11. Czas Pokaże

735 49 1
                                    

Lucas

Wyczerpany opróżniłem resztę butelki wody, następnie wrzucając ją do pobliskiego śmietnika. Z torbą przewieszoną przez ramię wędrowałem w kierunku parkingu, gdzie zostawiłem swojego Mercedesa.

Kilka kroków za mną podążał równie zmęczony Austin, który jak miał w zwyczaju, wyklinał coś pod nosem. Zaśmiałem się na jego kolejne siarczyste przekleństwo, gdy nie trafił swoją butelką do kosza.

— Wielki Austin Russell nie ma cela? — drwiłem, jednocześnie otwierając swoje autko i pakując torbę do bagażnika.

— Mój cel nadal jest perfekcyjny, zapytaj Clary, jak mi nie wierzysz. — Odparł dumnie, jednak jego słowa wywołały u mnie odruch wymiotny.

— Takie szczegóły lepiej zachowajcie dla siebie.

— Oj, już nie bądź taki zazdrosny — Russell doskoczył do mnie w oka mgnieniu i dźgnął łokciem w żebra. — Jak tam Kimberly? Zaprosiłeś ją na randkę czy dalej chcesz wygrać bez grania?

Przewróciłem oczami i opuściłem klapę bagażnika. Następnie odwróciłem się przodem do Austina i zastanawiałem się, jak opisać mu przebieg naszego ostatniego spotkania.

— No dalej, gadaj — ponaglał mnie. — Zaliczyłeś ją już? — Wypalił nagle, za co natychmiast oberwał kopniaka w piszczel.

— Nie zaliczyłem jej, idioto — warknąłem. — Pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że spróbujemy się lepiej poznać. Wiesz, przyjaźń i te sprawy.

— Czyli friendzone — podsumował, a ja już miałem mu odpowiedzieć, kiedy zdałem sobie sprawę, że miał rację.

— Myślisz, że mogę liczyć na coś więcej czy lepiej dać spokój? — Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.

— A co ci powiedziała?

Mój brak odpowiedzi był wystarczający. Zbyt dobrze pamiętałem przebieg tamtej rozmowy, by zapomnieć słowa Kim. Od początku byłem na straconej pozycji, mimo to nie zamierzałem tak łatwo się poddawać.

— Wiem, że już przerabialiśmy ten temat — westchnąłem. — Ale ja chyba nie znam się zbytnio na relacjach damsko męskich.

Russell przysunął się bliżej mnie, by następnie oprzeć się tyłem o auto. Wbił przed siebie zamyślony wzrok, zatem poczyniłem to samo.

— Czego od niej oczekujesz? — zapytał wprost.

— Nie wiem — wzruszyłem ramionami. — Chcę ją lepiej poznać. Intryguje mnie, bo jest inna.

— Czyli bardziej pociąga cię intelektualnie niż fizycznie? — Dopytywał, a ja zacząłem mieć wątpliwości co do tej rozmowy.

— Jadę do niej — wypaliłem nagle, co zdziwiło zarówno mnie, jak i Russella.

On jednak nie próbował mnie powstrzymać. Co prawda najpierw musiałem podrzucić go do domu, ale dzięki temu miałem czas do namysłu. Bez zbędnego zwlekania zapakowaliśmy się do Mercedesa i ruszyliśmy zatłoczonymi ulicami Buffalo.

Po drodze Austin opowiedział, że Clary próbowała od wczoraj dodzwonić się do salonu Kimberly, żeby umówić się na brwi, jednak każda z prób kontaktu kończyła się fiaskiem.

Zmarszczyłem czoło zaniepokojony tymi faktami, ponieważ mnie również Kim nie odpisywała od dwóch dni. I okej, znaliśmy się dopiero dwa tygodnie, ale to wystarczyło, żeby brak odzewu z jej strony zapalił w mojej głowie czerwoną lampkę. Zwłaszcza po tej ostatniej rozmowie.

Wystukując nerwowo palcami nieznany rytm na kierownicy, czekałem aż Russell zabierze swoją torbę i będę mógł z piskiem opon ruszyć pod adres zamieszkania Kimberly.

Our losing game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz