7.9722m

225 17 0
                                    

Pov. Edgar

Odblokowałem laptopa i wygodnie sie ułożyłem. Włączyłem serial, który probuje obejrzeć od kilku miesięcy.
Długo to nie potrwało, okazał sie być bardzo nudny.

Chciałem se jeszcze pograć, ale zmęczenie w pewnym momencie tak mnie jeblo, ze nie bylem po prostu w stanie dłużej siedzieć.
Odłożyłem laptop na podłogę bo nie chciało mi się wstawać z lozka i po dłużej chwili zasnąłem.

<<następny dzień ranek>>

Wstałem po tym, jak zacząłem czuć coś przy moich nogach. Szybko zawinąłem kołdrę do siebie, a kot spadł z lozka. No jasne, znowu to samo.

Colette po usłyszeniu jak jeblo coś o podłogę, szybko przybiegła do mojego pokoju i bez pukania wleciała przez drzwi.
Stanęła i zaczęła się patrzeć na mnie i leżącego na podłodze kota.

-CO SPADLO NA ZIEMIE. I NIE PROBOJ MI POWIEDZIEC, ZE ZRZUCIŁEŚ MOJĄ KICIE - zaczęła krzyczeć siostra, a w jej oczach było normalnie widać płomienie.

Ja tylko zasunąłem na siebie bardziej kołdrę tak, by było mi widać jedynie oczy.

-A właśnie, idziemy dziś do weta, umówiłam nas na za godzinę, wiec możesz zacząć się już szykować - powiedziała Colette biorąc kota na ręce.

-Za ile?? I teraz mi to mówisz.. - powiedziałem załamanym głosem - mogłaś mnie wcześniej uprzedzić.

-Dobra dobra tam nie marudź tylko sie ubieraj - powiedziała i wyszła nie dając mi nic powiedzieć.

No swietnie naprawdę. Przewróciłem tylko oczami i wziąłem telefon do rak. Nic ciekawego. Włączyłem swoją playliste i zacząłem przeglądać swoje ubrania na wiszące wieszaku.
Pierwsze co, to rzuciła mi sie w oczy bluzka od mojej matki. Bez większego namysłu wybrałem ta koszulkę i ubrałem do czarnych, wcześniej wybranych już spodni.
Sprawnie poszło, wyszedłem wiec po chwili do salonu, w którym siedziała już czekająca na mnie Colette ze śniadaniem.

-No siadaj - powiedziała siostra wsuwając jedną z kanapek.

-Nie jestem teraz głodny - odpowiedziałem i po prostu stałem obok stołu.

Ta natomiast patrzyła sie na mnie z krwiożerczym wzrokiem.

-Zjedz chociaż jedną.. nie po to tyle przy tym stałam - lekko poddenerwowana powiedziała, a ja wziąłem pół kanapki z talerza.

Tak minęła polowa czasu do wyjścia.

-Edgar.. A w co spakujemy kota? Nie mam dla niego jeszcze kontenera.. - powiedziała załamana siostra.

-Po prostu weź go na ręce - tyle mialem do powiedzenia bo szczerze, nie widziałem w tym żadnego problemu.

Zacząłem powoli ubierać buty, gdy siostra szukała kluczy od domu. W końcu je znalazła, tak wiec i wyruszyliśmy w drogę do weta.
Szliśmy przez chwile w ciszy, póki Colette nie zadała pytania..

-Edgar.. Braciszku - trochę sie jąkała - co się stało wczoraj w szatni.. Wiesz przecież, ze temat cie nie ominie i tak.

Czułem jak robi mi sie gorąco ze stresu, no bo co mam jej powiedzieć. No ogólnie to jest taki nowy chłopak w szkole i zaczął mnie tak z dupy dręczyć przez swoich znajomych. No chyba nie.

Obydwoje wpatrywaliśmy sie w ziemie.

-Nadal cie dręczą? Mówiłeś, ze jest już lepiej - spojrzała na mnie siostra wypowiadając to zdanie.

Obydwoje stanęliśmy na chodniku, a ta mnie przytuliła i zaczęła lekko szlochać.

-Proszę, jakby się coś działo to mi mów dobrze? - ścisnęła mnie jeszcze raz mocno siostra razem z kotem, który zaczął mi wbijać pazury w ramię.

Widzę kolory w twych oczach (fadgar)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz