Epilog (Logan)

459 9 3
                                    

    Parkuje przed domem podanym na adresie. Matka zachorowała pół roku temu na złośliwego raka wątroby, przed śmiercią pokazała mi tylko ten adres. Nie myślałem, że będę musiał wlec się przez szesnaście godzin w aucie do innego stanu, tylko po to by poznać po dwudziestu jeden latach mojego dziadka, który jak się okazało próbował skontaktować się ze mną przez całe życie.
     
       Mój samochód wyglada obskurnie pośrodku tych odwalonych aut. Otrzepuje się i wygładzam koszulkę, poprawiam lekko włosy.

Lepiej nie będzie - myśle.

Jechałam praktycznie bez przerwy, przespałem  się tylko raz na stacji benzynowej w samochodzie. Nie mam pieniędzy wszystkie moje i mamy oszczędności poszły na spłaty jej długów i na jej leczenie. Zresztą bezskuteczne leczenie. Jaki cudem w dwudziestym pierwszym wieku ludzie nie potrafią wyleczyć Raka. Wszystko jesteśmy w stanej zrobić,  a przegrywamy z jakąś chorobą.

       Dziwonie na domofonie. Nie wiem czy jestem w stanie to zrobić, ale wiem jedno, muszę. To jedyne wyjście, żebym mógł jakoś odbić się od dna. Dziadek  to jedyna osoba która pozostała mi na tym pieprzonym świecie, a patrzeć po okolicy wiem, że kasę się go trzyma. Dlaczego więc przez tyle lat matka trzymała mnie od niego z daleka.

— Rezydencja państwa Crawford, w czym mogę służyć.— Mówi straszy glos kobiety.

  Crawford, to moje nazwisko. Trafiłem pod dobry adres.

– Czy zastałem Tima? — Pytam lekko trzęsącym się głosem.

– Nie ma go w domu, czy mam mu coś przekazać?

— Chyba  jestem jego wnukiem. — Odpowiadam szybko i ciężko wypuszczam powietrze.

   Kobieta milknie na kilka sekund.

— Wejdź. — Mówi i brama od płotu natychmiast się otwiera.

   Uszedłem może z pięć kroków. A z domu wyszła elegancka kobieta jak na moje oko lekko po sześdziesiątce albo i nawet po siedemdziesiątce, ale nie do końca mogę to określić po przez mocno nabotoksowaną twarz.

— Niesamowite. — Ekscytuje się kobieta, mierząc mnie z góry na dół. A gdy widzi moja zdezorientowaną minę dodaje. — Przepraszam jestem Carlo, niebywałe go przypominasz.

— Jestem Logan. — Mówię i przełykam ciężko ślinę.

— Wiem, Loganie. —Odpowiada. — Jestem żoną twojego dziadka, dwukrotną. – Dodaje. — Co tak stoisz? Zapraszam. — Pokazuje ruchem ręki abym szedł za nią.
     
       Nie jestem pewnie, gdzie jestem, bo wnętrze tego domu nie jest tym samym w czym się wychowywałem całe życie. Kim są ci ludzie, skąd maja tyle kasy. Pierwszy raz w życiu jestem wściekły na matkę ze oderwała mnie od rodziny mojego ojca. A my ciągniemy całe życie do pierwszego. Nie mówiąc o tym, że nawet o ojcu nie wiem za szczególnie nic prócz imienia i daty urodzenia co nie jest zbyt skomplikowane zważywszy na to, że urodziłem się tego samego dnia trzydzieści lat późnej. A tak się składa, że ten dzień przypada właśnie dzisiaj. Wczoraj tez przypadł dzień mojej eksmisji z mieszkania, siedziałem w samochodzie kilka godzin z kartką z adresem zastanawiając się co dalej, aż włączyłem na gaz i po prostu przyjechałem, nic nie miałem do stracenia.

— Usiądź na chwile tutaj, Tima nie ma, ale będzie zachwycony jak cię zobaczy kwiatuszku, najwspanialszy prezent jak mogłeś mu zrobić. — Mówi i znika na korytarzu.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz