Rozdział 3 ,,Szare oczy,,

666 21 4
                                    

Wchodzę do budynku, gdy na wyświetlaczu telefonu jest siódma piętnaście, więc w szkole nie ma zbyt wielu ludzi. Szybko wrzucam do szafki torbę i kieruję się z powrotem w kierunku podwórka, bo wiem, że Ethan i jego znajomi często siedzą na murku ze strony z której nikt ich nie widzi. Zwykle to właśnie on jest tam pierwszy i jest najwcześniej, więc z nadzieją, że nikogo poza nim tam nie będzie, dokładnie tam się udaję.

No i cóż, mam rację. Poza nim nikogo jeszcze tam nie ma. Siedzi na ziemi oparty plecami o ceglany murek, w jednej ręce trzymając telefon, a w drugiej papierosa. Widząc mnie wyrzuca go w trawę i depcze. Podchodzę do niego i wystawiam przed siebie rękę z zeszytem.

Chłopak bierze go do siebie i wstaje.

- Dzięki - mówi, po chwili unosi brew. - Nie miałaś być na zajęciach tańca?

Żołądek mi się skręca, muszę coś wymyślić.

- Miałam, ale...

- Jennifer! - słyszę głośny głos za mną. Znam go, należy do Alice.

Nie, nie, nie...

Przymykam oczy, jak ja bardzo nie chcę przez to przechodzić.

Podczas gdy odwracam się do dziewczyny, widzę zmieszanie na twarzy Ethana. Nie dziwię mu się, wcześniej cały czas chodziłam po szkole z Alice, a teraz jej unikam.

- O co tu chodzi?! Dlaczego mnie blokujesz?! Co to za wiadomość?! - krzyczy sflustrowana. Macha rękoma i podbiega do mnie zła. - I co ty tu w ogóle z nim robisz?! - wskazuje na Ethana.

Próbuję ją uspokoić, jednocześnie rozglądając się czy żaden nauczyciel nas nie widzi.

- Ja wszystko ci wyjaśnię. Po prostu... Przyjdź do toalety przy szatni damskiej za dwie minuty, ja już tam będę - mówię szybko ze błagalnym głosem i spojrzeniem.

Po chwili namysłu dziewczyna bierze głęboki wdech i zrezygnowana cicho rzuca tylko :

- Okej.

Chwilę później obydwie jesteśmy w łazience. Przez chwilę wpatruję się we zmieszane oczy dziewczyny, wyczekującej na odpowiedzi.

- Kocham cię jak siostrę Alice, naprawdę - zaczynam i słyszę jak drży mi głos. - ale nie możemy się dłużej przyjaźnić. Przykro mi.

Coś błyska w oczach dziewczyny. Mam wrażenie, że dosłownie widzę, jak niewidzialna siła nagle kłuje ją w serce.

- A... Ale dlaczego? - pyta niepewnie. - Zrobiłam coś nie tak?

- Nie! Nie - uprzedzam ją. - Nie ma tu ani trochę Twojej winy.

Czuję jak szczypią mnie oczy od gromadzących się z nich łez. Nie jestem nauczona rozmawiać o własnych emocjach. Zawsze gdy chcę powiedzieć coś o tym jak się czuję, czy o tym co złego się ostatnio u mnie wydarzyło, płaczę.

- No to, o co chodzi?

W totalnej ciszy słyszę kolejne przełknięcie śliny. Całą jestem blada, niewyspana, zmęczona po zarwanej nocce, poznałam trenera pedofila. To mnie dobije.

- Ojciec mi zabronił.

Dziewczyna jakby przez chwilę nie wierzyła.

- I co, tak po prostu? - mówi krótko. - Bez powodu?

- Ja... Ja nie umiem tego wytłumaczyć. Taki jego grymas - mówię że sztucznym uśmiechem, ścierając łzę płynąca po moim policzku. - Po prostu proszę, zrozum to.

Alice nie odpowiada. Jedynie powoli przytakuje głową.

- Dziękuję i przepraszam - kończę. Szybko przytulam dziewczynę i wychodzę z toalety. Idąc korytarzem próbuję odsunąć wszystko w mojej głowie na bok, zastanawiam się gdzie znaleźć sobie nową miejscówkę do siedzenia na przerwach. Zwykle siedziałam w kącie przy automacie ze słodyczami wraz z Alice, ale teraz już tak nie będzie. Po chwili podchodzę do sporego okna. Kładę plecak na jego szeroki parapet, a następnie sama na nim siadam. Jest to jedno z niewielu miejsc, które nie jest jeszcze zajęte.

Zatopieni w morzu życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz