkleiła plaster z nosa ,tym samym, biegnąc, w strone drzwi.
- Wiesz, że z tego bloku dotarcie do galerii, zajmuje, ci około 25 min? Spóźnisz się. - Lecz , nastolatka wybiegła zostawiając, ją samą w mieszkaniu. - Ech...Abby, Abby.
Poszła do kuchni i otwarła jedną z szafek. Wyciągnęła z niej niewielkie, kartonowe pudełko. Otwarła je i niebieski blask rozświetlił się po jej twarzy. Nagle rozległ, się dzwonek do drzwi.
Schowała pudło. I podbiegła, do wiszącego telefonu.
- Halo?- spytała, ale nikt jej nie odpowiedział przez słuchawkę.
Lecz po tym, złapał ją wybitny ból głowy, który był nie do zniesienia. Pod ręką, nie miała, żadnych leków. A ból sprawiał, że musiała coś na niego zaradzić. Tylko co?
W międzyczasie, czarnowłosa, przyleciała, na swych nogach do galerii. Szczęście jej sprzyjało. Dotarła tam, po kwadransie. Tam na nią czekało Lamborghini, w wraz z nim, Lenox I z jej mamą. Chyba William, postanowił, wsiąść większą range władzy, aby zrobić olśniewający monolog swej siostrzenicy. Gdy tylko auto podjechało, dziewczyna weszła do niego i zatrzasnęła drzwi.
- Masz SZLABAN!- wykrzyknęła, pani Amalia obok jej ucha - i co to za przecięcie na nosie?- spytała.
- Miałam przyjść wcześniej, ale mnie chcieli okraść. Ciesz, się ,że chociaż mnie uratowali. Tylko, że jestem poobijana i wczoraj zaproponowała mi nockę u siebie, dziewczyna taka jedna.
- Ech, i co ja z tobą mam? Najpierw chcą ciebie okradać, a później nocujesz u jakiś ludzi.
- Też się zastanwiam.
CZYTASZ
Transformers °Bumerang°
Hành độngTrzecia część książki __________________________ On- przywódca Autobotów, który pod swą zimna twarzą, ukrywa smutek i rozpacz. Ona- była gitarzystka, dziewczyna żyjąca samotnie w rozpaczy i pisząca wiersze. Co się stanie, gdy na ich drodze napotka...