Po dzisiejszym dniu, potwornie zmęczona położyłam się do łóżka. Mimo dobrego końca dnia bez powodu zaczęłam płakać. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Kolejny minus bycia overthinkingerem? Myślałam o tym przez następne kilka dni. Spotkanie Ernesta i Maji niby nie bolało, ale chyba coś jednak w tym było. Zastanawiałam się czemu urwała ze mną kontakt, a powód niby prosty, ale nadal nie zrozumiały. Miała nowych przyjaciół i nie potrzebowała mnie w swoim życiu. Może w tym tkwił problem? Ja co prawda miałam Lilkę, lecz po prostu dlatego, że tylko ona została, gdy traciłam siebie. Bardzo jej dziękowałam i cieszyłam się, że przy mnie czuwała, lecz tęsknota za Mają tłumiła wszystkie starania mojej przyjaciółki. Tylko czy ja za nią tęskniłam? A może byłam zazdrosna, że to jej się zawsze układa, a moje życie się sypie każdego wieczoru.
Zdjęłam case z telefonu i wzięłam je do ręki. Byłam 17 dni czysta, lecz tej nocy... nie wytrzymałam. Przetarłam łzy z policzków i usiadłam tak, że idealnie widziałam swoje uda. Patrzyłam na nie, a ta chwila wydawała się trwać wiecznie. Moje uda były już bardzo okaleczone. Wiele blizn, nawet takie z głupich powodów i bez przemyślenia. Zaczęłam pisać szybko w notesie, o każdej myśli, która w tym momencie miałam w mojej głowie. Pomagało mi wyrzucenie uczuć na kartkę o tym jak naprawdę się czuję. Wiedziałam, że powinnam mówić o samookaleczeniu i tym jak ostatnio się czuję Lilce, lecz silniejsza była moja głowa, która wszystko wolała zatrzymać dla siebie. Przyjaciółce ufałam i byłam pewna, że może mi tylko pomóc, a już napewno nie wyśmiać, ale mimo to nie chciałam pozwolić na to, żeby się o mnie martwiła. Chciałabym mieć chłopaka, z którym mogłabym teraz leżeć, żeby zapobiec temu co chciałam tak bardzo zrobić. Tak bardzo zazdrościłam Majce, że ma Ernesta, a mi zostało ostatni raz spojrzeć na żyletki. Jedna, druga, trzecia kreska... Leciałam tak przez kolejne 10 minut i nie chciałam przestawać. Byłam winna wszystkiemu. Tak bardzo nie chciałam żyć. Czemu muszę być na tym świecie? Myślałam, gdy na moich udach było już pełno krwi i odpuściłam. Piekło. Cholernie piekło, a ja zamiast opatrzyć to wzięłam spirytus, który miałam specjalnie po to, by posikać rany, by bardziej halało. Zrobiłam to znowu, lecz nie chciałam. Ja naprawdę starałam się być czysta.
Chwilę siedziałam i patrzyłam się na moje świeże rany. Co jeśli przez nie nikt mnie nie pokocha? Mogłam ich nie robić. Wstałam z łóżka po czym podeszłam do lustra i spojrzałam się. Byłam w samej bieliźnie, do tego wyglądałam tak okropnie. Po udach spływała krew, a one same ocierały się o siebie. Na brzuchu była wielka fałda, która wylewała się za majtki. Pryszcze, blizny, rozstępy tak bardzo były widoczne, że miałam ochotę je wyciąć nie myśląc o konsekwencjach. Powstrzymałam się o tego i usiadłam na podłodze. Zaczęłam strasznie głośno wyć, bo tego nie można było nazwać płaczem. Do mojego pokoju wbiegła mama, a widząc mnie stanęła i widziałam, że nie wiedziała co powiedzieć. Podeszła do mnie powoli i kucnęła.
-Skarbie... - zaczęła powoli mówić. Złapała mnie za rękę pokazując, że mam usiąść na łóżku. Wstałam i tak zrobiłam.
-Przepraszam. - wyszeptałam, a ona mocno mnie przytuliła.
-Myszko, nie masz za co mnie przepraszać. Powiesz mi, dlaczego to zrobiłaś? - zapytała z troską, co było do niej bardzo niepodobne.
-Nie zrozumiesz i tak. - oznajmiłam nie chcąc opowiadać jej o wszystkim.
-Opatrzymy to, dobrze? - pokiwałam głową na znak zaakceptowania jej pomysłu dziękując bogu, że w tym momencie zakończyła pytanie o powód. - Zostaniesz na chwilę sama i nic sobie nie zrobisz? Ja pójdę po opatrunek - ponownie pokiwałam głową, a po chwili mama udała się chyba do kuchni po apteczkę.
Wróciła z wielkim pudełkiem wypełnionym przeróżnymi lekami, bandażami i maściami. Wyjęła bandaż i płyn do odkażania. Lekko popsikała przetarła gazą i owinęła długim kawałkiem materiału. Pierwszy raz poczułam się przy niej bezpiecznie.
-Dziękuję... - wyszeptałam, ponieważ nie miałam siły mówić głośniej.
-Chcesz żebym wyszła czy wolisz bym z tobą została? Mogę ci też zrobić coś do jedzenia albo picia? Pojechać po co do sklepu? - pytała, a w jej głosie można było usłyszeć troskę. W głębi serca kochałam ją.
-Nie, dziękuję. Pójdę spać i... rano będzie lepiej. Napewno. Dziękuję za wszystko. - powiedziałam i wtuliłam się w biało-czarna kołdrę na łóżko.
Z jednej strony chciałam żeby ze mną została, ale nie wiedziałam o czym mogłabym z nią chociażby rozmawiać. Po mojej głowie cały czas krążyło jedno pytanie „Po co to robiła? Czy nagle chciała być matką?". Czułam, że może warto jej zaufać.
Mama wyszła z pokoju delikatnie zamykając drzwi. Zostawiła mi herbatkę i ciasteczka jakbym miała ochotę, a ja w tamtym momencie nawet żyć nie chciałam. Minęło kilka minut i usnęłam, lecz w snach nie było mi lepiej. Pojawił tam się widok Ernesta z Mają. Najgorszy był fakt, że problem nie był w ich relacji tylko w tęsknocie za przyjaciółką i wszystkim chwilami spędzonymi razem. Czemu to się tak potoczyło...
Obudziłam się około 2 w nocy przez ogromne szczypanie ud. Piekło cholernie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Zwyczajnie zaczęłam płakać. Łzy same się lały. Całe strumienie słonej wody i krwi. Nie wiedziałam ile to trwało, aż w pewnym momencie poczułam jej ręce na sobie. To była mama.
-Skarbie czemu nie śpisz? - zapytała, a ja nie byłam wstanie jej odpowiedzieć.
Szeptałam i błagałam żeby mnie zabiła. Chciałam tylko śmierci. Przytuliła mnie mocno i położyłyśmy się w ciasnym objęciu. Zaczęła nucić, a następnie podśpiewywać piosenki, które śpiewała mi jak byłam dzieckiem. Marzyłam o powrocie do tamtych czasów i bycia tą małą dziewczyną siedzącą od rana do wieczora na dworzu z przyjaciółką. Być może byłam głupia, że mi jej brakowało, ale ona naprawdę była najważniejsza. Mając ją żyłam swoim prawie wyśnionym życiem. Z nią nie liczyły się pieniądze, czas, to, że może nam się coś stać albo, ze skończymy na komisariacie. Byłyśmy razem wolne i mogłyśmy tak do końca świata... Tylko ja i ona, tylko my - najlepsze przyjaciółki.
Nadal nie mogłam przyjąć do świadomości, że jej już nie ma przy mnie. Mimo, że bardzo jej pragnęłam nie mogła tu być. Wybrała innych i staram się rozumieć, lecz ja nadal czekałam, aż wróci.
-M
:*
CZYTASZ
Zostaliśmy we dwoje. | WoLa
FanfictionJedna sytuacja, wielka przygoda, dużo zmian. Nigdy nie spodziewasz się tego co może się stać. Jedna śmierć, postanowienia, przeprowadzki. Wielkie zmiany czekają na ciebie tuż obok. Jedna impreza, dużo alkoholu, obcy ludzie. Pamiętaj, żeby zawsze na...