9. Ostrze, które rani.

8.7K 339 10
                                    


Po powrocie Gina zastała nieprzyjemnie puste mieszkanie. Wszechogarniająca cisza potęgowała jej frustrację. Włączyła głośną rockową muzykę, by zagłuszyć poczucie winy i głosy mówiące o tym, że wszystko co czuje było jej pieprzonym wyborem. Ale ona doskonale to wiedziała, bo sama tego chciała. Zrobiła wszystko by znaleźć się w miejscu, w którym właśnie się znajduje i tylko do siebie powinna mieć w tej chwili pretensje. Z buzującą w jej żyłach złością kroiła warzywa na caponatę. Obracała w dłoni ogromny nóż wbijający się raz za razem w kawałki cukinii. Wsłuchiwała się w słowa piosenki zatracając umysł na chwilę w wrzasku Chestera Benningtona z Linkin Park, gdy ostrze osunęło się po jej dłoni rozcinając skórę wzdłuż drobnej dłoni.

– Ja pieprzę – przeklnąła kręcąc głową – no nie.

Dziewczyna spojrzała na rozciętą skórę zrezygnowanym wzrokiem karcąc się za brak skupienia. Wiedziała, że wystarczyła sekunda, by zrobić sobie krzywdę. Zbyt mocno trzymała nóż chcąc odreagować złość. Kilka sekund później całą dłoń Giny pokrywała już krew, która sączyła się z dość głębokiego nacięcia. Krople ściekały na blat wyspy a następnie na marmurową podłogę. Gina przyłożyła ręcznik papierowy do rany. Próbowała zatamować krwawienie, lecz po kilku dłuższych chwilach nadal dość obficie krwawiła nasiąkając papier. Zmywała zaschniętą już krew kierując dłoń pod strumień zimnej wody, gdy z jej ust wyrwała się wiązanka siarczystych przekleństw. Nawet nie zauważyła, gdy tuż obok niej pojawiła się odziana w czerń wysoka postać.

– Pokaż – rzucił Marchetti wpatrując się w jej zakrwawioną dłoń – co się stało? – spytał podchodząc bliżej.

– Nóż... kroiłam warzywa i się osunął – wyjaśniła kręcąc z niedowierzaniem głową.

Salvatore podszedł do Giny i złapał ją za nadgarstek zranionej dłoni. Przyglądał się, jak drobne kropelki krwi sączyły się z rany. Przysunął się tak blisko, że klatka piersiowa mężczyzny dotykała piersi Giny, przysłoniętych fartuszkiem.

– Przyniosę apteczkę. Nie ruszaj się stąd – rzucił po czym odszedł w pośpiechu w kierunku łazienki.

Chwilę później mężczyzna cały odziany w czerń pojawił ponowie tuż obok niej. Tym razem trzymał w dłoni butelkę z środkiem dezynfekującym. Uniósł zranioną dłoń dziewczyny i popsikał nacięcie zimnym płynem na co Gina skrzywiła się a z jej ust uleciało westchnienie pełne bólu. Spojrzał w jej oczy, w których dostrzegł cierpienie. Po jej bladym policzku spłynęła pojedyncza łza. W tamtym momencie coś dziwnie cierpkiego rozlało się w sercu Salvatore. Chciał ulżyć jej, sprawić by ból zniknął. Nie wiedział, co się z nim działo. Dlaczego poczuł potrzebę zaopiekowania się Giną. Nigdy nie czuł niczego podobnego, nawet w stosunku do swojego rodzeństwa.

– Ciii... – mruknął obejmując ją w talii. Złożył na jej czole delikatny pocałunek i wtulił twarz w pachnące włosy Giny. – Chyba będzie konieczne szycie – wyjaśnił cicho.

Gina westchnęła zrezygnowana kiwając głową na znak, że zgadza się z Salvatore. Poczuła przyjemny dotyk na szyi, gdy mężczyzna pocałunkami starał się oderwać myśli dziewczyny od bólu.

– Zadzwonię po Enrico

– Kim jest Enrico?

– To nasz lekarz.

Salvatore sięgnął po telefon, który spoczywał w jego lewej kieszeni. Wybrał znany numer, by po dwóch sygnałach usłyszeć rozmówcę.

– W czym mogę ci pomóc Salvatore?

– Przyjedź jak najszybciej do mojego apartamentu, tego w centrum. I weź ze sobą zestaw do szycia ran.

– Jak głęboka rana? Postrzałowa?

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz