W myślach odliczałam już minuty do zakończenia ostatniej lekcji. Dzisiejszy dzień był dla mnie chaotyczny. Prawie spóźniłam się na lekcję, a do szkoły przyszłam z zerowym przygotowaniem. Cały wczorajszy dzień odsypiałam po imprezie, więc dosłownie na nic nie miałam czasu, a przynajmniej tak się przed sobą tłumaczyłam.
Przez cały dzień modliłam się o to, aby nie było żadnej niezapowiedzianej kartkówki. Moje prośby ten jeden raz w życiu zostały wysłuchane, bo przez cały dzień ani nie było żadnej kartkówki, ani żaden z nauczycieli nie poprosił mnie do odpowiedzi.
Wkrótce najukochańsza muzyka dla moich uszu rozniosła się po całej szkole, a mi kamień spadł z serca. Zazwyczaj powtarzałam sobie materiał, aby z niezapowiedzianych kartkówek dostawać minimum dwójki, których nie musiałam później poprawiać.
Spakowałam podręcznik i zeszyt do plecaka, a po chwili zarzuciłam go na jedno z ramion. Kulturalnie pożegnałam się z nauczycielem i wyszłam z klasy.
Dzisiaj była śliczna pogoda, więc nie musiałam ubierać kurtki, która od dłuższego czasu mi towarzyszyła. W samej bluzie ruszyłam na szybkie zakupy, które miałam w planach.
Zaopatrzyłam się w ulubione owoce, jogurty i produkty na kilka obiadów. Poszło mi to dosyć sprawnie, więc teraz tylko do mieszkania. Znalazłam się w nim dosyć szybko, o czym marzyłam od początku dzisiejszego dnia.
Wypakowałam wszystkie produkty, które zakupiłam i zaparzyłam wodę na kawę. Zdecydowałam się na zjedzenie piersi z kurczaka w sosie i oczywiście z makaronem, czyli na najprostszy obiad na świecie.
Wzięłam się za przygotowanie potrawy, przy czym towarzyszyła mi muzyka wydobywająca się z radia. Pod nosem cicho nuciłam tekst piosenki, umilając sobie gotowanie.
Dzień toczył się dynamicznie. Czas w szkole zleciał stosunkowo szybko, właśnie skończyłam jeść obiad i miałam jeszcze dużo wolnego czasu przed nauką.
Korzystając z chwili wytchnienia, zadzwoniłam do Evy. Dziewczyna po chwili odebrała i włączyła swoją kamerkę, witając mnie szerokim uśmiechem.
- Stęskniłam się za tobą. - powiedziałam, opierając telefon o wazon z kwiatami.
- Ja za tobą też miśka. Enzo już nie daje mi tak w kość, więc niedługo możemy się zobaczyć. Mam teraz mnóstwo wolnego czasu, więc marzę tylko o tym, aby się z tobą zobaczyć.
- Nie pogniewam się, jak przylecisz do mnie jeszcze w tym tygodniu! Z moim malutkim Enzo oczywiście. - powiedziałam uradowana.
- W takim razie lecę rezerwować lot! Dam Ci znać później, bo obowiązki mamy wzywają. - oznajmiła.
- Wycałuj ode mnie Enzo! Buźka. - odparłam, rozłączając się.
Niezmiernie cieszyłam się z tego, że wkrótce zobaczę Evę. Stęskniłam się za nią i zaczęło mi brakować jej nie śmiesznych żartów. Moje mieszkanie było na tyle duże, aby pomieścić jeszcze ją i Enzo.
Chcąc, nie chcąc, musiałam usiąść do nauki, której było całkiem sporo. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne podręczniki i zeszyty, zaczynając się uczyć. Pracy domowej było nadwyraz dużo, a ja wiedziałam już, że ten tydzień w szkole będzie ciężki.
♥︎
W końcu mogłam usiąść na kanapie z kubkiem parującej herbaty w dłoni. Na jutro byłam całkowicie przygotowana, a nawet zdążyłam już zrobić swoją wieczorną rutynę. Włączyłam w telewizji jakiś kanał, na którym leciał jakiś tandetny paradokument.
Na moich paznokciach widniał już lekki odrost, więc postanowiłam, że jutro zadzwonię do swojej stylistki i umówię się na wizytę.
Na mój telefon zaczęło przychodzić mnóstwo powiadomień, które albo pochodziły od Hugo, albo z grupy Barcy. Okazało się, że była to jedna wielka mieszanina. Z jednej strony emocjonujący się czymś zawodnicy Blaugrany, a z drugiej strony Hugo, który również czymś się emocjonował.
CZYTASZ
Love believed in us | João Félix |
Teen FictionCatarina Laporta na koniec pierwszego półrocza w klasie maturalnej przeprowadza się do swojego ojca. Czeka ją zupełnie nowy scenariusz i inny system nauki, który miała dotychczas. W wolnym czasie pomaga swojemu ojcu w uzupełnianiu różnych formalnoś...