Włączył Where Are You? - Elvis Drew wersję slowed i podgłośnił na tyle, że poczułam się jak w raju. Uwielbiałam głośną muzykę w samochodzie podczas jazdy i do tego to, co puszczał nie było złe, z chęcią chciałabym to mieć w swojej playliście na Spotify.
Rozsiadłam się wygodnie i popijałam kawę szczerząc się sama do siebie. Oglądając za oknem omijające palmy i różne roślinności czułam się, jak w uniesieniu wsłuchując w muzykę i słowa rozpływające się w moim całym ciele. W głębi duszy marzyłam, aby ta podróż nigdy nie dobiegła końca.
- Gdzie chciałabyś najpierw pojechać? - wyrwał mnie z transu przyjemności spoglądając kontem oka na moją osobę.
Poczułam dziwne wibracje w brzuchu widząc go takiego wyluzowanego za kierownicą, i to w jaki sposób ją trzymał.... Ughh... Był taki męski i seksowny, a jednocześnie wkurzający i irytujący.
- A jaki mam budżet? - uniosłam okulary z nasady nosa i posłałam mu uwodzicielski uśmieszek.
- Cena nie gra roli. Kupimy wszystko to, co ci jest potrzebne. Za wiele nie masz ubrań, więc kilka nowych by ci się przydało.
Wpatrywał się skupiony w drogę chwilę później zatrzymując na światłach.
Spojrzał w moją stronę tymi szmaragdowymi oczami i uśmiechnął się zadziornie.- Jakie są twoje ulubione marki?
- Hmm... Pomyślmy. - Upiłam szybki łyk swojej karmelowej kawy i chwyciłam swoją brodę dwoma palcami udając, że się nad tym zastanawiam.
- Yves Saint Laurent, Chanel, Calvin Klein i takie tam. - odwróciłam wzrok wiedząc, że i tak nie pojechalibyśmy do tak drogiego sklepu.
Fakt faktem to były moje ulubione marki, których ubrania i inne akcesoria ubóstwiałam lecz były naprawdę drogie.
- Najbliżej mamy YSL, zajedziemy i sobie wybierzesz, co będziesz chciała. Później pojedziemy do Calvin Klein i Chanel, jeśli nie znajdziemy wystarczająco rzeczy to pojedziemy do innych sklepów. - William włączył się do ruchu, a ja przeżyłam właśnie szok.
Rozdziawiłam usta i otworzyłam szeroko oczy w niedowierzaniu.
- Ty tak poważnie? Nie rób sobie ze mnie jaj, dobrze ci radzę. - pogroziłam mu palcem z wrogą miną.
- Dlaczego miałbym sobie z tego żartować? Jesteś moją przyszłą żoną, oczywiście że będę o ciebie dbał i spełniał każde moralne zachcianki.
- Każde? - uniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się czując w tym spory interes.
Skoro godzi się na takie zakupy to na pewno ma od groma kasy.
Nie należę do ludzi, który wykorzystują potencjalny majątek swoich kochanków, aczkolwiek jeśli sami namawiają to nie zamierzam się sprzeciwiać i chociaż trochę sprawię, że umili się tu mój pobyt.- Każde, aniołku. - uśmiechnął się słodko i cały czas wpatrywał w drogę.
Już wiedziałam, że przy odmowie będę mogła go szantażować przed chwilą wypowiedzianymi przez niego słowami.
Nie jechaliśmy długo, bo około dziesięć minut później zaparkowaliśmy przed ogromnym sklepem Yves Saint Laurent i wysiedliśmy z samochodu podążając do środka. Oczywiście ja chwilę jeszcze stałam i podziwiałam piękno budynku - styl czarno-złoty idealnie komponował się z marmurowymi kafelkami. Było cudownie!
- Dzień dobry, Panie Brown. W czym możemy pomóc? - przywitała nas, a bardziej Williama przyjaźnie ekspedientka i podeszła aby zaproponować oferty specjalne.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE|| DEVIL#1
RomanceTrylogia DEVIL Rosalie jest córką jednych z bogatszych ludzi w stanie Kalifornii. Pomieszkuje wraz z swoim najlepszym przyjacielem w Los Angeles, pracując w firmie marketingowej. Jej życie nigdy nie było spokojne. Doświadczyła wielu krzywd i traum...