5.6200n

223 19 5
                                    

Pov. Edgar

Jakże piękny to był dzień.. W śnie. Przebudził mnie w tym momencie nawalający  juz 10 raz budzik. Spałem jedynie godzinę, nie bylem w stanie dziś zasnąć.

Kolejny dzień. Znowu. Ale super.
Wstawałem już powoli z łóżka, gdy nagle potknąłem się o jakieś małe gowno. Upadłem twarzą na ziemie i chyba se obilem brode.
To ten zasrany kot. Mam go już dość naprawdę.

Poszedłem tak wiec do łazienki pomalować oczy. Nie przebieralem sie bo mialem na sobie gotowa stylowke, czyli to samo co wczoraj.
Czekałem w salonie na Collette, która bawiła się jeszcze z kotem. Ja natomiast opierałem się o szafkę i czekałem na daną godzinę by wyjść.

No i nastała. Wyszliśmy z domu, a siostra caly czas gadała jaki ten „kiciuś" jest uroczy i ze musismy go zostawić. Mało słuchałem co gada, chciałem tylko znaleźć słuchawki. Cholera. Nie ma ich. Zacząłem przeglądać wszystkie możliwe kieszenie plecaka i spodni. Zostawiłem je w domu.

Stałem w autobusie dobre 5 minut bez sluchawek. Nigdy wiecej. Mam traume.

Wysiedliśmy z siostrą na przystanku obok szkoły.

-Ej ja ide do sklepu z Janet to wiesz... - powiedziała do mnie siostra przekładając rękę za głowę.

Popatrzyłem sie na nia ze znudzonym wzrokiem, obróciłem tyłem i po prostu ruszyłem w kierunku szkoly.

Ruszyłem do szatni by odłożyć kurtkę i zabrać podręczniki na lekcje z szafki. Nagle usłyszałem czyjeś kroki zmierzające ku pomieszczenia. Jakoś sie tym nie przejąłem, wolałem skupić się na tym co wykładam z szafki.
Kroki zaczęły byc bardziej intensywne i chyba ta osoba zmierzała w moim kierunku.
Oczywiście.
Osoba stanęła za mnà i chyba czekała az się obrócę. Nie ma mowy. Nie bede robił z siebie debila. Zignoruje to i niech się wnerwi, mam to w dupie.

Jasne, szczęście za dnia w piątek dopisuje.

Osoba za mną złapała mnie gwałtownie za ramię i szarpnęła.

-Stoje za toba byś się moze kurwa obrócił - praktycznie wykrzyczał jakże widać zdenerwowany chłopak.
A jego glos.. Chyba wiem kto to.

Chlopak nie dając mi sie dłużej zastanawiać, obrócił mnie w swoja strone. No tak, pan od bucików.

-Widzisz co żeś kurwa zrobil?! - chlopak ściągnął buta i przystawił mi go do twarzy - Cały jest kurwa brudny od tych twoich conversikow, lepiej je w ogóle umyj bo wstyd chodzić w takich - dodał jeszcze śmiejąc się chłopak.

Cholera co jest z nim nie tak.

-Wez ty tego buta załóż bo capi w chuj - bezczelnie powiedziałem i lekko sie zaśmiałem.

Fioletowowłosy znawca butów wyglądał jakby dostał wścieklizny. Chciałem juz odchodzić, ale chłopak szarpnął mnie za kaptur od bluzy i przyległ do szafek za nami.
Był o wiele wyższy i bardziej umięśniony ode mnie, teraz dokładniej mogłem zobaczyć. Moje przemyślenia przerwał tekst chłopaka

-Co ty właśnie powiedziałeś? No dawaj powtórz kozaku - mówił chlopak z uśmiechem na twarzy wpatrujac mi się w gałki oczne.

Szzczere mnie zamurowało. Nie wiedziałem co robić. Zanim zdążyłem sie jeszcze zastanowić nad paroma rzeczami, chłopak wziął buta i z impetu mi nim wjebal w twarz. Bolało w chuj. Co to kurwa za buty z cementu.
Bolalo tak w cholernie, ze zsunąłem sie na dol po szafkach. Nabierało mi się na płacz z bólu. No ale nie moge. Ale chlopak jeszcze zaczął

-I co? Raz taki kozak, ale w sumie to pizda w chuj. Nie porycz sie zaraz bachorze.

Czułem wzrok chłopaka na sobie.
Mysle, ze nadal by kontynuował swoje farmazony, gdyby nie to, ze pewna postać zaczęła sie zbliżać w kierunku sztani.
Ten jak szybko usłyszał kroki, tak i szybko uciekł drugim wyjściem.

Widzę kolory w twych oczach (fadgar)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz