28.

1.1K 107 91
                                    


Alastor wyłonił się z mroku, jak to miał w zwyczaju. Uwielbiał takie wejścia smoka. Czyste show pod publikę.

- Zastanawiałem się o czym tak sobie rozmawiacie? - zapytał ignorując ich skonsternowane miny.

Oh tak uwielbiał wchodzić w nieodpowiednich momentach i wyrywać rozmówców z wątku konwersacji.

- O... yyy... my właśnie - blondyn szukał wymówki.

O mój Tato!! A co jeśli on wszystko słyszał?

AAAAAAAAAAAAA!!!!!

Szlag, szlag, szlag!!!!!

Alastor usiadł obok speszonego do granic możliwości Króla Inteligentnych Inaczej jak gdyby nigdy nic.

- Hmm - mruknął - A wiec? O czym tak żywo dyskutowaliście? - pochylił odrobinę swe ciało w kierunku starszego, który znieruchomiał.

Blisko. Jest za BLISKO.

KURWA!!!!

POMOCY!!! Ktokolwiek.

Lucyfer wewnętrznie płonął, zewnętrzne zresztą też co było widać dość dosadnie, dlatego ile był w stanie drżącymi dłońmi naciągnął cylinder bardziej na głowę, tak mocno, że prawie całkowicie ją tam wetknął, co nie ukrywajmy było dość zabawne.

Widząc te idiotycznie głupią sytuację Husk pomyślał czy warto dalej ciągnąć swe grzeszne życie. I to była pierwsza myśl, druga stwierdziła, że jednak łaskawie, jak na niego uratuje tego niskiego blondyna, który de facto jest Królem Piekła i najwyraźniej całkowicie o tym zapomniał.

Ja pierdole, co za pojebany świat.

Zanim Radiowy Demon przypuścił kolejny atak na bezbronnego Diabła, barman zainterweniował.

- Gadamy o tym gówniany pomyśle na nową reklamę, opowiadałem Jego Wysokości o poprzednim - powiedział beznamiętnie.

- Ha ha racja. To była istna tragedia - zachichotał - Ale spokojnie namówię Charlie, by zareklamowała hotel na antenie. Nie ufam tym gadającym kolorowym pudełkom - ciągle miał w pamięci Voxa.

- Taaa....

Lucyfer odetchnął z nieopisaną ulgą na wieść, że ich rozmowa nie została podsłuchana, a temat został szybko zmieniony. Za to drugie podziękuje barmanowi przy najbliższej okazji.

- Masz zamiar się dziś schlać? - kot skierował pytanie do demona.

- Hmm może - mruknął - Dlatego... to co zawsze.

- Specjalnie mnie dręczysz - to było stwierdzenie, a nie pytanie.

- Ależ skąd - skłamał - Cenie swoje zwierzaki - połowicznie skłamał, niektóre ceni.

Klnąc cicho pod nosem Husk nalał mu jego ulubioną whisky, chwile myślał nad tym czy do niej nie splunąć, lecz stwierdził, że jeszcze chce trochę pożyć.

- Masz.

- Dziękuję mój drogi przyjacielu - powiedział to tym samym przesłodzonym tonem co zawsze i którym denerwował barmana na okrągło.

Tak właściwie Alastor planował dziś pić na umór, by przez chwilę zapomnieć. Wciąż nie przetrawił wniosków, które kilka dni temu wysnuła Rosie, a którym w dalszym ciągu stawiał opór. Potrzebował bodźca, czegokolwiek. Lecz jak na razie wolał zatopić to w alkoholu.

Nie przewidział jednak, że plany jego oraz Króla Nieprzewidywalności są zbieżne co nie do końca było mu na ręką. Ale cóż może poradzić?

Zwyczajnie zagra to co zawsze i po problemie, choć prawda jest taka iż jego problem siedzi tuż obok, a właściwie samo jego źródło.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz