3 ROZDZIAŁ

322 5 0
                                    

Pov Vincent

Dziś wieczorem miała  do mnie się  wprowadzić młoda dziewczyna która Pewnie nawet nie zna życia .Myślałem że zawsze będę miał trochę starszą dziewczynę u swojego boku a trafiła mi się 18 latka była bardzo młoda jak na ślub ale to też jeszcze sobie jej ojciec A ja Sam potrzebowałem potomka i żony trafiła mi się właśnie .Aurora może Byłam młoda ale bałem się jednego że będzie stawać opór będzie nieposłuszna a ja bardzo tego nie lubię jak to jest dla mnie jest nieposłuszne a wczoraj na obiedzie było widać że jednak nie jest uległa ale ja ją tego naucze .

—Szefie mamy problem !—wbiegł Igor krzycząc .

—Co się stało?!—zapytałem głośniej

—Zadzwonił do nas Adamo i mówił że coś nie gra z Aurorą i nie wiedzą czy będzie mogła do ciebie przyjechać— chyba że jej ojciec zrobił Wyszłam z gabinetu z Igorem udaliśmy się do auta i pojechaliśmy do rezydencji mojej Aurory jechaliśmy w ciszy .Bałem się że coś jej się stało Może by była młoda ale nie zasłużyła sobie na nic .Mogło ją zranić ,niewinna była jeszcze w tym świecie ,Dałem jej że coś się stało serdecznie mi tylko na w biznesie chcę tylko mieć sojusz z jej ojcem i nic innego nie chce na pewno nie będę jej przysięgać wierność i uczciwość małżeńską tylko na pewno nie. Nie będę się z nią pieprzyć jest za młoda według mnie na to ale potomka na pewno mi da wcześniej czy później .

Pov Aurora

Siedziałam w łazience dłońmi opierałam się o umywalkę bo mi bardzo gorąco byłam spłacona przez tę noc plecy medali bardzo bolały piekły mnie myślała że teraz zemdleję nie mogłam tak siadłam na podłodze na kafelkach szarych .Wziąłem  kolejną dawkę leków. Wstałam musiałam poszłam do sypialni zobaczyłam siedzącego na łóżku Vincenta .Wstałam jak wryta nie wiedziałam co robić .Popaczył się  ma mnie wstał oglądną mnie od góry na dół .

Spokój się i mnie zawołaj-wyszedł czaskając  drzwiami poszłam do garderoby wzięłam ledwo walizkę i półki która była wysoko spakowała potrzebne rzeczy wzięłam jeszcze dwie walizki spakowałam do nich potrzebne rzeczy .Usłyszałam tylko kroki zobaczyłam Vincenta  podszedł do mnie bez słowa wziął walizki i poszedł na duł ją się Przebrałam z czarną bluzę luźna i do tego białą krótką spódniczkę spakowałam jeszcze kosmetyki do torebki dużej zeszłam na dół stanęłam koło Ojca przełknęła ślinę.

—Auroro dziś polecisz do Vicenta do Rosji i z nim zamieszkam —powiedział tata przytaknęłam  .Pożegnałam się z moją rodzina ludzie Vicenta wzięli moje rzeczy .Poszłam do auta otworzyłam sobie sama drzwi i weszłam to samo zrobił, siedział koło mnie opierałam się delikatnie, bo nie chciałam że by  na mnie jak by była chora .

—Pamiętaj że zawsze ja ci otwieram drzwi i podaję Ci rękę że byś wyszła—powiedział poważnie przytaknęłam. —Używaj słów.

—Dobrze—powiedziałam jechaliśmy na lotnisko nudziło mi się w aucie Vincent pracował a ja nie miałam telefonu bo mi go zabrał.

—Za 30 minut będziemy na lotnisku—powiedział a ja pokiwałam głowa na zgodę —Mówiłem coś -powiedział wpatrując się w ekran laptopa

—Dobrze —powiedziałam od razu że by go nie wściekać.

—Będzie trzeba  cię nauczyć że lepiej się  mnie słucha...

Słucham cię cały czas ale może byś lepiej słyszał jak  byś się na mnie popaczył -rykłam na niego co nie było dobrym krokiem .

Po pierwsze  że przerywaj mi po drugie nie słuchasz po trzecie jestem zajęty i nie mam ochoty z tobą rozmawiać .-zrobiło mi się nawet przykro Odwróciłam od niego wzrok wpatrując się w przyrodę ,żadnego słowa już  nie wymieniliśmy. Byliśmy już na lotnisku wyszliśmy z samochodu I wiem co zrobiłam zacisnęła wagi w linie popaczył się ma mnie. -Teraz ci odpuszczę ale w Rosji masz sie mnie słuchać.

VincentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz