17

35 5 1
                                    

  Po dzisiejszym dniu, potwornie zmęczona położyłam się do łóżka. Mimo dobrego końca dnia bez powodu zaczęłam płakać. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Kolejny minus bycia overthinkingerem? Myślałam o tym przez następne kilka dni. Spotkanie Ernesta i Maji niby nie bolało, ale chyba coś jednak w tym było. Zastanawiałam się czemu urwała ze mną kontakt, a powód niby prosty, ale nadal nie zrozumiały. Miała nowych przyjaciół i nie potrzebowała mnie w swoim życiu. Może w tym tkwił problem? Ja co prawda miałam Lilkę, lecz po prostu dlatego, że tylko ona została, gdy traciłam siebie. Bardzo jej dziękowałam i cieszyłam się, że przy mnie czuwała, lecz tęsknota za Mają tłumiła wszystkie starania mojej przyjaciółki. Tylko czy ja za nią tęskniłam? A może byłam zazdrosna, że to jej się zawsze układa, a moje życie się sypie każdego wieczoru.

Zdjęłam case z telefonu i wzięłam je do ręki. Byłam 17 dni czysta, lecz tej nocy... nie wytrzymałam. Przetarłam łzy z policzków i usiadłam tak, że idealnie widziałam swoje uda. Patrzyłam na nie, a ta chwila wydawała się trwać wiecznie. Moje uda były już bardzo okaleczone. Wiele blizn, nawet takie z głupich powodów i bez przemyślenia. Zaczęłam pisać szybko w notesie, o każdej myśli, która w tym momencie miałam w mojej głowie. Pomagało mi wyrzucenie uczuć na kartkę o tym jak naprawdę się czuję. Wiedziałam, że powinnam mówić o samookaleczeniu i tym jak ostatnio się czuję Lilce, lecz silniejsza była moja głowa, która wszystko wolała zatrzymać dla siebie. Przyjaciółce ufałam i byłam pewna, że może mi tylko pomóc, a już napewno nie wyśmiać, ale mimo to nie chciałam pozwolić na to, żeby się o mnie martwiła. Chciałabym mieć chłopaka, z którym mogłabym teraz leżeć, żeby zapobiec temu co chciałam tak bardzo zrobić. Tak bardzo zazdrościłam Majce, że ma Ernesta, a mi zostało ostatni raz spojrzeć na żyletki. Jedna, druga, trzecia kreska... Leciałam tak przez kolejne 10 minut i nie chciałam przestawać. Byłam winna wszystkiemu. Tak bardzo nie chciałam żyć. Czemu muszę być na tym świecie? Myślałam, gdy na moich udach było już pełno krwi i odpuściłam. Piekło. Cholernie piekło, a ja zamiast opatrzyć to wzięłam spirytus, który miałam specjalnie po to, by posikać rany, by bardziej halało. Zrobiłam to znowu, lecz nie chciałam. Ja naprawdę starałam się być czysta.

     Chwilę siedziałam i patrzyłam się na moje świeże rany. Co jeśli przez nie nikt mnie nie pokocha? Mogłam ich nie robić. Wstałam z łóżka po czym podeszłam do lustra i spojrzałam się. Byłam w samej bieliźnie, do tego wyglądałam tak okropnie. Po udach spływała krew, a one same ocierały się o siebie. Na brzuchu była wielka fałda, która wylewała się za majtki. Pryszcze, blizny, rozstępy tak bardzo były widoczne, że miałam ochotę je wyciąć nie myśląc o konsekwencjach. Powstrzymałam się o tego i usiadłam na podłodze. Zaczęłam strasznie głośno wyć, bo tego nie można było nazwać płaczem. Do mojego pokoju wbiegła mama, a widząc mnie stanęła i widziałam, że nie wiedziała co powiedzieć. Podeszła do mnie powoli i kucnęła.

     -Skarbie... - zaczęła powoli mówić. Złapała mnie za rękę pokazując, że mam usiąść na łóżku. Wstałam i tak zrobiłam.

     -Przepraszam. - wyszeptałam, a ona mocno mnie przytuliła.

     -Myszko, nie masz za co mnie przepraszać. Powiesz mi, dlaczego to zrobiłaś? - zapytała z troską, co było do niej bardzo niepodobne.

     -Nie zrozumiesz i tak. - oznajmiłam nie chcąc opowiadać jej o wszystkim.

     -Opatrzymy to, dobrze? - pokiwałam głową na znak zaakceptowania jej pomysłu dziękując bogu, że w tym momencie zakończyła pytanie o powód. - Zostaniesz na chwilę sama i nic sobie nie zrobisz? Ja pójdę po opatrunek - ponownie pokiwałam głową, a po chwili mama udała się chyba do kuchni po apteczkę.

     Wróciła z wielkim pudełkiem wypełnionym przeróżnymi lekami, bandażami i maściami. Wyjęła bandaż i płyn do odkażania. Lekko popsikała przetarła gazą i owinęła długim kawałkiem materiału. Pierwszy raz poczułam się przy niej bezpiecznie.

     -Dziękuję... - wyszeptałam, ponieważ nie miałam siły mówić głośniej.

-Chcesz żebym wyszła czy wolisz bym z tobą została? Mogę ci też zrobić coś do jedzenia albo picia? Pojechać po co do sklepu? - pytała, a w jej głosie można było usłyszeć troskę. W głębi serca kochałam ją.

-Nie, dziękuję. Pójdę spać i... rano będzie lepiej. Napewno. Dziękuję za wszystko. - powiedziałam i wtuliłam się w biało-czarna kołdrę na łóżko.

Z jednej strony chciałam żeby ze mną została, ale nie wiedziałam o czym mogłabym z nią chociażby rozmawiać. Po mojej głowie cały czas krążyło jedno pytanie „Po co to robiła? Czy nagle chciała być matką?". Czułam, że może warto jej zaufać.

Mama wyszła z pokoju delikatnie zamykając drzwi. Zostawiła mi herbatkę i ciasteczka jakbym miała ochotę, a ja w tamtym momencie nawet żyć nie chciałam. Minęło kilka minut i usnęłam, lecz w snach nie było mi lepiej. Pojawił tam się widok Ernesta z Mają. Najgorszy był fakt, że problem nie był w ich relacji tylko w tęsknocie za przyjaciółką i wszystkim chwilami spędzonymi razem. Czemu to się tak potoczyło...

Obudziłam się około 2 w nocy przez ogromne szczypanie ud. Piekło cholernie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Zwyczajnie zaczęłam płakać. Łzy same się lały. Całe strumienie słonej wody i krwi. Nie wiedziałam ile to trwało, aż w pewnym momencie poczułam jej ręce na sobie. To była mama.

-Skarbie czemu nie śpisz? - zapytała, a ja nie byłam wstanie jej odpowiedzieć.

Szeptałam i błagałam żeby mnie zabiła. Chciałam tylko śmierci. Przytuliła mnie mocno i położyłyśmy się w ciasnym objęciu. Zaczęła nucić, a następnie podśpiewywać piosenki, które śpiewała mi jak byłam dzieckiem. Marzyłam o powrocie do tamtych czasów i bycia tą małą dziewczyną siedzącą od rana do wieczora na dworzu z przyjaciółką. Być może byłam głupia, że mi jej brakowało, ale ona naprawdę była najważniejsza. Mając ją żyłam swoim prawie wyśnionym życiem. Z nią nie liczyły się pieniądze, czas, to, że może nam się coś stać albo, ze skończymy na komisariacie. Byłyśmy razem wolne i mogłyśmy tak do końca świata... Tylko ja i ona, tylko my - najlepsze przyjaciółki.

Nadal nie mogłam przyjąć do świadomości, że jej już nie ma przy mnie. Mimo, że bardzo jej pragnęłam nie mogła tu być. Wybrała innych i staram się rozumieć, lecz ja nadal czekałam, aż wróci.


-M
:*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zostaliśmy we dwoje. | WoLaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz